[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Herbertowi opatrunek.
Endra & polgara
ous
l
anda
sc
Jutro rano przyjdz do przychodni na zmianę opatrunku - powiedział
Jake.
Doktorze, przecież ja nie mam czasu. Jak się nie pokażesz, zadzwonię
do Maudie, a wtedy będziesz miał się z pyszna.
Razem z Jakiem pomogła wstać Herbertowi, który niezbyt pewnie
trzymał się na nogach. Sięgnął do kieszeni po kluczyki, ale Barbara
błyskawicznie wyrwała mu je z ręki.
Poproszę Sama, żeby cię odwiózł. Skończył już dojenie. - Herbert
otworzył usta, by zaprotestować.
Jutro rano odbierzecie auto, jak będziecie z Maudie wracać od
doktora. A jak dowiem się od niej, że o siebie nie dbasz, to nigdy tych
kluczyków ci nie oddam.
Farmer spiorunował ją wzrokiem.
- Cholerne baby - mruknął z uśmiechem. - Dobrze robisz, Jake, że
drugi raz nie dałeś się zaobrączkować. - Popatrzył z uznaniem na Kirsty.
- Ale nie trać czujności.
- Postaram się. - Jake jak oparzony puścił jego ramię.
- Ona jest niezła. Rozumiem, dlaczego tyle o was gadają.
- Kirsty, nie gniewaj się - wtrąciła się Barbara. - Nie miej
Herbertowi ani nam tego za złe. Cala okolica od lat stara się ożenić
Jake'a. Wystarczy, że zobaczymy niezamężną kobietę, a już zaczynamy
go swatać. Nie psuj nam tej przyjemności.
- Nie gniewam się, ale dziwi mnie, że wpadliście na tak absurdalny
pomysł.
- Absurdy to specjalność tej okolicy - stwierdził kwaśno Jake, ale
akurat wtedy zadzwoniła jego komórka. - Cholera, oby nie kolejny
zabieg. - Przyłożył telefon do ucha. - Chyba żartujesz. Powinienem cię
natychmiast zwolnić- Westchnął. - Dobrze. Umrzemy z głodu. Nie, nie
przejmuj się. Uschniemy, ale jako męczennicy. - Schował telefon. -
Tragedia - zwrócił się do zebranych.
- Tragedia? - zapytała Kirsty. W jego oczach dostrzegła iskierki,
które przeczyły jego słowom.
- Angus i Susie czujÄ… siÄ™ lepiej.
- Nazywasz to tragediÄ…?
- Margie zrobiła na kolację zupę oraz krokiety z mięsem, a oni byli
Endra & polgara
ous
l
anda
sc
tacy głodni, że wszystko zjedli. Posmutniał. - To znaczy, Kirsty, że
zostaliśmy bez kolacji. Margie kazała nam pożywić się rybą i frytkami,
zanim wrócimy do domu.
- Zjedzcie u mnie - zaproponowała Barbara. Wiejska gościnność,
pomyślała Kirsty. Ta kobieta
ma na głowie dzieci, farmę oraz umierającą matkę, i jeszcze potrafi
pomyśleć o nakarmieniu obcych.
- Margie zrobi nam jajka na grzance - powiedział Jake z
westchnieniem męczennika. - Doktor McMahon i ja jesteśmy herosami,
nam wystarczy kawałek suchego chleba ze smalcem i herbata z trzeciego
parzenia. Ryba z frytkami to dla nas uczta.
Idzcie na plażę - podsunął im Herbert. - %7łonka i ja bardzo to lubimy.
Co piątek idziemy z winem na plażę i dziewięć na dziesięć razy kończy
się to bardzo przyjemnym Bara-bara. - Nagle zorientował się, co mówi. -
To znaczy, tak było, jak byliśmy młodsi.
Super, pomyślała Kirsty. Ryba, frytki i bara-bara z Herbertem.
- Przyda się wam - odezwała się Mavis, wyglądając przez okno. -
Gdybym miała czterdzieści lat mniej, to bym z wami poszła.
Ryba, frytki i bara-bara z Herbertem oraz Mavis? Albo ryba i frytki z
Jakiem na plaży. Bardzo niebezpieczny pomysł.
- Kupimy rybę z frytkami i pojedziemy do domu - oświadczyła, ale
Barbara pokręciła głową.
- Może najedli się krokietami, ale jak zobaczą rybę i frytki, to znowu
zgłodnieją. I nic wam nic zostanie. Niech ją pan, doktorze, lepiej
zabierze na plażę.
- Tak, tak, doktorze - poparł ją Herbert. - Niech ją pan zabierze na
plażę.
- Nie mam ochoty na rybę - stwierdziła Kirsty z godnością, ale
wszyscy jÄ… zakrzyczeli.
- Jesteś głodna? - zapytał Jake, gdy się uciszyli, a ona pokiwała
głową. - Wobec tego ryba, frytki i plaża.
Endra & polgara
ous
l
anda
sc
ROZDZIAA SIÓDMY
Gdy Jake kupował rybę, Kirsty rozejrzała się po skwerze, przy którym
znajdowały się budki z jedzeniem. Niewielki skwer miał kształt trójkąta:
na jednym boku plaża, na drugim rzeka i przystań, a na trzecim
miasteczko. To połączenie buszu, sennej osady i portu podobało się jej
coraz bardziej.
Drwiący krzyk papug w konarach drzew sprawił, że poczuła się
nieswojo. Co ona tu robi?
Oboje zdają sobie sprawę, że wkroczyli na niebezpieczne terytorium.
Daj spokój, to tylko ryba z frytkami.
Usiadła przy stoliku. Gdy Jake z szerokim uśmiechem postawił
pokazną torbę zjedzeniem oraz butelki z lemoniadą, wcale nie poczuła
siÄ™ bezpiecznie.
- Lepiej zabierzmy to do domu - powiedziała.
- O nie. Barbara miała rację. Te potwory wszystko nam zjedzą, a ja
konam z głodu.
Ona też. Gdy otworzył torbę i w jej nozdrza uderzył smakowity
zapach, uznała, że za nic w świecie nie zrezygnuje z takiego posiłku.
- Ale uczta - szepnęła. - Od początku ciąży Susie nic nie chce jeść.
Na widok smażonego robi się jej niedobrze, więc mój jadłospis jest
wyjątkowo nieciekawy. Od dawna marzy mi się porządny posiłek o
dużej zawartości węglowodanów.
- Miło mi, że mogę spełnić twoje marzenie. - Nie spuszczał jej z oka.
- O co ci chodzi? - zapytała, gdy w papierowej torbie ukazało się
dno. - Gapisz się, jakbyś nigdy nie widział człowieka, który je frytki.
- Ale nigdy takiego jak ty.
- Popatrz sobie na Susie, ona jest identyczna.
- O nie. Susie wcale nie jest taka sama.
- Bo jest w ciąży i niepełnosprawna? Przejdzie jej to. I Susie wyjdzie
Endra & polgara
ous
l
anda
sc
z tego o wiele silniejsza ode mnie.
- Dlatego, że życie jej nie rozpieszcza? Uważasz, że ty nie jesteś tak
samo silna?
- Nie jestem.
- Kiedy zadzwoniłem do hospicjum po twoje referencje, usłyszałem
same pochwały. Mądra, troskliwa, ambitna, kandydatka na najmłodszego
ordynatora w historii placówki. Masz opinię osoby, która walczy jak
lwica o to, żeby twoi pacjenci otrzymali wszystko, co jest im potrzebne,
aby godnie przeżyli ostatnie dni swojego życia. - Zawahał się. - Ale trzy
miesiące temu stamtąd odeszłaś i kto inny zajął twoje miejsce.
- Wszędzie jest praca - odparła lekko speszona.
- Nic wielkiego się nie stało.
- Kobieta, z którą rozmawiałem, była innego zdania. W jej opinii
rezygnacja z takiej kariery jest równoznaczna z zawodowym
samobójstwem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]