[ Pobierz całość w formacie PDF ]

domagając się werdyktu uznającego Jacka Swytecka za winnego
morderstwa z premedytacją.  Zakończył, a cisza, jaka zaległa na sali,
zdawała się przydawać wagi i mocy jego słowom. Odczekał jeszcze chwilę i
wrócił na swoje miejsce.
Kolej na obrońcę. Ku ławie przysięgłych ruszył teraz Manny,
wymieniając po drodze spojrzenia z prokuratorem. Nie zaczął od razu.
Najpierw nawiązał kontakt wzrokowy z całą dwunastką ławników, a
następnie wyciągnął rękę z aktem oskarżenia i głośno odczytał:
 Sprawa Jacka Swytecka z oskarżenia publicznego. Stan Floryda
przeciwko Jackowi Swyteckowi.  Opuścił rękę z dokumentem.  Stan, czyli
państwo  powiedział z naciskiem  państwo to władza i w tym jednym pan
McCue ma rację. Przedmiotem niniejszego procesu jest władza, bo cóż
innego widzieliśmy przed chwilą, jak nie prokuratora, który władny jest
rzucić oskarżenie  jakby dla ilustracji Manny rzucił spięte kartki na stolik
oskarżyciela  i tylko tyle, panie i panowie przysięgli, bo na tym kończy się
władza oskarżyciela. Cała reszta nie jest już tak łatwa i prosta. W sprawach z
oskarżenia publicznego prokurator musi udowodnić zarzuty w sposób, który
nie pozostawi żadnych wątpliwości, a tymczasem, panie i panowie
przysięgli, przekonacie się w toku tej rozprawy, że nie ma ani dowodów, ani
faktów, ani nawet świadków, słowem niczego, co mogłoby wykazać winę
mojego klienta, a to z jednej jedynej przyczyny: tej mianowicie, że Jack
Swyteck nie popełnił zarzucanego mu czynu i jest niewinny.
Jack słuchał wywodu ze ściśniętym sercem. Zastanawiał się, jak dalece
musi wykazać swoją niewinność, jakie dowody sędziowie przysięgli uznają
za wystarczające, co przekona ich do racji McCue'a, a co do zdania
Manny'ego. Starał się słuchać uważnie, co jednak nie bardzo mu się
udawało. McCue nie powiedział niczego zaskakującego, ale mimo to mowa
oskarżycielska wywarła na nim wrażenie. Przed wystąpieniem prokuratora
Jack był absolutnie przekonany, że McCue nie ma żadnych istotnych
argumentów, a tym bardziej dowodów, teraz jednak wydawało mu się, że
ma ich aż nadto.
 I kiedy będziecie słuchać zeznań świadków oskarżenia  ciągnął
obrońca, zwracając się do przysięgłych  powinniście mieć w pamięci jeden
bezsporny fakt: żaden z nich nie widział, aby mój klient popełniał zarzucany
mu czyn. Oskarżenie oparte jest na poszlakach i tylko na poszlakach. Nie
istnieje żaden naoczny świadek zbrodni, którą przypisuje się mojemu
klientowi.
Jack spojrzał na zebraną w sali publiczność. Wszyscy patrzyli na
Manny'ego, poza... właśnie, poza jedną parą oczu. Jack spojrzał jeszcze raz i
upewnił się, że dwoje oczu z ostatniego rzędu ław dla publiczności
wpatrywało się nie w obrońcę, ale w niego, uważnie, pilnie, z napięciem i
we wzroku tym było coś znajomego. Właściciel oczu był wysoki, barczysty,
miał gładko wygoloną czaszkę i błyszczący brylancik w lewym uchu. I
nagle jego wizerunek nałożył się na inną postać, która Jackowi zapisała się
w pamięci owej nocy, kiedy stał w mrocznym korytarzu, dobijając się do
drzwi Gossa. Wtedy to ktoś wychylił się z mieszkania w głębi korytarza z
pretensją i oburzeniem.  Dość tych hałasów"  krzyknął. I bez wątpienia był
to właśnie ten człowiek.
Jack odwrócił wzrok. Starał się słuchać, co mówi Manny, ale nie mógł
się skoncentrować. Co ten facet tu robi? Wydawało mu się dziwne, że sąsiad
Gossa zjawił się w sądzie. Mógłby przecież stać się koronnym świadkiem
oskarżenia, mówiąc, że widział Jacka na miejscu przestępstwa. Tymczasem
z pewnością nie będzie zeznawał, bo procedura nie dopuszcza obecności
potencjalnych świadków na sali sądowej przed formalnym przesłuchaniem.
Raz jeszcze spojrzał w jego stronę. Zimny wzrok zdawał się naprawdę
znajomy, co zmieszało go jeszcze bardziej.
Tymczasem usłyszał, że jego obrońca dziękuje przysięgłym za uwagę.
Nie wierzył własnym uszom, że po tygodniach oczekiwań przegapił mowę
obrończą własnego adwokata na własnej sprawie. Ale ciekawość była
silniejsza, nieznajomy zaintrygował go bardziej niż przemówienie
Manny'ego i nie potrafił oderwać od niego myśli. Kim jest ów człowiek?
 Panie i panowie  głos zabrała sędzia  ogłaszam przerwę do
poniedziałku. Jednocześnie, biorąc pod uwagę rozgłos towarzyszący
niniejszej sprawie, zarządzam izolację ławy przysięgłych...
W ławach publiczności zaszumiało. Izolację przysięgłych stosuje się w
szczególnych wypadkach. Polega zaś ona na tym, że na czas procesu
przysięgli mieszkają w odosobnieniu, nie mają dostępu do wiadomości
prasowych z procesu, aby nic i nikt nie wywierał wpływu na werdykt, który
musi być oparty wyłącznie na dowodach i argumentach przedstawianych na
sali sądowej.
 ... kancelaria sądowa poinformuje państwa o szczegółach  dodała pani
Tate, zwracając się do przysięgłych.  Sąd wznowi postępowanie w
poniedziałek o godzinie dziewiątej  obwieściła, uderzając młotkiem w
pulpit na znak zakończenia posiedzenia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •