[ Pobierz całość w formacie PDF ]

porozumiewać się ze sobą przez formę telepatii, znaną jako partnerską rozmowę,
przekazując sobie wszystkie wzajemne myśli i uczucia w niewiarygodnie
intymnym dzieleniu umysłów. Coś, co uważał za olbrzymi mankament łączenia się
w pary, a czego nie mógł się teraz doczekać.
Nagłe zawirowanie w powietrzu było dla Michaela pierwszą oznaką, że będą
mieli towarzystwo. Słaby ślad siarki był drugim zwiastunem. Działając
instynktownie, popchnął Tory za siebie, kiedy cichy trzask dotarł do jego uszu, a
Asmodeus pojawił się po drugiej stronie strychu. Natychmiast wykorzystał
dezorientację demona, wyzywając wroga, kiedy przywołał swój miecz, Justice, aby
pojawił się w jego dłoni.
Justice, płonąc ognistym, żółtym płomieniem, przyciągana była przez zło
emanujące od Asmodeusa. Była bronią wykutą w Niebie w jednym celu, aby
unicestwić dusze upadłych. Odkryto, że do ognia mogła być wciągnięta każda
dusza. Kiedy ostrze było czerwone lub pomarańczowe, te, które były przeznaczone
do Izby Dusz mogły zostać uwięzione wewnątrz płomienia dla pózniejszego
odzyskania, jednak, kiedy ostrze jaśniało żółcią nawet ci o czystych intencjach
mogli zostać niechcący zniszczeni na wieki. Dziś, Justice rwała się do uśmiercenia
demona.
Michael zamachnął się na tułów Asmodeusa, przeklinając, kiedy demon
odparł jego atak. Miał nadzieję, że to będzie łatwe. Nie, żeby Michael bał się
przegranej z Asmodeusem. Jak by nie było, demon został wyrzucony z Nieba przez
jednego z jego słabszych wojowników. W każdych innych okolicznościach,
Michael bawiłby się ze swoją zwierzyną dla czystej rozrywki. Jednak w pokoju
znajdowała się Tory i nie zaryzykowałby, aby znalazła się na linii ognia.
- Tory, w tej chwili pakuj się do kręgu  krzyknął ponad ramieniem, ledwie
rzucając okiem w jej kierunku. Nie musiał  był bardzo świadom każdego jej
Translate_Team
Ford Madelyn  Anioły i Demony  Mój anioł zemsty
ruchu, jak gdyby jej kończyny były przedłużeniem jego własnych. I chociaż raz,
nie kłóciła się z nim.
Ich starcie sprawiło, że Asmodeus zachwiał się do tyłu, jednak odzyskał
równowagę, zanim Michael mógł go zniszczyć. Para okrążała się nawzajem.
Michael, pewien swojej przewagi, nie poświęcił za dużo uwagi tryumfującej
fasadzie Asmodeusa.
- Nic nie ochroni przede mną twojej małej czarodziejki  szydził Asmodeus.
Jego usta wykrzywiły się w pełnym zadowolenia uśmiechu. - Kiedy już zostaniesz
zwyciężony, zedrę skórę z jej ciała, kawałek po maleńkim kawałku. Mogę nawet
pozwolić ci patrzeć, kiedy życie będzie z ciebie wyciekać.
Michael przewrócił oczami. Dlaczego demony zawsze czuły potrzebę
tryumfowania, zanim je zabijał?
- I spodziewasz się zrobić to w jaki sposób?
- Nie czujesz jej, o potężny Michaelu, trucizny, która położy kres twemu
życiu?
Czuł opływające go sapanie Tory i odmówił sobie potwierdzenia jej strachu.
Nie dałby Asmodeusowi satysfakcji, pokazując, że jego słowa zrobiły na nim
wrażenie. To naprawdę nic nie zmieniło. Nie mogło. Nie, kiedy pomyślność Tory
była pod znakiem zapytania. Michael będzie musiał być ostrożniejszy, upewniając
się, że zatrute ostrze go nie dotknie.
- Dawaj. - Kompletnie blokując Tory w swoim umyśle, Michael podpuszczał
demona, mając nadzieję, że mania wielkości Asmodeusa spowoduje, że zaatakuje
pierwszy.
Z okrzykiem, który wstrząsnął krokwiami, Asmodeus runął na niego,
spełniając życzenie Michaela. Oczy demona były rozświetlone zniecierpliwieniem.
Michael kołysał już ramieniem miecz. Asmodeus zamierzył się w jego brzuch.
Michael zareagował szybko. Justice zaskwierczała i trzasnęła, kiedy dwa miecze
uderzyły o siebie. Obracając się i używając podeszwy buta, Michael zgniótł swoją
stopą palce u stóp demona. Okrzyk bólu przyniósł mu uncję zadowolenia. Chciał,
by Asmodeus cierpiał dziesięciokrotnie za cały ból, jaki sprawił Tory. Zciskając w
dłoni sztylet, zamachnął się w stronę Asmodeusa, czując jak stal przebija się przez
skórę.
Asmodeus wyrwał się, klucząc, aby stanąć twarzą do Michaela.
Samozadowolenie zniknęło teraz z twarzy demona, jego wzrok stał się
ostrożniejszy. To powinno wprawić Michaela w ekstazę, ale nie wprawiło. Nie
mógł przestać widzieć Tory, leżącej w krwi na podłodze po ostatnim ataku. Kręcąc
głową, próbował oczyścić umysł z rozproszenia, idąc chwiejnym krokiem do tyłu,
na czas unikając nadziania na zatrute przez Asmodeusa ostrze.
Asmodeus podążał za nim, rechocząc radośnie. Michael wiedział, że jeśli
szybko nie zakończy konfrontacji, ostatecznie do demona może uśmiechnąć się
Translate_Team
Ford Madelyn  Anioły i Demony  Mój anioł zemsty
szczęście. Podczas gdy to nie rana okazałaby się śmiertelna, trucizna osłabiałaby
jego duszę powoli  w procesie długim i pełnym bólu, aż nie pozostałoby z niego
nic, prócz popiołu. Symulując atak z prawej, Asmodeus natarł, wtedy Michael
uskoczył w lewo, dostając się za Asmodeusa, zanim demon zdał sobie sprawę, że
popełnił błąd. Trzymając pewnie Justice, Michael zanurzył jej czubek w plecach
Asmodeusa.
Demon próbował się wyrwać, uwolnić się od swojego przeznaczenia, ale
było już za pózno. Justice zaświeciła jasno. Wielkie fale żółtego światła
przepłynęły do torsu Asmodeusa, skwiercząc i trzaskając w radosnym psalmie.
Wyczuwając kłujący strach Tory, Michael chciał móc poruszyć się, aby ją
pocieszyć. Zamiast tego, rozłożył szeroko nogi, kiedy pulsujące fale energii drgały
w górę jego ramienia. Zwiatło rosło, całkowicie otaczając demona, zanim zalało
intensywnością swego blasku strych. Wszystko, nawet samo powietrze w
pomieszczeniu, znieruchomiało na krótką chwilę, po czym całe światło i energia, z
głośnym hukiem zostało zassane z powrotem do Justice, pozostawiając jedynie
cienką warstwę kurzu, w miejscu, gdzie kiedyś stał Asmodeus.
Stojąc tam, z Justice wciąż tańczącą w radosnych falach, Michael ledwie
zauważył, że Tory złamała pieczęć na ochronnym kręgu. Był zbyt zajęty
utrzymaniem pod kontrolą krnąbrnego miecza, który nadal wyczuwał w
pomieszczeniu inną duszę. Powstrzymując ją wyciągniętą ręką, krzyknął.
- Zostań tam!
Wtedy z całą mocą skoncentrował się na Justice.
- Evanesco  rozkazał, a miecz zniknął.
Opuszczając ramię, Michael ledwie miał czas się przygotować, zanim Tory
na niego skoczyła.
- Co to, do cholery, było? - Zażądała, kiedy ją złapał, delektując się
sposobem, w jaki owinęła się wokół niego kończynami. Chowając twarz w jej
włosach, pokręcił głową. Przez gulę w gardle nie mógł mówić, ponieważ przez
minutę myślał, że Justice nie zważy na jego rozkaz.
- Kocham cię, Tory  wyszeptał, ze wzrokiem wbitym w miejsce, gdzie stał
Asmodeus. Grozba ustała. Przynajmniej na chwilę obecną. Jednak Michael
wiedział, że to nie koniec. Zawsze będzie jakiś demon, przyciągany przez jej moc,
którą mógłby się zasłużyć. Dopóki Zadkiel nie znajdzie portalu, Tory nie będzie
prawdziwie wolna. Na szczęście, Zadkiel wierzył, że jest już blisko. Obejmując
dłonią jej policzek, uniósł głowę Tory do góry, a jego usta przykryły jej w
delikatnym pocałunku.
- Ja też cię kocham, Michaelu. Mój własny, osobisty aniele zemsty.
Zachichotał cicho. Zgadywał, że nim jest, gdyż dla tego jednego, malutkiego
człowieka, Michael mógłby szturmować ściany Piekła. Aby ją chronić i troszczyć o
nią. Jej anioł zemsty.
Translate_Team
Ford Madelyn  Anioły i Demony  Mój anioł zemsty
EPILOG
Kiedy Michael ukrył się, zanurzony w cieniach, przypomniał sobie wszystko,
czego dowiedział się o swoim celu. Była niewielka w posturze, jak jego Tory. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •