[ Pobierz całość w formacie PDF ]

siê.  Doug, w ka¿dym razie, ogromnie to sobie wyrzuca³. StaraliSmy siê
ratowaæ nasz zwi¹zek. MieliSmy przecie¿ dziecko. Dla ka¿dego z nas nic
nie liczy³o siê bardziej ni¿ Josh.
W koñcu uda³o mi siê zmieniæ godziny pracy na wczeSniejsze. Za-
czê³am czytaæ prognozy pogody i robiæ niewielkie reporta¿e. D³ugo szu-
kaliSmy opiekunki do dziecka, która by nas oboje satysfakcjonowa³a. Ale
nawet wówczas mieliSmy ró¿ne zdanie. Doug uwa¿a³, ¿e powinnam rzu-
ciæ pracê i zaj¹æ siê Joshem. Nie chcia³am siê na to zgodziæ.  Przez
chwilê przyciska³a palcami powieki, po czym znowu opuSci³a rêce na
kolana.  Josh by³ naprawdê szczêSliwy. Kocha³am go bardziej ni¿ ko-
gokolwiek czy cokolwiek na Swiecie, ale nie uwa¿a³am za konieczne czy
te¿ nawet m¹dre, aby przestaæ pracowaæ, zrezygnowaæ z kariery i spê-
dzaæ z nim ka¿d¹ minutê. Nie bez znaczenia by³y równie¿ wzglêdy finan-
sowe i moje w³asne aspiracje. Poza tym nie chcia³am go rozpuSciæ.
Jej g³os znowu zacz¹³ siê ³amaæ.
 To by³o takie nêc¹ce, po prostu zostaæ z nim, przytulaæ go i pie-
Sciæ. Doug mia³ zwyczaj powtarzaæ, ¿e jeSli postawiê na swoim, stracê
dziecko na zawsze. Czasem mi siê zdawa³o, ¿e nie mo¿e siê doczekaæ,
aby synek dorós³. Kiedy Josh mia³ osiemnaScie miesiêcy, kupi³ mu pi³kê
no¿n¹ i mySla³ ju¿ o dwuko³owym rowerku. I to by³o urocze. Ale póx-
niej, na drugie urodziny, kupi³ ogromn¹ huStawkê. Przera¿a³y mnie te
wszystkie poprzeczki i porêcze. PosprzeczaliSmy siê wtedy trochê, oczy-
wiScie nie by³o to nic powa¿nego. Doug rozeSmia³ siê i powiedzia³, ¿e
jestem przewra¿liwiona. Wtedy ja siê rozeSmia³am, poniewa¿ to Doug
przez trzy tygodnie wybiera³ fotelik do samochodu, zanim wreszcie siê
165
na któryS zdecydowa³. Gdybym... gdybym uwierzy³a w moje przeczucia,
wszystko mog³oby wygl¹daæ inaczej.
Liv patrzy³a przez chwilê na zdjêcie, po czym przycisnê³a je do piersi.
 Pewnego dnia opiekunka zadzwoni³a do mnie do pracy, aby mnie
zawiadomiæ, ¿e Josh spad³ z huStawki. Powiedzia³a, ¿e ma jedynie guz na
g³owie, ale ja rzuci³am wszystko, zawiadomi³am Douga i natychmiast po-
jecha³am do domu. Doug dotar³ na miejsce przede mn¹ i chocia¿ Josh nie
wygl¹da³ xle, my byliSmy przera¿eni. Natychmiast zawiexliSmy synka do
szpitala. Pamiêtam, jak siedzieliSmy, czekaj¹c na wynik przeSwietlenia.
Ta ogromna poczekalnia z mnóstwem czarnych, plastikowych krzese³ek,
metalowych popielniczek i Swiate³ pod sufitem. P³ytki pod³ogowe by³y
w czarnym kolorze i mia³y bia³e cêtki. Bez przerwy je liczy³am, a Doug
kr¹¿y³ niespokojnie tam i z powrotem.
W koñcu doktor poprosi³ nas do swego gabinetu. Mia³ ³agodny, cichy
g³os. To mnie przerazi³o. Zanim zd¹¿y³ nam cokolwiek powiedzieæ, wszyst-
ko odczyta³am z jego oczu, ale nie chcia³am wierzyæ. To nie mog³o byæ
prawd¹.  Przycisnê³a rêkê do ust, jakby chcia³a powstrzymaæ ³kanie.
Wspomnienia znowu wróci³y, a wraz z nimi ból.  Nie wierzy³am nawet
wtedy, kiedy powiedzia³, ¿e to by³ zator w mózgu. Josha ju¿ z nami nie
by³o. Po prostu odszed³.
Liv mocniej przycisnê³a do siebie zdjêcie i zaczê³a szlochaæ.
 Nawet nie wiem, co dzia³o siê potem. Wpad³am w histeriê, uspo-
kajali mnie. Nie pamiêtam, jak dotar³am do domu. Doug by³ za³amany.
Nie potrafiliSmy okazaæ sobie nawet odrobiny serca. RaniliSmy siebie
nawzajem. MówiliSmy straszne rzeczy. Doug oskar¿a³ mnie, ¿e nie chcia-
³am zostaæ w domu i zajmowaæ siê naszym synkiem. Gdybym tam by³a,
to mo¿e... Ja rewan¿owa³am mu siê tym samym. Kupi³ przecie¿ tê huS-
tawkê. Tê przeklêt¹ huStawkê, która zabi³a moje dziecko.
 Liv.  Tak bardzo pragn¹³ usun¹æ z jej serca to wszystko: ból, smu-
tek, nawet wspomnienia. Przyciska³a do piersi zdjêcie tak, jakby biciem
w³asnego serca chcia³a je o¿ywiæ. Jak móg³ j¹ pocieszyæ? S³owami? 
Nie by³o takich. Móg³ tylko j¹ przytuliæ.
Nie potrafi³a powstrzymaæ ³ez, które teraz strumieniem ju¿ p³ynê³y
po jej twarzy.
 Przyszed³ Greg. By³ ojcem chrzestnym Josha i naszym najlepszym
przyjacielem. Bardzo go wtedy potrzebowaliSmy; nasz Swiat nagle przesta³
istnieæ. Greg powstrzymywa³ nas przed zadawaniem sobie ran. Ale ta, naj-
wiêksza, nigdy ju¿ nie mia³a siê zablixniæ. Josh od nas odszed³. Na zawsze.
166
£kanie wstrz¹sa³o jej cia³em.
 On umar³ i nic nie mog³o tego zmieniæ. Nikt nie by³ temu winien.
Wypadek. Po prostu wypadek.
D³ugo milcza³a. Czu³, ¿e zbiera si³y, aby mówiæ dalej. Tak bardzo chcia³,
¿eby ból i cierpienie, jakich dozna³a, na zawsze odesz³y w przesz³oSæ.
 Greg zaj¹³ siê przygotowaniami... do pogrzebu  mówi³a dalej Liv. 
Ja zupe³nie siê do tego nie nadawa³am. Ca³y czas ¿y³am jak we Snie.
Przez pierwsze tygodnie snuliSmy siê po domu jak zombie. Przyjecha³a
moja rodzina, ale nie potrafili mi w niczym pomóc. Nie znali Josha, tak
jak ja go zna³am. Ka¿dego dnia wydawa³o mi siê, ¿e wystarczy wejSæ do
jego pokoju, aby zobaczyæ, jak siê bawi. Wróci³am do pracy, poniewa¿
nie mog³am ju¿ tego znieSæ.
£zy ci¹gle p³ynê³y jej po twarzy, a w g³osie s³ychaæ by³o rozpacz i ból.
Thorpe wiedzia³, ¿e Liv ukrywa jak¹S tajemnicê, ale tego zupe³nie siê nie
spodziewa³. Patrzy³a przed siebie nie widz¹cymi oczami, nieSwiadoma
jego obecnoSci ani ramienia, które j¹ obejmowa³o.
 Ma³¿eñstwo praktycznie przesta³o istnieæ. Obydwoje zdawaliSmy
sobie z tego sprawê, ale ¿adne z nas nie chcia³o tego powiedzieæ. Wygl¹-
da³o to tak, jakbySmy wierzyli, ¿e wystarczy byæ razem, aby on wróci³.
ByliSmy dla siebie uprzejmi, ale omijaliSmy siê z daleka. Potrzebowa³am
kogoS, na kim mog³abym siê oprzeæ, kogoS, kto by mi powiedzia³... w³a-
Sciwie nie wiem, na jakie s³owa czeka³am, ale on i tak ich dla mnie nie
mia³. Ja zreszt¹ ich dla niego tak¿e nie mia³am. SpaliSmy w tym samym
³Ã³¿ku, ale byliSmy sobie obcy. I tak min¹³ miesi¹c. Pewnego dnia... pew-
nego dnia poprosi³am go, aby poszed³ ze mn¹ do pokoju Josha i pomóg³
mi... pomóg³ mi zrobiæ porz¹dek z jego rzeczami. Nie mog³am zrobiæ
tego sama, a dalsze odwlekanie nie mia³o sensu. Doug wyszed³ wtedy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •