[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szedł w pojedynkę. Skąd się bierze poczucie zagroże-
nia? Trzeba wyrwać się z tego klinczu, inaczej skoń-
czy się publiczną kompromitacją. Najlepiej będzie
schować się w tłumie na parkiecie.
Decyzja została podjęta, Alexandra podniosła dum-
nie głowę i przystąpiła do ataku.
Zwyciężyłeś, wszechmocny władco. Zatańczę
z tobą.
Chwilę pózniej pożałowała swojej decyzji, bo zna-
lazła się w jego ramionach. Mocno objął ją w talii,
jakby mieli tańczyć wiedeńskiego walca na dworskim
balu. Tego nie przewidziała.
Czekaj zaprotestowała. Co robisz?
Chyba nie myślisz, że będę wyczyniał te wszy-
stkie zwariowane wygibasy? Nie jestem chłopacz-
kiem z twojego orszaku, Alexandro. Nie zrobię z siebie
pośmiewiska na oczach całego świata.
Nie podoba ci się, jak tańczę? spytała zaczep-
nie.
Twój taniec był egzotyczny, erotyczny i całkowi-
cie bezwstydny przyznał z chłodnym uznaniem.
Przytulił ją jeszcze mocniej. Zagrała muzyka, pro-
wadził ją po parkiecie, wykonując zgrabne obroty co
drugi takt. Tańczyli co innego niż reszta sali, ale koły-
Królewski potomek 13
sali się i okręcali w rytm melodii. Z jakiegoś powodu
wychodziło im to całkiem niezle.
Mówiłem, że chcę porozmawiać. Nie da się tego
robić, podskakując i miotając się jak reszta.
Serce jej waliło. Jakie to dziwne uczucie być w jego
ramionach po tylu miesiącach udręki i tęsknoty. Teraz
spełniły się jej marzenia, a jednak nic dobrego z tego
nie może wyniknąć. Dane zagraża nie tylko jej, ale
całej rodzinie Acredonnów. Trzeba uważać na każde
słowo, uważać nawet na niedomówienia, które mogą ją
zdradzić. Książę jest jej wrogiem, nawet emocjonalna
więz między nimi niczego tu nie zmieni.
Był tak blisko, że czuła jego oddech na włosach.
Rozpięty kołnierzyk koszuli odsłaniał głęboko szyję.
Pamiętała jego skórę pod palcami, nagie ciało...
Och! Cofnęła się, by nie ulegać magii wspo-
mnień. Myślałam, że mamy rozmawiać. Proszę bar-
dzo. Słucham cię.
Próbowałem sobie przypomnieć, czy kiedykol-
wiek razem tańczyliśmy powiedział miękko.
Nigdy. Myślę, że to będzie jeden jedyny raz, więc
ciesz się tym tańcem, póki trwa.
Mylisz się. Nie pamiętasz sali koktajlowej w ho-
telu w Tokio?
Na moment ich spojrzenia się spotkały. Tokio było
zamierzchłą przeszłością, zdarzyło się sześć lat temu.
Oboje byli bardzo młodzi, tuż po studiach, i oboje zo-
stali wydelegowani przez swoje rodziny jako przed-
stawiciele kraju na międzynarodową konferencję po-
święconą rozwojowi ekonomicznemu.
Zaczęło się od publicznej kłótni, gdy Dane zakwes-
tionował jej prawo do reprezentowania Carnethii. Za-
rzucił Alexandrze, że jej rodzina to uzurpatorzy, którzy
14 Raye Morgan
bezprawnie odebrali władzę prawowitym monarchom.
Nie pozostała mu dłużna. Nawymyślała mu od smęt-
nych reliktów dekadenckiej przeszłości i politycznych
bankrutów, którzy nie umieją pogodzić się z przegraną.
Oboje nie potrafili zakończyć tego sporu.
Kłótnia trwała dalej w jadalni podczas oficjalnego
bankietu, w sali konferencyjnej, w trakcie prac robo-
czych w podkomisjach, a wreszcie w przestronnym
holu hotelowym, gdzie uczestników konferencji pod-
jęto koktajlami. Nie wiadomo jak, ale zażarta sprzecz-
ka zamieniła się we wspólny taniec. Jeden, potem drugi
i trzeci. Przetańczyli pół nocy. Niechęć gdzieś wyparo-
wała, ale napięcie między nimi trwało.
Kiedy już znalezli się w swoich ramionach, nie
byli w stanie się od siebie oderwać. Przyciągali się
z magnetyczną siłą. Nie mieli czasu na kłótnie, bo
ich usta i ręce zajęte były w zupełnie inny sposób.
Przez kolejne dwie doby praktycznie się nie rozsta-
wali.
Gdy wreszcie w poniedziałek rano znalezli się na
pokładzie dwóch różnych samolotów lecących w dwie
różne strony, mogłaby przysiąc, że spotkała swoją dru-
gą połowę. Byli w sobie nieprzytomnie zakochani.
Alexandra nie mogła się doczekać spotkania z ro-
dziną. Zamierzała ich przekonać, że miłość jest waż-
niejsza niż stare pretensje i wrogość między rodami.
Nie mogła się bardziej mylić. Sytuacja zapętliła się
jeszcze bardziej. Podczas gdy ona marzyła o welonie
i ślubnej sukni z tiulu i atłasu, kraj się zbroił. Kiedy
Dane i Alexandra przeżywali w Tokio krótki acz in-
tensywny romans, w Carnethii wybuchły rozruchy. Po-
granicze stanęło w ogniu. Potęga Acredonnów, której
była tak pewna, okazała się kolosem na glinianych no-
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym E-ksiazka24.pl.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]