[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wspaniały pomysł.
- Mam nadzieję, że będziemy pracowali zgodnie, jak przystało
na dobrych przyjaciół.
- Oczywiście. - Jonathan wyciągnął rękę i czekał, aż Samantha
uściśnie mu dłoń. Najwyrazniej zapomniał, że obiecał
przypieczętować ich zgodę pocałunkiem.
- Wierz mija również Wolałbym cię pocałować i zapomnieć o
wszelkich obowiązkach - powiedział, jakby czytał w jej myślach.
Samantha ponownie spłonęła rumieńcem.
- Bierzmy się do pracy - zaproponowała pospiesznie. - Tracimy
cenny czas.
95
RS
ROZDZIAA DZIEWITY
Kiedy stanęli na progu magazynu, gdzie przechowywano
egipskie zabytki, Samantha usłyszała, jak stojący za nią Jonathan
mamrocze pod nosem:
- Trzeba się uzbroić w cierpliwość.
- Nie przesadzaj. To wcale nie będzie trudne - odrzekła
beztrosko, spoglądając na ustawione rzędem regały. Udawała, że w
ogóle się nie przejmuje usłyszanym przed chwilą wyznaniem, ale w
głębi serca wciąż rozpamiętywała tamtą rozmowę. Nie co dzień
zdarza się kobiecie spotkać prawdziwego mężczyznę, takiego jak
Jonathan Hazard, który oznajmia, że pragnie jej do szaleństwa i nie
spocznie, póki nie zdobędzie swojej wybranki. Samantha ze
zdumieniem odkryła, że tego rodzaju komplementy i pochlebstwa nie
są jej wcale obojętne.
- Aatwo ci mówić - westchnął żałośnie Jonathan. Samantha
niespodziewanie doznała olśnienia. Mówili o dwu różnych sprawach!
- Dość marudzenia - oznajmiła kategorycznie, chcąc zmienić
temat. - Nie mam zamiaru poddawać oględzinom wszystkich
nabytków McDonnella.
- A zatem można mieć nadzieję, że jedynie wybrane przedmioty
starannie oczyścisz i gruntownie zbadasz, co będzie trwało wieki -
odparł z przekąsem.
96
RS
- Trafiłeś w dziesiątkę! Chyba zdajesz sobie sprawę, że potrzeba
całej armii konserwatorów, żeby uporządkować, opisać i przygotować
do transportu te zabytki.
- Zabytki? Ja widzę tu jedynie stertę rupieci -oświadczył
Jonathan, mierząc nieufnym spojrzeniem kawałki próchniejącego
drewna ułożone na stole.
- Laik istotnie może odnieść takie wrażenie, ale te eksponaty to
bezcenny materiał dla studentów i uczonych. Nie ma tu, rzecz jasna,
prawdziwych arcydzieł. Najcenniejsze przedmioty z kolekcji
Archibalda McDonnella zostały już opisane i starannie
zakonserwowane, by mogły służyć potomności.
- Dla nas zostały resztki.
- Na to wygląda.
W przestronnym magazynie piętrzyły się egipskie meble i
sprzęty: drewniane skrzynie, łoża i podgłówki, krzesła, rydwany,
łodzie, wiosła, kawałki potłuczonych naczyń, uszkodzone posągi,
urny, niezliczone figurki sług pozostawiane zwykle w grobowcach
obok mumii, dzbany, misy rozmaitej wielkości i kształtu, przybory
toaletowe, kolorowe płytki ceramiczne, biżuteria, pojemniki na
czernidło do rzęs oraz kamienne paciorki. Jonathan dostrzegł również
kilka nie uszkodzonych sarkofagów.
Samantha przesunęła dłonią po jednej z półek. Palce dziewczyny
pokryła gruba warstwa kurzu.
- Trout mówi, że od lat nikt tu nie zaglądał. Chyba ma rację.
Wszystko jest okropnie zakurzone.
- To zastanawiające.
97
RS
- Co takiego? - zdziwiła się Samantha. Jonathan wskazał smugę
światła padającą przez okno na deski podłogi.
- Zlady stóp.
- Niemożliwe!
- A jednak ktoś tu był, i to niedawno.
Samantha nie mogła zaprzeczyć, że ślady wyglądają na świeże.
Jonathan w zamyśleniu pocierał dłonią policzek.
- Z pewnością nie my je zostawiliśmy, a zatem ktoś tu
myszkował. Było ich dwoje, kobieta i mężczyzna.
- Skąd wiesz? - zapytała podejrzliwie, wpatrując się w
tajemnicze ślady na brudnej podłodze.
- Jestem specem od takich spraw. Czyżbyś w to wątpiła? 
odparł z uśmiechem.
- W żadnym wypadku. - Samantha strzeliła palcami i
oświadczyła żartobliwie: - Mam pomysł. Ty zajmiesz się tropieniem
opryszków, a ja badaniem egipskich zabytków.
- Zwietny pomysł.
- Poza tym od razu spostrzegłam, że ślady obcasów są bardzo
charakterystyczne, co istotnie wskazuje, że w magazynie szperała
jakaś para.
- Bardzo sprytnie, pani profesor.
- Nie rozumiem, czego tu szukali - mruknęła Samantha,
marszcząc brwi.
- Ja również zadaję sobie to pytanie - przyznał Jonathan. Po
chwili dodał:  Zastanawiam się również, co my robimy w tej
rupieciarni zapomnianej przez Boga i ludzi.
98
RS
- No, panie Hazard, gdzież pańskie umiłowanie przygód? -
rzuciła Samantha, naśladując przymilny ton, którym Jonathan chwalił
przed chwilą jej bystrość.
- Ach, prawda, całkiem o nim zapomniałem!
- Co z pańską ciekawością świata?
- Ciekawość świata? Doprawdy nie rozumiem - odparł Jonathan
z miną kompletnego idioty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •