[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Moje panie! Zaraz zaczniemy sobie wmawiać, że w tym domu straszy. Ja nic nie
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
odczułam!
Elinor uśmiechnęła się i wskazała drogę do frontowego saloniku, gdzie podniosła
rolety i otworzyła okna. Było tam jasno, wesoło.
Elinor przeszła przez hall do pokoju kredensowego i wróciła z dużym talerzem
kanapek. Podsunęła go Mary.
Poczęstuj się, proszę.
Dziewczyna wyciągnęła rękę. Elinor spoglądała przez moment na jej śnieżnobiałe
zęby zagłębiające się w rybnej paście. Odetchnęła głęboko, pózniej westchnęła. Stała
zamyślona trzymając talerz w ręku. Wreszcie spostrzegła rozchylone wargi i łakomy
wzrok siostry Hopkins, więc zarumieniona lekko podała spiesznie talerz starszej
kobiecie.
Sama również wzięła kanapkę i odezwała z nutą usprawiedliwienia:
Chciałam naparzyć kawy, lecz zapomniałam kupić. Za to na stole w pokoju
kredensowym stoi butelka piwa. Może któraś z pań ma ochotę?
Nie przyszło mi do głowy, żeby zabrać z domu herbatę westchnęła
pielęgniarka.
W pokoju kredensowym zostało trochę herbaty w puszce powiedziała z
roztargnieniem panna Carlisle.
Twarz pielęgniarki rozpogodziła się wyraznie.
Skoczę tam i zaraz nastawię wodę. Mleka pewno nie ma?
Jest. Kupiłam flaszkę.
To dobrze, bardzo dobrze powiedziała starsza kobieta wychodząc żwawo.
Elinor i Mary zostały same, w atmosferze dziwnego napięcia. Elinor siliła się na
podjęcie rozmowy. Przesunęła językiem po wyschniętych wargach. Pózniej odezwała
się sztywno:
Podoba ci się nowa praca w Londynie?
O, tak!... Dziękuję... Jestem pani serdecznie wdzięczna.
Panna Carlisle parsknęła krótko, ochrypłym śmiechem, tak nie na swój sposób, że
Mary spojrzała na nią ze zdziwieniem.
Nie wymagam wdzięczności rzuciła Elinor.
Nie myślałam... Mary była zupełnie zbita z tropu. Ja...
Spuściła wzrok pod przenikliwym, dziwnie zawziętym spojrzeniem Elinor.
Czy... Czy coś się stało? zapytała.
Co się miało stać? panna Carlisle wstała z krzesła, odwróciła się raptownie.
Pani wygląda... tak... tak jakoś wyjąkała Mary.
Elinor parsknęła śmiechem.
Wpatrywałam się w ciebie? Przepraszam. Zdarza się to czasami, gdy o czymś
myślę.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Pielęgniarka Hopkins stanęła w drzwiach.
Już postawiłam czajnik oznajmiła pogodnie i zniknęła.
Elinor uległa atakowi histerycznego śmiechu.
Polly, postaw czajnik! Polly, postaw czajnik! Polly, postaw czajnik! My chcemy
herbaty! zawołała. Pamiętasz to Mary z naszego dzieciństwa?
Pamiętam. Naturalnie!
Z naszego dzieciństwa... powtórzyła panna Carlisle. Szkoda, że człowiek nie
może zawrócić.
Chciałaby pani?
O tak! powiedziała z mocą.
Na moment zapadło krępujące milczenie, pózniej Mary zarumieniła się lekko.
Niech się pani nie zdaje... urwała, widząc, że szczupła postać Elinor
zesztywniała nagle.
Co ma mi się nie zdawać?
Nic... Ja... Nie pamiętam, co chciałam powiedzieć bąknęła Mary.
Elinor odprężyła się, jak gdyby jakieś niebezpieczeństwo minęło.
Pielęgniarka Hopkins wniosła do pokoju tacę z brązowym imbrykiem, mlekiem i
trzema filiżankami.
Jest herbatka oznajmiła nieświadoma, że przesilenie minęło.
Postawiła tacę przed panną Carlisle, lecz ta odmówiła ruchem głowy.
Dziękuję. Nie będę piła.
Mary napełniła dwie filiżanki. Pielęgniarka Hopkins westchnęła z ulgą:
Doskonała, mocna herbata!
Elinor wstała, odeszła w stronę okna.
Naprawdę nie życzy sobie pani herbaty? zapytała tonem perswazji starsza
kobieta. Z pewnością doskonale pani zrobi...
Nie. Dziękuję.
Pielęgniarka Hopkins wypiła duszkiem całą filiżankę, odstawiła ją na spodek i
powiedziała półgłosem:
Pójdę zgasić gaz pod czajnikiem. Zostawiłam go, bo myślałam, że trzeba będzie
drugi raz nalać wody do czajnika.
Szybko wyszła z pokoju.
Panna Carlisle odwróciła się, stanęła tyłem do okna.
Mary... zaczęła zmienionym głosem, jak gdyby z rozpaczliwą prośbą.
Co, panno Elinor? zapytała żywo Mary Gerrard.
Blask zniknął z twarzy panny Carlisle, zacisnęły się usta. Ciepły, błagalny wyraz
warzy ustąpił masce nieruchomej, lodowatej.
Nic.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
[ Pobierz całość w formacie PDF ]