[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Staruszka grzebała w torebce, szukając paczki cukierków. Obeszła wartownię,
by dać po jednym każdemu z nas. Cała kompania wartownicza zaczęła je ssać.
Mały miał prawo do dwóch poczęstunków.
- Proszę się niczego nie obawiać, pani Dreyer - powiedział. Ku naszemu
wielkiemu zaskoczeniu stał się grzeczny. - Wszystko się ułoży. Zajmiemy się tymi z
Gestapo. Pewnego dnia ukatrupiłem... - wrzasnął z bólu i zaczął rozcierać sobie
kostkę.
- Mam nadzieję, że się zamkniesz? - uśmiechnął się delikatnie Heide.
Mały zamilkł naburmuszony.
- Nie ma nic złego w opowiedzeniu, co zrobiliśmy w Pińsku, gdyśmy pomogli
trzem dziewczynom uwolnić się od SD.
- Zamknij się! - ryknął Barcelona. Pani Dreyer próbowała się wmieszać.
- Ależ pozwólcie mu mówić. To przecież tylko duży chłopczyk. Nie umiałby
skrzywdzić muchy.
- Jest wypchany po uszy kłamstwami - zażartował Porta. - On nie wie, co to
jest prawda. Nigdy o niej nie słyszał. Jeśli jest poniedziałek 19, on powie, że to
wtorek 20.
- Za pięć groszy sprzedałby własną duszę - stwierdził Steiner.
Mały chciał zaprotestować. Ale Legionista przytrzymał go za rękę i wyszeptał
do ucha kilka słów, po których Mały natychmiast zamilkł.
Zaczęliśmy grać w kości.
Pani Dreyer zasnęła siedząc na krześle opartym o ścianę. Obudził ją nasz
śmiech.
- Bardzo bym chciała już wrócić do domu. Czy sądzicie, że samochód wkrótce
nadjedzie?
- Bingo! - zawołał Porta, wskazując sześć kostek.
- Pan Bielert obiecał mi, że wkrótce będę mogła wrócić do siebie.
Nie chcieliśmy jej słuchać. Była to tylko stara kobieta, która niczego nie
rozumiała. Była w rękach bezlitosnej sprawiedliwości dyktatorskiego państwa.
Heide zebrał kostki, potrząsnął nimi energicznie, a potem eleganckim ruchem
wyrzucił na stół. Sześć asów. Ryknął z radości, znów je zebrał i w śmiertelnej ciszy
potrząsnął.
- Panie Feldweblu, może zechce pan spróbować zatelefonować, by dowiedzieć
się, czy samochód już jest? Jestem śpiąca i zmęczona.
Heide rzucił kości. Sześć asów. Nikt nie rzekł ani słowa. Napięcie rosło. Porta
wziął dwie kostki w dłoń, by je zbadać.
- Niezmiernie mi przykro, Herr Obergefreiter Joseph Porta, ale nie są
sfałszowane. By grać, potrzeba inteligencji, a wyżej wymieniony Heide ją posiada. Po
raz trzeci wyrzucę trzy asy i zabieram wszystko, albo podwajacie stawki.
- To jest niemożliwe - przerwał Barcelona.
Heide zaśmiał się. Potrząsnął gwałtownie skórzanym kubkiem. Trzymając
ręce nad głową okręcił go, a potem głośno uderzył nim w stół. Przez dwie minuty
trzymał go nadal nie podnosząc dłoni, po czym zapalił papierosa, całkowicie
swobodny. Porta nawet nie zauważył, że był to jeden z jego papierosów.
- Stopy mam spuchnięte. Pantofle mnie uciskają - jęknęła pani Dreyer. - Od
rana jestem poza domem.
Heide pokazał na stojący bezczelnie na środku stołu kubek.
- Na Boga, podnieś go - mruknął Steiner. - Podnieś go.
- Dlaczego? - zadrwił Heide. - Mogę wam powiedzieć, co tam jest: sześć asów.
Dajcie mi, co macie. Wszystko jest moje.
- Przechwałki - mruknął Porta.
- Trzymam cię za słowo - postanowił Heide. - Jeśli pod tym nie ma sześciu
asów, stawka wzrasta dziesięciokrotnie.
Porta wahał się. Namiętność do hazardu trzymała go w szponach. Przewracał
swymi małymi, świńskimi oczkami. Przeczesał palcami swą rudą czuprynę.
- Na Boga, Julius, robisz sobie z nas jaja? Nie możesz wiedzieć, że tam jest
sześć asów. To nie jest możliwe.
- Herr Feldwebel, jest godzina druga w nocy. Jeśli samochodu nie będzie w
ciągu trzech godzin, wsiadam do tramwaju.
- Naprawdę powiedziałeś dziesięciokrotna stawka? Boję się tego.
- Pokaż nam - błagał Barcelona. - Zdejmij pieczęć.
Heide powoli zbliżył dłoń do kubka. Czuł się panem sytuacji, ale na jego czole
ukazały się kropelki potu.
Mały ze zdenerwowania drapał się po twarzy. Zapomniał, że ma w ustach
zapalonego papierosa. Nie czuł, że parzy sobie ręce i usta.
Stary połową ciała położył się na stole, jakby i jego zahipnotyzował skórzany
kubek.
- Jesteś pewien, że tam jest sześć asów?
- Ano - mruknął Heide. - Jest tak, jak wam mówię: sześć asów. Przegraliście.
- Niemożliwe - wyszeptał Barcelona.
Czyjś pistolet maszynowy upadł na ziemię. Nie zwróciliśmy na to uwagi.
- Otóż i samochód. Być może dla mnie. - Pani Dreyer podniosła się z krzesła i
zaczęła zapinać swoje stare, zniszczone palto.
Heide bardzo wolno podniósł kubek.
Było tam sześć asów.
Mały skoczył do tyłu. Krzesło przewróciło się.
- On ma pakt z diabłem! - krzyknął. Porta podniósł wzrok.
- Jak, u diabła ty to robisz, Julius? Ja w to nie wierzę. Trzy razy sześć asów.
Nigdy tego nie widziałem.
- Nie kłopocz się tym - odrzekł arogancko Heide - ale oddaj mi to, co mi jesteś
winien. Możesz wykreślić moje długi z twego czarnego notesika. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •