[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pani Morgan odruchowo zasłoniła gors rękoma. Skrzywiła twarz i jęknęła
rozpaczliwie:
 Ohyda!
Calvin natychmiast ruszył w jej stronę, by ratować sytuację,
 Zaraz ją wyciągnę,..
 Precz z łapami! Nie bądz taki w gorącej wodzie kąpany  wściekł się Bud,
Tony rechotał złośliwie.
Zamknij się, Russo. Staram się być uprzejmy. Mógłbyś zrobić przynajmniej
tyle,
 Czy twoim zdaniem uprzejmość polega na pluciu Gladys za dekolt? 
zapytał Tony, uśmiechając się przyjaznie,
 Spokojnie, chłopaki. Wrócę z \oną do domku. We dwoje szybko się z tym
uporamy  oznajmił Bud, Spojrzał groznie na dwu młodych mę\czyzn.  Tylko
bez awantur, jak mnie tu nie będzie. Dajcie nam dwie minuty,
 Mo\esz zostać, Bud  stwierdziła Gladys, ruszając schodami w górę, 
Sama dam sobie radę,
 Będzie szybciej, jeśli ci pomogę,
 Dobrze. Skoro tak twierdzisz.,.
Gdy państwo Morgan zamknęli za sobą drzwi, Calvin odezwał się pierwszy,
 To wszystko twoja wina  rzucił, spoglądając oskar\ycielsko na rywala,
który zapalił papierosa i mruknął
 Ty mnie pierwszy poklepałeś po ramieniu, kolego.
 Zrobiłem to po przyjacielsku,
 Ciekawe, od kiedy\ to jesteśmy zaprzyjaznieni!
 Nie chodzi o nas. Taka jest ogólna symbolika tego gestu, stanowiącego
oznakę dobrej woli. Ty omal mnie nie znokautowałeś!
 Okropne.  Tony zaciągnął się papierosem.  Pewnie nie jestem świadom
własnej siły.  Dmuchnął Calvinowi dymem prosto w twarz.
Mę\czyzna pomachał ręką i zaczął kaszleć.
 Ohydny nałóg.
 Lepszy ni\ bezproduktywne poruszanie szczęką i plucie gumą na dekolty
Bogu ducha winnych kobiet,
 Nie byłoby tego incydentu, gdyby.,,
 Panowie  rzuciła pojednawczo Lynn, obejmując ich po przyjacielsku, 
Spójrzcie na to z innej strony. Cieszę się z tego incydentu. Szczerze mówiąc, nie
mogło być lepiej,
 Jesteś zadowolona, \e twojej mamie guma do \ucia wpadła za stanik? 
wypytywał z niedowierzaniem Tony.
Obaj mę\czyzni spoglądali na nią tak, jakby straciła rozum.
 Po pierwsze, czy\by umknęło wam, \e nie zaprotestowała kiedy ojciec
zaproponował jej pomoc? Właściwie nie miała nic przeciwko temu. Po drugie,
zapowiedzieli, \e uwiną się w dwie minuty. Minęło dziesięć, a ich nie ma.
 Pewnie się pokłócili  mruknął Forbes. Lynn i Tony spojrzeli na niego z
politowaniem. Spec od samorealizacji popatrzył na zegarek,  Jeśli to nie
kłótnia, to co ich zatrzymało?
 Sądzisz, \e pierwsze lody zostały przełamane?  zapytał Tony, zerkając na
rozpromienioną dziewczynę.
 Kto wie?
 Jakie lody?  zapytał Calvin.  O czym wy mówicie?
 Niewa\ne, głupku  mruknął pobła\liwie Tony.  Mam nadzieję, \e trafnie
oceniasz sytuację, maleńka,
 Oto dobry przykład!  o\ywił się Calvin.  Nie mów do Lynn jak do
dziecka, bo umniejszasz jej poczucie własnej wartości,
 Ruszamy?  rozlej się wesoły głos pani Morgan ubranej w \ółtą bluzeczkę
i czerwone szorty. Na zarumienionej twarzy pojawiły się ciemniejsze smugi,
Lynn ścisnęła dłoń Tony ego, Miała ochotę śpiewać z radości.
Chytry plan okazał się skuteczny, Gotowa była od razu podziękować
nieświadomemu swej roli Calvinowi, a przede wszystkim Tony emu, ale na to
było jeszcze za wcześnie. Obiecała sobie, \e znajdzie sposób, by im okazać
wdzięczność.
 Dzwoniliśmy do przewodnika. Za kilka minut rusza następna grupa 
oznajmiła Gladys.  Kilka osób zrezygnowało, więc są dla nas miejsca. Idziemy.
 Fajnie  powiedział Tony, obejmując Lynn i ruszając w stronę parkingu.
Szeptem dodał:  Jeśli mam być szczery, znam przyjemniejsze sposoby
spędzania czasu.
Zgoda Morganów nie trwała długo. Z chwilą rozpoczęcia wycieczki zaczęli
spór o nazwy skał i górskich szczytów. Calvin i Tony dolewali oliwy do ognia,
starając się usiąść jak najbli\ej Lynn, co stanowiło zarzewie następnego
konfliktu. Po wycieczce zjedli razem obiad, a wieczorem Calvin zawiózł ich do
miasta. Podczas jazdy musieli wysłuchać taśm z jego ostatniego kursu.
Dzień pełen wra\eń dobiegł wreszcie końca. Calvin wjechał na parking i
wyłączył silnik.
 Kto ma ochotę napić się czegoś w naszej knajpce?  zapytał radośnie. Bud
odchrząknął znacząco.
 Byłem, Piłem. Mam dosyć,  Otworzył drzwi, by wysiąść.
 Jestem wykończona  usprawiedliwiała się Gladys, idąc w ślady mę\a. 
Muszę Odpocząć, Ale wy, młodzi, bawcie się do woli.
Chętnie, ale innym razem. Dziś to się nie da zrobić  mruknął Tony.
 Lynn?  Calvin z nadzieją zerknął na siedzącą z tyłu dziewczynę.  Wiem,
\e nie mo\esz pić alkoholu, ale proponuję kubek gorącej czekolady.
Tony delikatnie pogłaskał narzeczoną po ramieniu.
Było jej \al Calvina i z tego powodu chętnie dotrzymałaby mu towarzystwa.
Poza tym mogłaby odwlec rozmowę z Tonym. Przez cały dzień dręczyła ją
obawa, \e jeśli naprawdę zaczną się kochać, rezultatem pochopnej decyzji będą
dwa złamane serca.
Uświadomiła sobie, \e matka stoi przy aucie i czeka na jej odpowiedz.
Trzeba podtrzymać niechęć rodziców do Tony ego, bo ten unik mo\e na nowo
scementować ich związek. Teraz najwa\niejsze są pozory. W domku, sam na
sam z Tonym, na pewno znajdzie ostateczne argumenty przeciwko ich
związkowi, który teraz byłby stanowczo przedwczesny.
Spektakl musi trwać. Przytuliła się do urodziwego kochasia i poło\yła dłoń
na jego udzie. Mimo woli przypomniała sobie, co prze\yli dziś rano na tylnym
siedzeniu auta. Zrobiło jej się gorąco, ale nie zwa\ała na te odczucia. Pózniej się
nad nimi zastanowi.
 Przykro mi, Calvin, ale mało czasu spędzam sam na sam z moim
narzeczonym. Chciałabym to dziś nadrobić. Czuła na sobie po\ądliwe
spojrzenie ciemnych oczu.
 Masz rację, maleńka.  Tony popatrzył na rywala i uśmiechnął się z
tryumfem.  Miałeś pecha, stary. Mo\e innym razem szczęście ci dopisze.
Calvin spojrzał na niego spod przymkniętych powiek. Gdyby wzrok mógł
zabijać. Tony byłby ju\ trupem. Na twarzy speca od samorealizacji pojawił się
wkrótce profesjonalny uśmiech.
 Nie bądz taki pewny siebie, kolego. Pyszałek rzadko jest szczęśliwy. Lynn,
gdybyś potrzebowała rady i pomocy, będę do twojej dyspozycji. Pamiętaj, \e
najwa\niejsze jest w \yciu dokonywanie właściwych wyborów, poniewa\...
 Bip!  pisnął Tony, kładąc dłoń na ustach samozwańczego prelegenta. 
Przerywamy odtwarzanie programu. Próba nadajnika zakończona. O terminie
emisji zostaną państwo poinformowani.  Chwycił Lynn za rękę, wyciągnął z
auta i razem szybko oddalili się w stronę domku.
 Dobranoc, Lynn!  zawołała Gladys.
 Dziewczyna prawie biegła by dotrzymać kroku Tony emu.
 Dobranoc, mamo!  krzyknęła, odwracając głowę,  Dobranoc, tato!
 Pa, skarbie! Cześć, Tony  zawołał pan Morgan.
 Hej, Bud! Pamiętaj, \e jesteśmy kumplami  odparł Russo, nie zwalniając
ani na chwilę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •