[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i nic nie zapowiadało, żeby jego nastrój miał się w najbliższym czasie poprawić.
Kiedy doszła na górę i skierowała się w stronę gabinetu, dostrzegła wysoką postać
pracodawcy niecierpliwie przemierzającego pokój tam i z powrotem. Zauważywszy
ją, nawet nie próbował ukryć swojej irytacji.
- Na litość boską, nie skradaj się tak! Wejdz do środka! - rozkazał.
Powstrzymując złość, Georgia niechętnie przestąpiła próg.
54
S
R
- Jeśli przypomnisz sobie słowo proszę" - odparła.
Jej spojrzenie zderzyło się z jego stalowym wzrokiem i z sercem bijącym z
oburzenia zrobiła to, co jej polecił, zaciskając zęby na znak niezadowolenia.
I tyle, jeśli chodzi o próbę przywrócenia spokoju w pracy! Półgodzinna
przerwa, którą zarządził Keir, żeby - według jego własnych słów - oczyścić
umysł", najwyrazniej niewiele dała. Może powinna zaproponować, aby został sam
na trochę dłużej?
- Mogę zabrać listy do biblioteki i tam je przepisać, jeśli potrzebujesz trochę
prywatności - zaproponowała. Był tam zapasowy komputer i chętnie by z niego
skorzystała.
Uwielbiała to wysokie, eleganckie wnętrze z jego poważną, a jednak
przyjazną atmosferą, po sufit wypełnione książkami. Regały zostały zrobione z dębu
intarsjowanego klonem, jak powiedziała jej Moira, a część z zebranych tam
woluminów była w rodzinie Strachanów od wieków. Z podniszczonymi, ale
ślicznymi dywanami, dużymi kanapami i krzesłami pokój stanowił miejsce, w
którym można było siedzieć i marzyć albo schronić się w jego zaciszu przed
niepogodą.
Z drgnięcia mięśnia na policzku szefa Georgia wywnioskowała, że jej sugestia
została odrzucona.
- Nie musisz nigdzie chodzić. Tutaj pracuję ja i tutaj ma pracować moja
sekretarka!
Stanął obok niej i uderzył pięścią w stół, żeby podkreślić swoje zdanie. Ten
nagły, gwałtowny ruch przemieścił tacę, którą właśnie tam postawiła, i kiedy
próbował ją złapać, srebrny dzbanek wypełniony po brzegi gorącą kawą przewrócił
się, a płyn wylał się na jego nadgarstek.
- Aaaa! Cholera!
Panna Cameron zareagowała natychmiast.
55
S
R
- Chodzmy do łazienki, do tej po drugiej stronie korytarza. - Położyła mu rękę
na plecach i popchnęła w stronę drzwi.
- Nie wierzę w to, do diabła - mruknął z wściekłością.
Spoglądając w jego zszokowaną twarz, poprowadziła go do wyłożonej
marmurem sali kąpielowej i szybko włączyła kran z zimną wodą. Włożyła jego rękę
pod strumień i patrzyła, jak woda przesiąka przez poplamiony kawą rękaw koszuli.
Nie próbowała odsunąć materiału, nie mając pewności, czy nie odejdzie razem ze
skórą.
- Musisz tak trzymać rękę przez co najmniej dziesięć minut - powiedziała z
wciąż szybko bijącym sercem. - Dzięki Bogu kawa nie była wrząca... Przez drogę z
kuchni na pewno zdążyła trochę wystygnąć. Chyba nie musisz jechać do szpitala,
ale będzie cię bolało przez kilka godzin. Dobrze się czujesz?
Działając pod wpływam impulsu, odsunęła lok ciemnych włosów z jego czoła.
Skrzywił się i pomyślała, że może zachowała się zbyt swobodnie.
- Nic mi nie jest. - Keir wypuścił powietrze z płuc i kątem oka spojrzał na
Georgię. - Nie wiedziałem, że w poprzednim wcieleniu byłaś pielęgniarką.
- Przeszłam kurs pierwszej pomocy w organizacji St. John's Ambulance. Jeśli
ma się pod opieką czternastoletniego chłopca, trzeba znać kilka podstawowych
zasad.
- Au! - Zbladł lekko, kiedy delikatnie obróciła jego ramię, żeby upewnić się,
czy woda płynie po całej powierzchni, na którą wylała się kawa. - Mam szczęście,
że byłaś obok i wiedziałaś, co robić - powiedział.
Ze zdziwieniem zdał sobie sprawę, że całkowicie ufa pielęgniarskim
zdolnościom Georgii. Była zdecydowana, kiedy było trzeba, a jednocześnie nie-
zwykle delikatna. Słuchając jej łagodnego głosu i czując jej dotyk na swojej ręce,
kiedy trzymała ją pod strumieniem wody, pomimo dotkliwego bólu stwierdził, że
podoba mu się ta wymuszona bliskość.
56
S
R
Do łazienki zajrzała pani Guthrie. Jej zaczerwieniona okrągła twarz była
dowodem na to, że biegła po schodach.
- Co się stało? - zapytała bez tchu. - Byłam w holu i usłyszałam krzyk. Och,
wielkie nieba! To gorąca kawa?
Kiedy gospodyni przekonała się, że panna Cameron zajęła się już Keirem we
właściwy sposób, niepokój znikł z jej twarzy.
- Rozlała się na nadgarstek. Jeszcze chwilę - powiedziała dziewczyna, kiedy
znowu skrzywił się z bólu. - To naprawdę pomoże. Moira, czy mogłabyś przynieść
mi czysty, suchy opatrunek? I, jeśli możesz, przynieś torebkę z mojego pokoju.
Mam tam arnikę. My poczekamy tutaj.
- Co za głupota! - Na twarzy Keira na moment pojawiła się złość, po czym z
niedowierzaniem pokręcił głową.
- Często, kiedy jestem zła, sama robię sobie krzywdę - powiedziała łagodnie
Georgia. - Może powinieneś poszukać bezpieczniejszych sposobów rozładowywania
gniewu?
- Na pewno masz rację.
Pomyślał o swojej wizycie na strychu tego dnia - pierwszej od dziewięciu
miesięcy pobytu w Glenteign. Szukał czegoś... Nie wiedział dokładnie czego... ale
czegoś, co miało stanowić klucz do pokonania smutku i bólu w sercu. Jednak
zamiast tego na nowo obudziła się w nim wściekłość z powodu tego, co on i Robbie
przeżyli i jakie to pozostawiło w nich blizny.
Dopiero teraz, po tym głupim wypadku, zaczął zdawać sobie sprawę, że nie
powinien pozwolić, aby ten gniew zdominował jego emocje. Georgia miała
absolutną rację, udzielając mu tej mądrej rady. Tyle tylko, że on nie wiedział, jak
bezpiecznie" może wyładować złość i ból, które w nim były. Od powrotu do
Glenteign czuł się jak więzień, osaczony bolesnymi wspomnieniami, które co krok
coś przywoływało. Wiedział, że taki stan rzeczy będzie dalej nie do zniesienia.
57
S
R
- Są uczucia, które trudno znieść, a ja nic na to nie poradzę - powiedział,
zacisnąwszy usta w cienką kreskę. - No i co? Nie powiesz mi, że powinienem
bardziej się starać?
W spojrzeniu jego niebieskich oczu było coś takiego, że jej serce ścisnęło się
bólem. Z trudem odwróciła wzrok i skupiła się na strumieniu wody płynącym po
jego przedramieniu.
- Nie chciałabym mówić ci, co masz robić. Po prostu uważam, że powinieneś
spróbować bardziej nad sobą panować. Jeśli będziesz się denerwował, ból nie
minie... Bez względu na to, czy cierpisz fizycznie, czy psychicznie.
Kilka minut pózniej pojawiła się Moira z małą apteczką, z której Georgia
wyjęła opatrunek odpowiednich rozmiarów. Kazała Keirowi usiąść w wiklinowym
fotelu obok wanny. Na szczęście rękaw dał się odsunąć bez uszkodzenia poparzonej
skóry. Oparzone miejsce było czerwone, ale ona wiedziała, że w ciągu tygodnia do
dziesięciu dni ładnie się zagoi, nie zostawiając nawet blizny.
Wyjęła tabletkę z arniką ze słoiczka, który miała w torebce, i podała ją
szefowi.
- Połóż ją na końcu języka i poczekaj, aż się rozpuści. To zneutralizuje szok.
Założę ci teraz opatrunek, a potem powinieneś pójść i na chwilę się położyć. Może
na jednej z kanap w bibliotece? Są bardzo wygodne. Potem przyniosę ci kubek
gorącej, słodkiej herbaty.
- Och, ja mogę panu Strachanowi przygotować herbatę! Przyniosę też jego
ulubione ciasteczka.
Ciesząc się, że może coś zrobić, zamiast tylko stać i przyglądać się zakładaniu
opatrunku, Moira wyszła z łazienki i pospieszyła do kuchni.
Skończywszy swoje zadanie, Georgia usiadła na brzegu wanny i uśmiechnęła
się.
- Myślę, że przeżyjesz.
58
S
R
- Dzięki tobie - odrzekł, przyglądając się z ponurą miną białemu opatrunkowi
pokrywającemu dużą powierzchnię przedramienia, po czym szybko przeniósł wzrok
[ Pobierz całość w formacie PDF ]