[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sukience, którą pokazywała wyjątkowo przystojnemu młodemu
58
RS
mężczyznie. Carlo obserwował ich. Gdy zobaczył, jak Della otwiera
szeroko ramiona i mocno obejmuje młodzieńca, zakręciło mu się w
głowie. Usłyszał, jak Della zwraca się do niego:  Nie pytaj mnie, dlaczego
cię tak kocham. Muszę mieć jakieś powody".
Carlo najchętniej zaszyłby się w jakiejś kryjówce. Chciał też podbiec
do nich i rozdzielić. Chciał pobić tego faceta, wypomnieć Delii zdradę.
Chciał zrobić wiele nieprzyjemnych rzeczy, które nie leżały w jego
naturze.
Nic takiego jednak nie zrobił. Wszedł po prostu do butiku i stanął
przed nimi. Młody mężczyzna pierwszy go dostrzegł.
- Hej, twój przyjaciel chyba już tu jest - powiedział wesoło.
Della spojrzała, uśmiechnęła się, ale nie zrobiła nic, żeby wyzwolić
się z jego uścisku.
- Witaj, kochanie - odrzekła. - To mój syn.
Carlo zacisnął palce. To był jej syn?! Dlaczego ona sobie tak
okrutnie z niego żartowała?
- Bardzo śmieszne - odparł lodowatym głosem. - To ile lat miałaś,
gdy go urodziłaś? Sześć?
Młodzieniec zaryczał ze śmiechu, co sprawiło, że Carlo chciał go
zamordować.
- No widzisz. To twoja wina, że wyglądasz tak młodo - powiedział
do Delii.
- Miałam szesnaście lat, gdy Sol przyszedł na świat - wyjaśniła
Carlowi. - Przecież już ci o tym opowiadałam.
- No tak, ale... - Carlo zamilkł.
59
RS
- A teraz ma dwadzieścia jeden lat - dokończyła. - Wygląda doroślej,
bo jest zbudowany jak heros.
Sol szczerzył się, słuchając swojego opisu i wyciągnął rękę na
powitanie. Zbity z tropu Carlo uścisnął ją.
- Nie wiedzieliśmy, że się pojawisz - powiedział i od razu zdał sobie
sprawę z tego, jak głupio zabrzmiały jego słowa.
- Pomyślałem sobie, że odwiedzę moją staruszkę - tłumaczył wesoło
Sol. - Myślałem, że będzie tu tylko parę dni. Kiedy nie wracała,
zdecydowałem się przylecieć i sprawdzić, co porabia. - Jego spojrzenie
zdradzało, że zdążył już wyrobić sobie opinię na ten temat.
Carlo nie wydawał się zachwycony Solem, zmusił się jednak do
uprzejmych słów:
- Mam nadzieję, że zostaniesz tu na tyle długo, by odwiedzić moją
rodzinę. Czuj się zaproszony na jutrzejszą kolację.
- Super. Oczywiście, ale teraz muszę już lecieć. - Pocałował Delię w
policzek. - Mieszkam w pokoju naprzeciwko twojego. - Do zo... ! Ach
tak... - zdał sobie sprawę, że nie zapłacił za nową koszulę, którą miał już
na sobie.
- W porządku - odezwała się Della do sprzedawców. -Proszę ją
dopisać do mojego rachunku.
- Bóg zapłać, ale wybrałem jeszcze kilka innych rzeczy.
- Proszę dopisać wszystko do mojego rachunku - odparła rozbawiona
i jednocześnie poirytowana. - A teraz spadaj stąd, bo zaraz wyląduję w
przytułku dla ubogich.
- Dzięki!
Będąc już w drzwiach, zatrzymał się i odwrócił. -Hm...
60
RS
- Co jeszcze?
- Nie wiedziałem, że ten hotel jest taki drogi... - przerwał znacząco.
- Przecież masz nową kartę kredytową - przypomniała mu.
- No tak, ale...
- Już wszystko wydałeś? Niemożliwe...
W odpowiedzi zobaczyła bezradne wzruszenie ramion i najlepszy z
uroczych uśmiechów, jakimi tak hojnie szafował.
Della sięgnęła do torebki i wydobyła z niej kilka banknotów.
- Proszę. Zadzwonię też do banku, by podwyższyli ci limit.
- Dzięki, mamo. Pa! Wreszcie zniknął.
- Zaraz wracam - powiedziała Della do Carla i schowała się w
przebieralni. Po chwili wróciła w swoim codziennym ubraniu, zapłaciła
rachunek i podała numer pokoju, by tam dostarczono jej zakupy.
Z butiku poszli do kawiarni obok. Carlo był pogrążony w myślach.
- Czy dobrze wyglądałam w tej sukience? Czy tylko Sol tak
powiedział, żebym zapłaciła za jego rzeczy?
- Po co miałby cię oszukiwać? Przecież i tak byś za niego zapłaciła.
- Oczywiście. Ma dwadzieścia jeden lat i dopiero co skończył
college. Kto ma płacić jego rachunki, jeśli nie ja?
- Mógłby poszukać pracy.
- Znajdzie pracę, ale najpierw chciał odwiedzić ojca.
- Rozumiem, ale czy nie powinien powstrzymać swojej rozrzutności?
- Niby dlaczego? Jeśli widzi, że mieszkam w jednym z najdroższych
hoteli w Neapolu, to prawdopodobnie zakłada, że stać mnie też na
zapłacenie za kilka jego koszul.
- Czy jego ojciec coś mu daje? - zapytał po chwili.
61
RS
- Jego ojciec ma troje innych dzieci z różnymi kobietami. Pierwsze z
nich urodziło się rok po naszym rozwodzie.
- Więc cały czas tylko ty utrzymywałaś Sola?
- Przecież jestem jego matką.
- A potem jakaś inna kobieta też będzie musiała odgrywać tę rolę -
rzucił kpiąco.
- To wstrętne, co powiedziałeś! - obruszyła się Della. -I zupełnie nie
w twoim stylu!
To prawda, pomyślał i zezłościł się sam na siebie.
- Przepraszam. - Carlo próbował się uśmiechnąć. -Po prostu
przeżyłem straszny szok, gdy zobaczyłem was w czułym uścisku.
Pomyślałem, że znalazłaś sobie innego faceta. On naprawdę wygląda
poważniej.
- On ma dwadzieścia jeden lat, przysięgam! A ja mam trzydzieści
siedem! Trzydzieści siedem! - powtórzyła z naciskiem.
- Dlaczego mówisz to w taki sposób? Tak, jakbyś ogłaszała koniec
świata?
- Nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy o moim wieku.
- A po co mielibyśmy o tym rozmawiać? Są przecież bardziej
interesujące rzeczy do robienia.
- Wcześniej czy pózniej i tak dowiedziałbyś się, że jestem w średnim
wieku.
- W średnim wieku? To bzdura! - wykrzyknął ze złością.
- Tak mówisz, bo podejrzewam, że sam masz najwyżej trzydzieści.
- Wiesz co? Jesteś głupiutka - powiedział z czułością w głosie.
- Doskonale o tym wiem od momentu, gdy ciebie spotkałam.
62
RS
- A co to niby ma znaczyć?
- Widząc ciebie, rozsądna kobieta natychmiast wzięłaby nogi za pas.
- To dlaczego nie uciekłaś?
- Może nie miałam nic przeciwko takiej szalonej przygodzie? Może
tego właśnie potrzebowałam? Może nawet wmówiłam sobie, że nie ma [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •