[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czył Ian ściszonym głosem.  Nie chce mi się
wierzyć, że słyszeliśmy, jak ktoś śpiewa kolędy.
72 Carolyn Zane
Ciekawe, czy ktoś z gości przynajmniej próbował
zawiadomić policję. Może te kolędy miały temu
służyć? Może chcieli w ten sposób zwrócić czyjąś
uwagę?
 Mam tylko nadzieję, że nie ściągnęli na siebie
jeszcze większych kłopotów. Ale wiesz co?  Uśmie-
chnęła się pod nosem.  Wcale nie jest mi tu tak zle
w twoim towarzystwie. No, w każdym razie jestem
w stanie wyobrazić sobie dużo gorsze, dużo bardziej
przykre rzeczy.
 O, to miłe, co mówisz. Abstrahując od okolicz-
ności, to rzeczywiście bardzo udana pierwsza randka.
W słabym świetle miniaturowej latarki Juliet
dostrzegła, że twarz Iana przecina uśmiech.
 To jak mówisz, jest was pięcioro?
Coraz bardziej wciągali się w rozmowę, która
miała tylko pomóc im zabić czas.
 Uhm  przytaknęła Juliet.  A twoja rodzina
jest liczna?
 Nas jest tylko czworo. Moja siostra, ja, mama
i ojciec.
 Wszyscy żyją?
 Jak dotąd.
Westchnęła ciężko.
 Tak...
 Jesteś starą panną  oznajmiła triumfalnie
Juliet.
Noc Juliet 73
W kieszeni jednego z płaszczy, wśród których
uwili sobie gniazdko, natrafili na talię kart i właśnie
rozgrywali kolejną partyjkę.
 Co takiego? Co ty pleciesz? Nie jestem starą
panną, a co najwyżej starym kawalerem.
 Ciekawe, dlaczego określenie stary kawaler nie
brzmi tak beznadziejnie jak stara panna.
 Jeśli ci się zdaje, że stary kawaler to facet
w ciemnych okularach, który na okrągło rozdaje
autografy pięknym dziewczynom, to bardzo się
mylisz. Czasami czuję się potwornie znudzony.
I samotny.
 Och, biedactwo ty moje  użaliła się z lekką
kpiną.
 Zdaje się, że mi nie wierzysz.
 Mam uwierzyć w takie bzdury takiemu przy-
stojniakowi? Założyłabym się, i to o wiele, że nie
możesz się opędzić od kobiet ani przez chwilę.
 Ciekawe, bo na tobie jakoś nie zrobiłem wraże-
nia, jak się poznaliśmy. A może się mylę?
 Powiedziałam tylko, że jesteś przystojny, a nie
że masz ciekawą osobowość.
 Och, przepraszam.
 Daj spokój. Przyznaj się, że pływasz sobie jak
ryba w wodzie i dobrze ci z tym.
 Mów tak do mnie jeszcze, a zniszczę cię tu
i teraz.
Juliet zachichotała.
 O, nowy gatunek: ryba świętoszek.
74 Carolyn Zane
Ian omal nie zakrztusił się ze śmiechu, potem
szepnął:
 Wiesz, nie chciałem, żebyś się od razu zorien-
towała, że mi się podobasz.
Szturchnęła go łokciem między żebra.
 To prawda  bronił się.  Na pewno zauważy-
łaś, że nie mogłem oderwać od ciebie wzroku.
 Myślałam, że się gapisz, bo mi się papier
toaletowy przyczepił do buta albo coś mi weszło
między zęby.
Teraz Ian zaśmiał się już głośniej.
 No to jak to z tobą jest?  dopytywała się
w dalszym ciągu.  Kobiety cię prześladują dwadzie-
ścia cztery godziny na dobę?
 Nie  odparł krótko.
 Dlaczego nie?
 Ponieważ jestem zbyt skoncentrowany na swo-
jej pracy, żeby choć spróbować zająć się tworzeniem
jakiegoś związku. Moja siostra bez przerwy zamęcza
mnie gadaniem, że powinienem się już ożenić i ustat-
kować. Postarać się o dom, no i dzieci. Jakoś nie
przykładałem do tego wielkiej wagi, aż do dzisiaj.
 Do dzisiaj?  powtórzyła.
Dotknęła językiem wyschniętych nagle warg.
 Czemu akurat do dzisiaj?
 Bo ja wiem...
Zakołysał ją tak, jak kołysze się dziecko, po czym
oparł brodę na czubku jej głowy i próbował udawać
beztroskę.
Noc Juliet 75
 Takie sytuacje jak ta, kiedy mam do czynienia
z zagrożeniem życia, za każdym razem wprawiają
mnie w refleksyjny nastrój. Wtedy zdaję sobie
sprawę, że być może zle wybrałem swoje priorytety.
 Taa...
Zadumana głęboko Juliet rozdarła opakowanie
dietetycznego batonika i zaproponowała kawałek
Ianowi.
 Nie, wielkie dzięki. Nie będę popełniał samo-
bójstwa, poczekam, aż tamci mnie zabiją, ale dzię-
kuję.
 Co ty pleciesz? To zdrowe jedzenie. Czekolada
i białko sojowe. Smaczne i zdrowe.
 Aha, doskonałe do zaśmiecania żołądka.
Juliet wzruszyła ramionami, ugryzła kawałek
batonu i sama zatonęła w refleksjach.
 Wiem, co masz na myśli, mówiąc o tym
przyglądaniu się swojemu życiu. Dla mnie od lat
najważniejsza była kariera. Ale od momentu, kiedy
Samantha zaczęła mówić o swoim ślubie, zaczęłam
odczuwać coś w rodzaju... nie wiem, jak to nazwać.
Tęsknoty? Niech będzie tęsknota, chociaż to głupie
słowo, ale innego teraz nie znajduję.
 Nie jest wcale głupie. Zwietnie cię rozumiem.
Chociaż chyba nigdy dotąd nie przyznałbym się do
tego.
 Zdarzyło ci się kiedykolwiek być w takim
związku, w którym planuje się już ślub?  zaintere-
sowała się nie całkiem bezinteresownie.
76 Carolyn Zane
 Dwa razy.
 I dlaczego do tego nie doszło?
 Za pierwszym razem miałem siedem lat. Zako-
chałem się do szaleństwa w Aleksii ,,Gorące usta 
Madison, z pierwszej klasy. Miała zwyczaj gonić
mnie po boisku, a jak mnie już dogoniła, trzęsła mną,
aż mi zęby szczękały, a potem mnie całowała
i porzucała zupełnie nieprzytomnego. Co to była za
kobieta! Przewyższała mnie o głowę, ale wcale mi to
nie przeszkadzało. Stanowiliśmy nierozłączną parę.
Razem traciliśmy zęby, razem zdzieraliśmy kolana,
wymienialiśmy się drugim śniadaniem i bawiliśmy
się w dom. Nazywałem ją laleczką, uwielbiała to,
a ona mówiła do mnie kochanie. Przysięgliśmy sobie,
że pobierzemy się, jak dorośniemy albo w szóstej
klasie.
 I co się stało?
 Wyprowadziła się. Zostawiła mnie ze złama-
nym sercem. Cały tydzień nie mogłem się pozbierać.
 Cały tydzień?
 Potem dorosłem.
 No, a ten drugi raz?
Zawahał się, po czym podjął już nie tak niefrasob-
liwym tonem, z cieniem melancholii.
 To było w college u. Tym razem miałem mocne
przekonanie, że to najprawdziwsze uczucie, takie na
całe życie. Ona miała na imię Liv.  Urwał, by
dokończyć po chwili przygnębionym głosem:
 O ironio, zachorowała na białaczkę tuż po zakoń-
Noc Juliet 77
czeniu szkoły, i zmarła trzy dni przed naszym
planowanym ślubem.
 Bardzo ci współczuję.
 Taaa.
Przez chwilę milczeli zamyśleni oboje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •