[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niego zrezygnowaliśmy, ale pozostało pytanie, co zrobić z uzyskanymi
informacjami. Z całą pewnością nie
308
były to kompetencje Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego.
Zdecydowałem w końcu, by zawiadomić policję. Rzecz jasna anonimowo,
aby nas w to nie wciągnięto; uznaliśmy, że policja zrobi, co uzna za
stosowne.
- Al Fayed podaje dość szczegółową listę wszystkich osób, które zabił -
powiedział Crenshaw. - Interesujące, że nie umieścił na niej braci
Ramirezów. Zresztą, nie ma na niej nikogo z USA poza policjantami.
- Tak jest. Jak wspomniałem, informacja, którą uzyskaliśmy w tym
zakresie, nie była jednoznaczna. Być może al Fayed nie był zamieszany w
ich śmierć, być może pominął te zabójstwa na stronie, by wzbudzić
większą sympatię opinii publicznej.
- Sympatię opinii publicznej - powtórzył Crenshaw. -Jasne. Mów dalej.
- Z uwagi na wojskową przeszłość al Fayeda policja wysłała po niego
oddział SWAT... Cóż, wiadomo, co było dalej.
- Dalej robiłeś wszystko, żeby ukryć swój udział w tej sprawie?
- Mojego udziału w tej sprawie właściwie nie było. Nie miałem czego
ukrywać. Zawiadomiłem policję o podejrzeniu przestępstwa. To wszystko.
- Skoro jesteś takim dobrym obywatelem, Hillel, to dlaczego kilka dni
temu łgałeś u mnie jak pies?
- Zrobiłem błąd. Sądziłem, że dbam o własną karierę zawodową. Nie
uważam, że zrobiłem coś złego, ale przecież przekazałem policji
informację, w konsekwencji której zginęło kilku policjantów. Ktoś musiał
za to zapłacić i nie chciałem, żebym był to ja. Czułem, że mogliśmy się
uporać z sytuacją szybko i bez rozgłosu.
- Przez  uporać się z sytuacją" rozumiałeś tyle, by zlikwidować al Fayeda i
porzucić jego ciało przy najbliższym posterunku policji?
Strand zerknął na magnetofon.
- Jak pan wie, generale, al Fayed zapowiedział, że zabije mnie i Matta
Egana. Nie mieliśmy zamiaru go likwidować, chcieliśmy jednak położyć
kres pogróżkom, które rzucał zarówno nam, jak i opinii publicznej, policji,
rządowi...
309
Nie było wątpliwości, że Crenshaw będzie musiał podjąć w tej sprawie
zdecydowane działania. Strand wiedział, że przybiorą one jedną z dwóch
form: dyrektor może bronić swojej instytucji i zaprzeczyć, jakoby pojawiły
się jakiekolwiek nieprawidłowości, albo może potwierdzić nadużycie
władzy i publicznie domagać się ukarania winnych. Strand musiał zrobić
wszystko, żeby Crenshaw otrzymał od niego na tyle logiczne wyjaśnienie
tego, co się wydarzyło, aby wariant pierwszy wydawał się bardziej
atrakcyjny.
- I aby to zrobić - powiedział Crenshaw - postanowiłeś odciąć policję od
informacji, tak? Wiedziałeś, że al Fayed wciąż jest w mieście, bo
wiedziałeś, że chce ciebie dopaść. Do cholery, zleciłeś policji
poszukiwania jego samochodu, ale zakazałeś się im do niego zbliżać.
- Nie chciałem, by ktoś jeszcze zginął... Crenshaw się zaśmiał.
- Do diabła, Hillel. Jedno muszę ci oddać. Jesteś mistrzem krętactwa. I to
niemal bez przygotowania. Moje gratulacje.
- To wszystko prawda.
- Z tego, co wiem, informacje zamieszczone przez al Fayeda na jego
witrynie też są prawdą. Jak przypuszczam, to prowadzi nas do Roya
Bucknera.
- Jednak to, co napisał o Royu Bucknerze, nie jest praw-dą.
- Och, zatem przyłapaliśmy go na kłamstwie. Fantastycznie. Proszę, Hillel,
uracz mnie nową opowiastką.
- Al Fayed zaczął wydzwaniać do Karen Manning. Doszliśmy do wniosku,
że być może zechce się z nią skontaktować osobiście. Więc kazałem ją
obserwować.
- Roy Buckner. Czytałem jego akta.
- Tak jest. To był bardzo porządny facet, w przeszłości współpracował z al
Fayedem.
- Bardzo zle współpracował. O ile wiem, obaj się nie znosili. Wiem także,
że Buckner był niezrównoważony. Według twoich własnych danych, Matt
się sprzeciwiał jego kandydaturze do twojego projektu.
- Zgadza się.
- Ale ty nie widziałeś problemu.
310
- Szczerze mówiąc, sądziłem, że obstawienie Karen Manning nie
przyniesie wielkich rezultatów i że Buckner będzie słuchał moich
rozkazów.
Crenshaw pokiwał znużony głową.
- Mów, mów.
- Buckner zadzwonił i powiedział, że ma al Fayeda. Powiedział także, że
zjawił się za pózno, by uratować Karen Manning.
- Czy to był telefon, który odebrałeś u mnie w gabinecie, kiedy mnie
okłamywałeś?
Strand założył wcześniej, że Crenshaw wyciągnie zapisy jego rozmów
telefonicznych, ale nie mógł wpaść na pomysł, jak się z tą kwestią
subtelnie uporać.
- Tak jest. Zadzwonił, kiedy byłem w pańskim biurze. Potem oddzwoniłem
do niego i kazałem mu sprowadzić al Fayeda. Zgodził się i poprosił,
żebym wysłał kogoś po jego samochód.
- Ale wcześniej powiedział ci, że al Fayed zabił Karen Manning.
-Tak jest.
- Hm, mamy bardzo dokładną transkrypcję wypowiedzi, które padły ze
strony Bucknera w tej rozmowie, i mówi tam między innymi, że Karen
Manning żyje i że kazałeś mu ją zlikwidować. Jak mi to wyjaśnisz?
- Nie wiem. Możliwe, że mówił do głuchego telefonu, zanim
oddzwoniłem, albo kiedy się już rozłączyłem. Możliwe także, jak
przypuszczam, że Karen Manning się zadurzyła w al Fayedzie i próbuje go
bronić...
- Zatem najlepsze twoje wyjaśnienie jest takie, że albo Buckner poszedł na
całego w dezinformowaniu kobiety, którą ma za chwilę zabić, albo że była
policjantka o nieposzlakowanej opinii, która walczyła jak lew o swoje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •