[ Pobierz całość w formacie PDF ]

W kuchni zapadła cisza.
-Powiedział, że nie chce z nami mieszkać? - Anna zirytacją zmarszczyła brwi. Wiedzieć, że są
nie do zniesienia to jedno, ale uzyskać potwierdzenie tego faktu to coś zupełnie
innego i było to zdecydowanie nieprzyjemne.
-Oczywiście, że nie powiedział. Ja wam właśnie powiedziałam, że nie widzę możliwości, aby
to się udało.
-Powiedział, że będziecie mieszkać osobno?
-Wspomniał tylko, że gdybyśmy się pobrali, to musielibyśmy poczynić pewne uzgodnienia. I
dalej już nie słuchałam -wyznała Natalia.
-Ty jakaś głupia jesteś oznajmiła Magda. -Znalazła multum problemów, których
pewnie wcale nie ma, ale otym nie wie, bo z nim nie pogadała. - Ostatnie zdanie skierowała
do sióstr, szukając u nich potwierdzenia.
-W dodatku zrobiła z nas potwory, które rujnują jej życie!
-Cud, że dziećmi się nie zasłania!
- Nie podpowiadaj jej!
-Trzeba być kompletną idiotką, żeby wybrać walnięte siostry, jak obok ma się takiego
faceta zauważyła Natka, narażając się na nieprzyjemne spojrzenia. Wzruszyła ramionami i
dodała z urazą: -A co? Nie mam racji? Przecież kiedyś i tak każda z nas ułoży sobie życie,
więc pewnie będziemy mieszkały osobno. I co wtedy zrobi Natalia? Będzie sobie pluć w brodę,
że odmówiła Adrianowi?
-Fakt. A za parę lat kto ją będzie chciał? Przecież nie młodnieje.
-Jezu Chryste, niech mnie ktoś zastrzeli! -jęknęła Anna, nie mając siły się oburzyć. Ostatecznie
to ona była najstarsza i kwestia wieku bardziej odnosiła się do niej niż do
młodszej o dwa lata siostry.
-No dobra. Powiem mu, że się zgadzam, ale nigdzie się nie przeprowadzę i musi wytrzymać z
nami wszystkimi. Natalia się poddała. Wciąż nie była pewna co do słuszności
swojej decyzji.
-Najważniejsze, czy ty sama tego chcesz.
-No cóż... Tak. Chcę. Tylko mam za sobą jedno nieudane małżeństwo i...
- Adrian to nie Tadeusz.
-Na Adrianie można polegać.
- Idzieci go lubią.
-A on je też.
- My go lubimy.
-Najlepiej będzie, jak się wprowadzi i zobaczycie, jak wam się układa zaproponowała
Nata. Ty się pozbędziesz obaw, a jeśli pojawią się problemy w związku ze wspólnym
mieszkaniem z nami wszystkimi, to jakoś je rozwiążemy. Zawsze możemy go wywalić. Au!
jęknęła. Popatrzyła ze złością na Magdę, pocierając obolałe ramię.
- Sama nie wiem...
- Czego nie wiesz?
-Chcesz za niego wyjść, ale nie wiesz, czy chcesz z nim mieszkać?
-Dzieci. Jak mam im powiedzieć, że wujek Adrian znami mieszka, a potem, że już nie
mieszka?
-Ty to masz problemy. Dzieci rozumieją więcej, niż ci się zdaje. Nie zakładaj, że nam,
to znaczy wam... - poprawiła szybko Nata -się nie uda. Myśl pozytywnie.
-Hm... Wspólne mieszkanie to niezły pomysł. A wy? - zwróciła się do pozostałych
sióstr. -Co o tym myślicie?
-Doskonały Anna poparła Natę.
- Ja jestem za! Natka podniosła rękę do góry.
-Jeśli o mnie chodzi, może się wprowadzić choćby dziś -oświadczyła Magda.
-No to załatwione. -Nata klasnęła w dłonie.
-Skoro wszyscy są za, to dzwonię do Adriana i powiem mu, że na początek zgadzam
się na wspólne mieszkanie. W sprawie małżeństwa będziemy decydować, jeśli eksperyment
się powiedzie. Natalia nie uświadamiała sobie do końca znaczenia własnych słów. Tak się
przyzwyczaiła do uzgadniania wszystkich spraw z siostrami, że nieświadomie kwestię
własnego małżeństwa też była gotowa poddać pod głosowanie, mimo że chodziło o jej własną
prywatną sprawę. Co się stało? zdziwiła się, widząc nagłą zmianę na twarzach reszty
zgromadzonych. Anna i Natka wpatrywały się w coś, co znajdowało się za jej plecami, Magda
zagryzła wargę w zakłopotaniu, Nata zamarła z ręką uniesioną w popierającym geście.
Zgnębiona Natalia zamknęła oczy. -On stoi za mną, prawda?
Odpowiedziały jej ciche potaknięcia. Westchnęła ciężko i odwróciła się, przywołując na
twarz uśmiech. Adrian, oparty o futrynę, patrzył na nie zmrużonymi ze złości, ciemnymi
oczami. Obok niego stała Anielka, która wodziła wzrokiem po twarzach dorosłych, próbując
zrozumieć, co się stało.
-Anielko, idź do brata -poleciła Natalia, czując, jak głos jej zamiera. Kiedy dziewczynka
posłusznie wyszła z kuchni, Adrian spytał zwodniczo łagodnym głosem: - Czy ty
urządziłaś głosowanie w sprawie naszego małżeństwa?
- Noooo... zawahała się, uciekając wzrokiem. - Niezupełnie....
- Tak czy nie?
- Nie...
-Nie kłam. -Jego ton się nie zmienił, ale wyraz brązowych oczu wskazywał jednoznacznie na z
trudem tłumioną wściekłość.
-Nie kłamie! zawołała Natka, zanim Natalia zdołała się odezwać. -Ona się boi małżeństwa i na
razie głosowałyśmy za wspólnym zamieszkaniem... Au! pisnęła, gdy Magda z
całej siły nadepnęła jej na stopę. - Co...?!
-Zamknij się! -syknęła Nata.
-Wspólne zamieszkanie? Czy ja ci proponowałem wspólne zamieszkanie? Zdenerwowany
Adrian przeczesał dłonią ciemne włosy. Te wariatki kiedyś go wykończą! Jakim cudem się w to
wpakował? Dlaczego ze wszystkich kobiet na świecie musiał wybrać... jedną z sióstr
Sucharskich? Dlaczego? Dlaczego musi brać sobie na głowę tę zwariowaną rodzinę? One
żyły w takiej symbiozie, że będzie miał pięć teściowych zamiast jednej.
Jasna cholera! Czy mógł trafić gorzej ? Pewnie mógł. Wprawdzie w tej chwili nie przychodziła
mu dogłowy żadna gorsza ewentualność, ale z pewnością istniała. Przeznaczenie nie mogło
być aż tak okrutne.
-Nie, tylko ja chciałam to zaproponować tobie - oświadczyła z determinacją Natalia. -
Kocham cię, ale boję się małżeństwa. Nie wiem, jak zareagują dzieci i... -Umilkła, nie wiedząc,
co dalej mówić.
-I my wszystkie głosowałyśmy za tobą... No co?! warknęła Natka, gdy Anna otwartą
dłonią uderzyła ją między łopatki.
-Niech ją ktoś zaknebluje szepnęła rozpaczliwie Nata.
-Dzieci? Martwisz się dziećmi? Czy to znaczy, że one niebrały udziału w głosowaniu?
- ironizował Adrian. A może głosowały przeciw? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •