[ Pobierz całość w formacie PDF ]

naprawdę dbam o ich szczęście.
CoÅ› jakby zabÅ‚ysÅ‚o miÄ™dzy nimi  niczym sygnaÅ‚ Å›wietl­
ny  prawie telepatyczne porozumienie. Ich oczy spotkały
się, a Ramon uśmiechnął się serdecznie. To ją oszołomiło.
 Przykro mi, że nazwałam cię bigotem  powiedziała,
opanowujÄ…c siÄ™ trochÄ™.  Ale jestem zawsze gotowa zmie­
nić swoje opinie, jeśli wiem, że się pomyliłam.
UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, nie mówiÄ…c już ani sÅ‚owa. Wyszli z wio­
ski przez pola kukurydzy i fasoli, które zapowiadały dobry
urodzaj. RozmawiaÅ‚ z niÄ… przyjaznie, aż trudno byÅ‚o uwie­
rzyć, że to ten sam człowiek, który zachowywał się tak
prostacko tego ranka i ubiegłej nocy.
Dziwiła się, co się z nim stało, ale wkrótce, gdy zadała
niewinne pytanie dotyczÄ…ce doktora Domingo i jego polityki
profilaktycznej, natychmiast wróciła poprzednia wrogość
Piresa.
 Tomas jest doskonałym lekarzem  uciął krótko. 
Cóż innego mogłabyś usłyszeć!
Był tak wysoki, że musiała patrzeć na niego zadzierając
głowę, a słońce raziło ją w oczy.
 Dlaczego...  zaczęła, marszcząc mimo woli brwi. 
Czy ktoś twierdził, że nie jest dobrym lekarzem?
 Co ty sobie myślisz?  Rzucił jej zjadliwe spojrzenie.
 Czyżby Morel ryÅ‚ także i pod nim podczas waszej przy­
jacielskiej pogawędki?
 Nie  odparła zirytowana jego złośliwością.  Ale
teraz, kiedy poruszyłeś ten temat: czy wiesz, czemu Gil
Morel jest tak wrogo nastawiony wobec ciebie?
59
Zareagował z taką gwałtownością, że zaczęła żałować
braku ostrożności.
 Wiem, czemu mnie nienawidzi, ale nie mam zamiaru
dyskutować o tym z tobą!
ByÅ‚ w tej chwili tym samym czÅ‚owiekiem, którego spotka­
ła po wylądowaniu. Ta zmiana uderzyła Dianę nieprzyjemnie.
 Nie musisz zaraz zachowywać się tak niegrzecznie 
krzyknęła.  Jeśli zawsze jesteś taki, nie dziwię się, że
masz tak złą reputację!
Mężczyzna zatrzymał się, patrząc na nią natarczywie;
oczy miał zwężone i zimne.
 Jeśli moja reputacja martwi panią, sefiorita  wycedził
wreszcie  radziÅ‚bym przemyÅ›leć wÅ›cibianie wÅ‚asnego no­
sa zbyt głęboko w moje sprawy. Choćby tylko ze względu
na własne bezpieczeństwo!
Te słowa zaniepokoiły Dianę, ale nie była pewna, czy
prawidłowo zrozumiała ich sens. Czy Pires groził jej, czyją
ostrzegał?
 Co właściwie ma pan na myśli...  zaczęła.
 JeÅ›li pani nie rozumie, to lepiej pozostać w nieÅ›wiado­
mości!  Patrząc w stronę rzeki, dodał oschle:  Idz do
swojego przyjaciela. Jest tam, w dole. Spotkamy siÄ™ za wsiÄ…,
przy samochodzie.  I, nie dając jej już żadnej szansy na
rozmowę, odwrócił się na pięcie i odszedł.
NagÅ‚a zmiana nastroju Piresa byÅ‚a dla dziewczyny szo­
kiem. Kontrast pomiędzy tym, co nastąpiło obecnie, a jego
wcześniejszą życzliwością był zbyt ostry. A już myślała, że
go polubi! Nawet jeśli jej pytanie zaniepokoiło go  nie
powinien zachować się tak gruboskórnie. Jeśli zaś myślał,
że mógł ją zniechęcić tak łatwo  przekona się wkrótce, jak
bardzo się mylił!
60
Na brzegu rzeki spotkaÅ‚a Boba. IndiaÅ„ski chÅ‚opiec pożeg­
nał się i pobiegł z powrotem do wioski.
 Ten chłopak to bardzo miły dzieciak  stwierdził
fotograf.  Bystry, a Piresa wręcz uwielbia... Domyślam
się, że ten dziwak nie może być całkiem zły...
 Doprawdy?  Diana czuÅ‚a siÄ™ coraz bardziej zdezo­
rientowana. Co byÅ‚o przyczynÄ… gwaÅ‚townych ataków Ramo­
na? Może były w nim dwie różne natury?
Tymczasem Pires czekaÅ‚ już na nich, stojÄ…c przy ciężarów­
ce ze skrzyżowanymi rÄ™kami i sombrero wciÅ›niÄ™tym gÅ‚Ä™bo­
ko na czoÅ‚o, jak jakiÅ› dziewiÄ™tnastowieczny  bandido". Po­
witał ich wyniośle, a podczas drogi powrotnej nie odzywał
się prawie wcale.  Odwilż" minęła, choć dziewczyna nie
domyślała się powodów tej oziębłości. Jeśli Ramon istotnie
nie miał nic do ukrycia... Był dla niej teraz, bardziej niż
poprzednio, zagadkowy.
Tego wieczoru Diana zjawiła się pierwsza w jadalni, co [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •