[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nasz pan polecił nam wręczyć ten dar przybyszom z Kathaju w dowód szacunku.
Kiedy dwaj Azjaci odwijali papier, Sandoval szepnął Everardowi do ucha:
 Przyjrzyj się ich minom, Manse. Popełniliśmy gafę.
 Jak to?
 Celofan i podarunek wywarły wrażenie na barbarzyńcy takim jak Toktaj, ale zwróć uwagę
na Li. Jego cywilizacja uczyniła z kaligrafii sztukę, kiedy nasi przodkowie malowali się jeszcze
na niebiesko. Właśnie wyrobił sobie fatalną opinię o naszym smaku.
Everard wzruszył nieznacznie ramionami.
 Przecież ma rację, czyż nie?
Ich rozmowa nie umknęła uwadze pozostałych. Toktaj rzucił im zimne spojrzenie, lecz
skoncentrował uwagę na otrzymanej w podarunku elektrycznej latarce, której działanie trzeba mu
było wytłumaczyć. Nie obyło się bez okrzyków zdumienia. Na początku Mongoł lękał się jej
trochę i nawet wymamrotał jakieś zaklęcie, ale pózniej przypomniał sobie, że Mongoł nie
powinien bać się niczego oprócz pioruna. Szybko się opanował i cieszył się z prezentu jak
dziecko z nowej zabawki. Najlepszym darem dla uczonego konfucjanisty, jakim był Li,
wydawała się książka z serii  Rodzina ludzka , której różnorodność i technika ilustracji mogły
go zaskoczyć. Chińczyk podziękował wylewnie, lecz Manse powątpiewał, czy go to naprawdę
zadziwiło. Każdy agent Patrolu prędko się uczył, że ludzi o wyrafinowanych gustach można
spotkać w każdej kulturze.
Teraz im z kolei wręczono dary: piękny chiński miecz i wiązkę skór wydry morskiej z
wybrzeża Pacyfiku. Dopiero po pewnym czasie wrócili w rozmowie do polityki. Wówczas
Sandoval zdołał uzyskać informacje od Mongołów, zanim sam ich udzielił.
 Skoro wiecie tak dużo  zaczął Toktaj  musicie również wiedzieć, że przed kilku laty
nie udała się nam inwazja na Japonię.
 Niebo miało inne plany  odparł Li ze zręcznością dworaka.
 Bzdury!  burknął Toktaj.  Miałeś na myśli ludzką głupotę. Było nas niewielu, zbyt
mało wiedzieliśmy i popłynęliśmy za daleko po wzburzonym morzu. Ale co z tego? Kiedyś tam
wrócimy.
Everard wiedział, że to zrobią. Pomyślał ze smutkiem, że sztorm zniszczy ich flotę i że utonie
mnóstwo młodych mężczyzn. Pozwolił jednak Toktajowi mówić.
 Chan chanów zrozumiał, że powinniśmy dowiedzieć się więcej o tych wyspach. Może
należało założyć bazę gdzieś na północ od Hokkaido? Poza tym od dawna słyszeliśmy opowieści
o ziemiach leżących dalej na wschód. Widywali je od czasu do czasu rybacy, których wiatry
zepchnęły z kursu, a kupcy syberyjscy mówili o cieśninie i o znajdującym się zadnią kraju. Chan
chanów zgromadził cztery statki z chińską załogą, polecił mi zabrać stu mongolskich
wojowników i odkryć tamte ziemie.
Manse skinął głową. Słowa nojona go nie zaskoczyły. Chińczycy pływali na dżonkach od
setek lat, a niektóre z nich mogły zabrać nawet do tysiąca ludzi. Wprawdzie nie były jeszcze tak
zdatne do żeglugi, jakie stały się pózniej pod wpływem Portugalczyków i ich właścicieli nie nęcił
żaden ocean ani tym bardziej zimne północne morza, ale mimo to istnieli nieliczni chińscy
żeglarze, którzy nauczyli się handlu od Koreańczyków i Tajwańczyków, jeśli nie od swoich
ojców. Musieli co nieco wiedzieć o Wyspach Kurylskich.
 Popłynęliśmy wzdłuż dwóch archipelagów  ciągnął nojon.  Okazały się dość
niegościnne, ale mogliśmy się zatrzymać, wypuścić konie i wypytać tubylców. Tengri wie, jak
trudna może być ta druga czynność, jeśli czasami trzeba dokonywać tłumaczenia na sześć
języków! W końcu przekonaliśmy się, że istnieją dwa kontynenty: Syberia i jeszcze jeden, które
tak bardzo zbliżają się do siebie na północy, że można przepłynąć dzielącą je cieśninę w
skórzanej łódce albo przejść zimą po lodzie. Wreszcie dotarliśmy do nowego kontynentu. To
wielka, porośnięta lasami kraina obfitująca w zwierzynę łowną i foki, ale zbyt często padają tam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •