[ Pobierz całość w formacie PDF ]

moje miejsce. I ja tu zostanę.
Po drugiej stronie linii na chwilę zapanowała cisza, a potem mama powiedziała bardzo
cicho:
- Jestem z ciebie taka dumna.
I rozłączyła się. Claire stała przez moment bez ruchu, czując łzy piekące jaw oczach, a
potem powiedziała do słuchawki:
- Kocham was.
A pózniej wzięła swoje rzeczy i poszła na zajęcia.
Rozdział 8
Dni mijały i dla odmiany nie działo się nic niezwykłego. Zapanowało normalne \ycie - a
przynajmniej coś, co za normalne \ycie uchodziło. Claire chodziła na zajęcia, Eve chodziła do
pracy, Michael uczył gry na gitarze, od czasu występu w Common Grounds cieszył się o
wiele większym powodzeniem, a Shane... Shane się obijał, chocia\ Claire się wydawało, \e
jest czymś zaabsorbowany.
Wreszcie dotarło do niej, \e on ciągle myśli o tej sobocie i zaproszeniu. I \e zupełnie nie ma
ochoty z nią o tym rozmawiać.
- No i co ja mam zrobić? - spytała Claire Eve. - Czy on nie mo\e po prostu zadzwonić i
powiedzieć, \e zachorował? Czy koniecznie musi pójść.
- śartujesz sobie? - obruszyła się Eve.  Myślisz, \e oni się zadowolą wymówką? Jeśli
dostajesz zaproszenie na taką imprezę, to po prostu idziesz. Koniec kropka.
- Ale... - Claire, która wyciągała szklanki z szafki, podczas gdy Eve wykładała talerze, o
mało nie upuściła ich na ziemię. - Ale to znaczy, \e ta wredna mała suka...
- Słownictwo, moja panno.
- ...ta czarownica go ze sobą zabierze! - Na samą myśl ogarniała j ą ślepa furia, i to
wcale nie tylko dlatego, \e Shane tak się tym wszystkim denerwował. Chodziło jej o sam
pomysł, \e Shane wyrazi na to zgodę, \eby Ysandre poło\yła swoje blade, cienkie palce na
jego klatce piersiowej, wyczuwając bicie jego serca.
Shane nie powiedział do niej ani słowa na ten temat. Ani jednego słowa. A ona nie
miała pojęcia, jak mu pomóc.
Eve przez parę chwil przyglądała jej się z namysłem, a potem powiedziała:
- No có\, nie ona jedna tam idzie. Shane nie będzie z nią sam na sam.
- Co?
- Michael te\ się wybiera. Widziałam zaproszenie, kiedy przyszło. Ale go nie
otwierałam.
No ale Eve miała prawo oczekiwać, \e Michael ją ze sobą zabierze. Natomiast Claire
była z imprezy wykluczona.
To te\ ją irracjonalnie rozgniewało, tym razem na samą siebie. Jestem zazdrosna, zrozumiała,
bo nie chcę, \eby on gdzieś poszedł beze mnie.
Naprawdę nie chciała taka być, a tu proszę. I nie miała pojęcia, jak sobie z tym
poradzić.
Kiedy postawiła przed Shane'em jego szklankę z colą, zrobiła to być mo\e z nieco
przesadną energią, bo spojrzał na nią przeciągle z pytaniem w oczach. Eve ju\ usiadła na
krześle po drugiej stronie stołu. Michaela nie było w domu, ale Eve tym razem jakoś się nie
przejmowała. Mo\e jej powiedział, dokąd idzie.
Miło wiedzieć, \e ktoś tu komuś coś mówi, pomyślała Claire.
- No co? - spytał ją Shane i wziął szklankę.  Zapomniałem powiedzieć: dziękuję? No
to, dziękuję. Lepszej coli jeszcze nie piłem. Sama ją zrobiłaś? To jakiś specjalny przepis?
- Masz jakieś plany na sobotni wieczór? - spytała. - Myślałam, \e mo\e poszlibyśmy do
kina albo...
Trochę zbyt przejrzyste. Shane z miejsca zrozumiał, a Eve zakrztusiła się kęsem
odgrzewanej w mikrofalówce lasagne. Milczenie zaczęło cią\yć nad stołem. Claire dziobała
widelcem jedzenie, \eby mieć jakieś zajęcie dla rąk.
- Nie mogę - powiedział na koniec Shane. - Chyba wiesz dlaczego.
- Bo idziesz na ten bal - powiedziała Claire. - Z... przyjaciółką Bishopa.
- Raczej nie mam wyboru.
- Jesteś tego pewien?
- Oczywiście, \e jestem pewien. Właściwie dlaczego my w ogóle rozmawiamy na ten
temat?
- Bo... Tak mocno dziabnęła lasagne, \e widelec zazgrzytał o talerz. - Bo Michael
idzie. I pewnie Eve te\. I co ja mam robić sama?
- śartujesz sobie. Naćpałaś się cracku? Bo mam wra\enie, \e właśnie dałaś do
zrozumienia, \e chciałabyś iść na tę durną wampirzą imprezę, na którą zresztą sam nie mam
ochoty iść.
Claire próbowała nie spiorunować go wzrokiem.
- Myślałam, \e Ysandre nienawidzisz. A ty właśnie z nią idziesz.
- Nienawidzę. I idę. - Shane napychał sobie usta jedzeniem, bezczelna wymówka, \eby
nie rozmawiać dłu\ej, a przynajmniej, \eby uniknąć rozmowy.
Eve odchrząknęła.
- Mo\e powinnam, no nie wiem, wyjść? Bo zaczyna mi to brzmieć jak reality show, w
którym naprawdę nie mam ochoty uczestniczyć. Mo\e oboje na zmianę utniecie sobie
monolog w pokoju zwierzeń.
Shane i Claire ją zignorowali.
- Nic ci nie mówiłem, bo nic nie mogę zrobić  powiedział Shane. - Nikt nic tu nie
mo\e zrobić.
- Nie mów z pełnymi ustami.
- Kobieto, sama pytałaś!
- Ja... - Claire nagle zapiekły w oczach łzy. - Ja po prostu chciałam, \ebyś ze mną o tym
porozmawiał, to wszystko. Ale pewnie nawet na to cię nie stać.
Wzięła swoją nie zjedzoną lasagne i poszła do swojego pokoju. Tym razem to na nią [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •