[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Porozmawiam jutro z Hagenem. I zobaczymy. - Torodd podniósł się na znak, że rozmowę
uważa za zakończoną. Ole zrobił, co było w jego mocy.
Gdy jechał ostrożnie w stronę doliny, lodowaty dreszcz przeszedł mu po plecach.
Grøtenuten go paraliżowaÅ‚. Ole byÅ‚ już pewien, że niedÅ‚ugo wiele ciaÅ‚ zostanie pogrzebanych w
poświęconej ziemi. Nie oglądał się za siebie, tylko popędzał konia. Dopiero na moście spojrzał w
tyl. Nie miał wątpliwości, że wkrótce w tej dolinie rozlegnie się huk lawiny.
Rozdział 15
Nad doliną unosił się zapach krowiego łajna, przed którym nie sposób było uciec. Wdzierał
siÄ™ także do sypialni, w której Åshild drÄ™czyÅ‚y nudnoÅ›ci. WiÄ™kszość gospodarzy nawiozÅ‚a już swoje
pola, i byÅ‚ to dobry znak, lecz w tym roku Åshild jakoÅ› nie mogÅ‚a znieść tego smrodu.
Poruszyła się niespokojnie na łóżku, starając się przybrać wygodniejszą pozycję. Do
niedawna Åshild miaÅ‚a nadziejÄ™, że Hannah zdąży przyjechać i mieć swój udziaÅ‚ w ich radoÅ›ci, lecz
jeszcze nie dostali od niej żadnej wieści. Trochę ich to martwiło, lecz na poczcie nie można było tak
bardzo polegać. Może list jest już gdzieś w drodze. Hannah na pewno się cieszy, że zostanie babcią.
Åshild zerknęła na męża, który spaÅ‚ mocno koÅ‚o niej. Jego równy oddech zaczÄ…Å‚ jÄ… usypiać.
Powinna trochę odpocząć, bo inaczej nie poradzi sobie z porannymi obowiązkami. Na szczęście
oczy jej się po chwili zamknęły i odpłynęła w świat, który zapewniał prawdziwy odpoczynek.
Åshild nie mogÅ‚a dojść do siebie. ByÅ‚a spocona i łóżko wydawaÅ‚o jej siÄ™ jakieÅ› mokre.
Bardzo jeszcze zaspana, potrzebowała chwili, by się zorientować, co się dzieje. Gdy jednak chwycił
ją kolejny skurcz, zrozumiała, że poród się rozpoczął. W pierwszej chwili chciała od razu obudzić
Olego, lecz skurcz minął, więc postanowiła zaczekać. Słyszała przecież o kobietach, które całymi
godzinami czekały, aż dziecko przyjdzie na świat. Po chwili jednak kolejny skurcz napędził jej
strachu, że dziecko jest już tuż-tuż. Sama sobie nie poradzi. Nie ma mowy!
- Ole - szepnęła, a on natychmiast się obudził. - Ole, musisz chyba sprowadzić mamę. - W
tej samej chwili chwycił ją kolejny skurcz. Na szczęście Ole zerwał się już na równe nogi.
- Dawno się zaczęło? - Ole ubrał się w okamgnieniu i zapalił lampę. - Poradzisz sobie sama?
Mam obudzić Birgit?
- Nie. Dopiero się zaczęło, wciąż są długie przerwy między skurczami.
- Wszystko będzie dobrze, na pewno. - Ole starał się mówić przekonująco, widząc strach w
oczach żony i starając się zagłuszyć w sobie lęk. - Twoja matka zaraz tu będzie, a ja tymczasem
pojadÄ™ po akuszerkÄ™.
Pocałował ją w przelocie i pobiegł piorunem przez dziedziniec do stajni. Chyba jeszcze
nigdy w takim tempie nie osiodłał konia. Jak to dobrze, że jest jasno. Gdy pędził przez las, nie
zauważył ani jelenia, który stał koło drogi, ani żbika, który skoczył zwinnie przez drogę. Koń kilka
razy szarpnÄ…Å‚ Å‚bem, lecz Ole mocno trzymaÅ‚ wodze. Oby tylko Åshild zachowaÅ‚a spokój. WolaÅ‚by
zostać z nią, lecz nie chciał tracić czasu na budzenie parobka. Poza tym sądził, że sam szybciej
dotrze do teściowej.
Ole zatrzymał konia i zeskoczył na dziedzińcu w Torset. Szkoda, że nie ma tu jego własnej
matki. Obecność Hannah dobrze by im wszystkim zrobiła. Ale Kari ma też dużo życiowego
doÅ›wiadczenia. No i jest matkÄ… Åshild.
Ole zastukał w drzwi tak mocno, że obudziłby nawet umarłego. Kari szybko otworzyła i od
razu zrozumiała, o co chodzi.
- Zawiadomiłeś akuszerkę?
- Nie, chciaÅ‚em najpierw dać znać tobie, żeby Åshild nie byÅ‚a za dÅ‚ugo sama. JeÅ›li siÄ™
pospieszysz, podwiozę cię do rozstaju dróg.
- Nie ma potrzeby. Noc jest jasna, dam sobie radę. Dawno się zaczęły bóle?
- Chyba nie. Na razie są długie przerwy. - Ole zbiegał już ze schodów, gdy Kari zawołała:
- Ole, nie pędz jak szalony. Pierwszy poród zazwyczaj trwa długo. Tak to już jest.
Ole odetchnął z ulgą. Jeśli Kari się nie denerwuje, on pewnie też nie powinien. Zwolnić
jednak nie zamierzaÅ‚. %7Å‚e też nie obudziÅ‚ Birgit! Siostra na pewno wsparÅ‚aby trochÄ™ Åshild pod jego
nieobecność.
Akuszerka Anne spojrzała badawczo na Olego, gdy ją obudził. Ludzie powiadali, że Anne
zna się na swoim fachu, chociaż tu w Hemsedal praktykowała od niedawna. Wróciła tu po śmierci
męża i mieszkała teraz w domu ojca, razem z samotnym bratem.
- Jak daleko zaszły sprawy?
Ole zmieszał się, słysząc to pytanie.
- Nie wiem. Gdy wyjeżdżaÅ‚em, skurcze nie byÅ‚y jeszcze tak bardzo czÄ™ste. Ale Åshild siÄ™
boi.
- Każda się boi za pierwszym razem. - Anne zarzuciła szal na ramiona i chwyciła wielką
torbę. - Masz wóz?
Ole zmieszał się jeszcze bardziej. %7łe też mógł być taki głupi! Pojechał po akuszerkę bez
wozu.
- Nie, zdaje się, że wyjechałem w zbyt wielkim pośpiechu. - Rozglądał się nerwowo dokoła.
- Może tu jest jakiś wóz, który można by pożyczyć?
- Wygląda na to; że ta twoja kobyła jest całkiem silna. - Anne zerknęła na konia. -
Udzwignie nas oboje.
Ole z wdzięcznością kiwnął głową i pomógł jej usiąść w siodle, sam zaś usadowił się za jej
plecami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]