[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaproponowała:
69
R
L
T
 Wejdzmy do środka. Muszę znalezć kogoś, kto doprowadzi
samochód do porządku, inaczej jutro nie dojadę na czas do prący. A wiesz,
jak mój szef nie lubi spóznialskich.
%7łart jednak nie poskutkował. Max z gniewną miną ujął Rachel za łokieć
i wprowadził do domu. Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły, wyciągnął
komórkę i zadzwonił do znajomego, który prowadził warsztat samochodowy.
Podczas gdy się z nim umawiał, Rachel wycofała się do sypialni.
Postawiła torbę podróżną na łóżku, sprawdziła, czy Max wciąż
rozmawia ze znajomym, zamknęła drzwi i ze swoją komórką schowała się w
łazience.
 Ktoś przeciął mi opony  oznajmiła, kiedy Brody odebrał telefon.
 Mówiłem ci, że z tym facetem nie ma żartów.
 To twój problem, nie mój. Dałeś mu mój adres?
 Zagroził, że porachuje mi kości.
 Zachowałeś się jak ostatni drań, wciągając mnie w to bagno.  Nawet
nie starała się ukryć pogardy w głosie.
 Wyjaśniłeś mu, że nie mam więcej pieniędzy?
 Mogłabyś poprosić swojego bogatego adoratora.
Skąd wie? A jeśli powiedział tamtemu zbirowi o niej, to może
powiedzieć i o Maksie. Rachel postanowiła, że za wszelką cenę musi temu
zapobiec.
 Już go prosiłam  skłamała.  Pokłóciliśmy się i zerwał ze mną, więc
nie mogę od niego wyciągnąć kasy.
 Spróbuj jeszcze raz. Wy, baby, macie swoje sposoby.
 Nie zechce ze mną rozmawiać, a ja nie będę się przed nim płaszczyć.
Jeśli jeszcze raz coś mi się przydarzy, wzywam policję.
 Dziwka  rzucił Brody.  On nie przestanie cię nachodzić.
70
R
L
T
 To mu powiedz, żeby przestał.  Nie mogła uwierzyć, że jest zdolna
do takiej rozmowy, ale z Maksem za ścianą czuła się bezpieczna.  W
przeciwnym razie  ciągnęła  o niego nie będziesz się już musiał martwić.
To ja cię dopadnę.
Zakończyła rozmowę. Kolana się pod nią ugięły. Usiadła na sedesie i
czekała, aż dłonie przestaną jej drżeć. Potem wróciła do kuchni, gdzie Max
siedział przy stole, z nogami wyciągniętymi przed siebie, rękami skrzyżowa-
nymi na piersi i zdecydowanym wyrazem twarzy.
Rachel zignorowała jego agresywną pozę, zajrzała do lodówki. Hailey
musiała któregoś dnia w tygodniu zrobić zakupy. Rachel wyjęła dwa
opakowania mięsa i siląc się na pogodny ton, zapytała:
 Steki czy schabowe?
 Wszystko mi jedno. Nie zostajemy tutaj. Spakuj trochę rzeczy.
Jedziemy do mnie.
Rachel oniemiała, lecz szybko doszła do siebie. Schowała kotlety
wieprzowe z powrotem do lodówki i oświadczyła:
 W takim razie steki.
 Słyszałaś, co powiedziałem?
 Owszem, ale nigdzie się nie wybieram.
 Może ci grozić niebezpieczeństwo.
 Bo pocięli mi opony?  prychnęła, lecz jednocześnie poczuła
przypływ paniki.
 Bo nie sądzę, aby to był przypadkowy akt wandalizmu.
 Dlaczego?
 Do kogo dzwoniłaś z łazienki? Słyszałem twój głos, kiedy wszedłem
sprawdzić, czy dobrze się czujesz.
No tak, poszedł za nią do sypialni. Martwi się o nią. Rachel wzruszyła
71
R
L
T
się. Od śmierci ojca nikt się o nią nie martwił. Kusiło ją, aby zwierzyć mu się
ze wszystkich kłopotów.
 Rozmawiałam z Hailey.
 W łazience? Za zamkniętymi drzwiami? Masz mnie za idiotę?
 Nie mogę z tobą o tym rozmawiać.
 Nie możesz czy nie chcesz?
Rachel milczała. Serce biło jej jak młotem. Nie potrafiła spojrzeć
Maksowi w twarz. Nie mogła znieść zimnej złości w jego oczach.
 I to, i to  odezwała się w końcu.  Te sprawy ciebie nie dotyczą.
 Zależy mi na tobie. Dlaczego uważasz, że twoje sprawy mnie nie
dotyczą?
 Zależy?
Serce Rachel przepełniła nadzieja.
 Jesteś zdziwiona?
 Raczej zdezorientowana. Nie wiem, czego ode mnie oczekujesz.
 Niczego nie oczekuję.
 Nieprawda. Chcesz zająć ważne miejsce w moim życiu.
 Chcę ci pomóc w trudnej sytuacji, ale nie wiem, co jest grane.
 Nie potrzebuję twojej pomocy.
 I tak ją otrzymasz. Pakuj się.
 Nie.
 Rachel...
 Nie oczekuję od ciebie, że uratujesz mnie z opresji.
 Twoim zdaniem właśnie to robię?
 Pięć lat temu powiedziałeś mi otwarcie, że mi nie ufasz. Czyżbyś
zmienił zdanie?
Kamienne spojrzenie zdradziło, co myśli.
72
R
L
T
 Twoje dzisiejsze zachowanie do tego nie zachęca.
Rachel nie mogła pokazać po sobie, jak bardzo ją te słowa zraniły.
 Może powinniśmy wrócić do punktu, kiedy ty jesteś szefem, a ja
asystentką bez dodatkowych bonusów.
 Tego chcesz?  zapytał beznamiętnym tonem.
Rachel wzdrygnęła się. Gdyby udzieliła odpowiedzi zgodnej z prawdą,
wystawiłaby serce na ciosy. Max dowiedziałby się, jak bardzo jej na nim
zależy i jak wiele ich związek dla niej znaczy.
 Może tak będzie najlepiej?  Stanęła do niego plecami, udając, że
chce otworzyć lodówkę, a w rzeczywistości po to, aby nie mógł wyczytać z
jej twarzy, że kłamie.
Max podszedł i przytrzymał drzwi.
 Może?  Jego oddech muskał jej szyję.  Chcesz powiedzieć, że nie
obchodzi cię, czy wyjdę i więcej się nie zobaczymy? Bo tak to się skończy.
Jeśli stąd wyjdę, nie fatyguj się jutro do pracy. Uważaj naszą umowę za roz-
wiązaną.
 To niesprawiedliwe.
 Trudno.
 Wszystko dlatego, że nie chcę, abyś rozwiązywał moje kłopoty za
mnie? To śmieszne.
 Nie. Zmieszne jest to, że nie pozwalasz sobie pomóc.
Rachel odwróciła się do niego twarzą i oparła o kuchenny blat.
 Nikomu nie pozwalam sobie pomóc.
 I swoim podwładnym również nie?
 Płacę im za wykonywanie obowiązków.
 A Hailey?
Rachel pokręciła głową. Skrzyżowała ręce na piersi, jakby chciała się
73
R
L
T
odgrodzić od Maksa, który na nią napierał.
 Całe życie to ja się nią opiekowałam.
 A kto opiekuje się tobą?
 Sama o siebie dbam.
 Od czasu do czasu każdy potrzebuje pomocy  rzekł Max
łagodniejszym tonem.
 Nie ja.
 Dlaczego?
 Bo ile razy zwracam się do kogoś o pomoc, zostaję wykorzystana.
Odsunęła się, zwiększając dystans między nimi.
 Podejrzewasz, że chcę cię wykorzystać?
 Może.
Właściwie wcale tak nie uważała. Ale gdy przyjmowała pomoc od
ciotki Jesse albo Brody'ego, również nie spodziewała się, że ją oszukają.
 Chyba nie mówisz poważnie.
Dwa razy się sparzyła. Byłaby kompletną idiotką, gdyby trzeci raz dała
się nabrać.
 Znając moją sytuację finansową, pewnie myślisz, że to ja ciebie
wykorzystam, a nie odwrotnie. Ale niepotrzebnie się obawiasz. O nic cię nie
poproszę.
 Nie ufasz mi.  Rachel tylko wzruszyła ramionami. Max ze świstem
wypuścił powietrze.  Jeśli któreś z nas dwojga ma prawo być nieufnym, to
bardziej ja niż ty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •