[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kiedy wreszcie zaczął mówić, był wyraznie zmieszany.
 Ja... Wiem, że nie zechcesz teraz słuchać żadnych
usprawiedliwień... Mogę tylko błagać cię o wybaczenie. Tak mi
przykro. Wiem, że nie bardzo umiem przepraszać, ale
przysięgam, że mnie to boli i chciałbym móc wycofać moje
słowa...
Przerwał i spojrzał na swoje ręce. W Dianie obudziło się
pragnienie dotknięcia i przytrzymania tych dłoni. Chciała
powiedzieć Paulowi, że już o wszystkim zapomniała, że należy
tylko do niego  już na zawsze.
86
ewa7775 - malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
 Przykro mi, że czułaś się tutaj taka nieszczęśliwa i
opuszczona  mówił cicho dalej.  Wiem, że nie tego życzył
sobie Matthew spisując testament. Ale tak byłem zajęty moimi
własnymi kłopotami, że nie zauważyłem, jak ciężko ci ze mną
żyć. Mogę cię jednak zapewnić, że nic mnie nie łączy z Isabellą
 już od kilku miesięcy. Od kiedy jesteśmy małżeństwem nie
istnieją dla mnie inne kobiety.
W tym momencie Diana kochała go jeszcze bardziej niż
przedtem. Wiedziała, ile kosztowało go to wyznanie.
Jej serce urosło ze szczęścia. Nawet jeżeli ich małżeństwo
zostało zawarte z czysto handlowych powodów, Paul zdawał się
brać na serio swoje przyrzeczenie.
Diana chciała mu się rzucić w ramiona i wyznać, jak
bardzo go kocha, jednak duma jej na to nie pozwoliła,
Kilka razy nabrała głęboko powietrza, aby mówić spokojnie.
 Powiedzieliśmy sobie okropne rzeczy, Paul. To
niedobrze, bo musimy żyć razem w tym domu jeszcze przez
kilka miesięcy. Dlaczego nie mielibyśmy okazywać sobie trochę
więcej zaufania? Dlaczego nie możemy zostać przyjaciółmi?
%7łycie stałoby się dla nas łatwiejsze. Przecież nie jesteśmy już
dziećmi...
 Rzeczywiście wyglądasz jak dorosła kobieta, Diano. Nie
ma w tobie już nic dziecinnego  powiedział cicho Paul.
 Jestem też kobietą  odparła Diana i uśmiechnęła
 Wiem, niestety...
 A co byś teraz powiedział na wspólną kolację na
pojednanie?  zapytała z udaną wesołością. Rozmowa
przybierała niebezpieczny obrót.
87
ewa7775 - malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Gdyby Paul wziął ją teraz w ramiona i pocałował, nie
broniłaby się! Wiedziała o tym aż za dobrze.
 Zaraz sprawdzę w kuchni, czy znajdę tam coś jadalnego
 usłyszała swój głos.
 Zwietny pomysł  odparł Paul i Diana dostrzegła ulgę
na jego twarzy.  Wprowadzę samochód do garażu i przyjdę ci
pomóc. Nie masz pojęcia, jak dobrze sobie radzę w
gospodarstwie.
Dziesięć minut pózniej Diana wyjmowała steki z lodówki i
przygotowywała je do usmażenia. Właśnie zaczęła obierać
ziemniaki, kiedy do kuchni wszedł Paul cicho pogwizdując.
 Przygotuję sałatkę. To moja specjalność  oznajmił.
 Zwietnie.  Diana roześmiała się, widząc jak
przewiązuje się wielkim białym fartuchem Berthy Smith.
 Zmiejesz się ze mnie, kochanie? Czyżbyś nie wiedziała,
że mężczyzni są najlepszymi kucharzami?
 Tak, wiem, ale nie noszą takich gustownych fartuszków
z falbankami jak ty.
Paul roześmiał się także.
Dlaczego nie może tak zawsze być, pomyślała Diana.
Szybko odwróciła się, aby ukryć przed nim twarz.
Czego ty właściwie chcesz, pytała samą siebie. Nie
powinnaś żądać gwiazdki z nieba.
Kiedy mięso było już usmażone, a kartofle przyrumienione i
chrupiące, Diana postawiła półmiski i talerze na tacy. Paul
doprawił jeszcze sałatkę, a potem wziął odkorkowaną butelkę
wina.
88
ewa7775 - malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Przenieśli wszystko przed kominek i postawili na niskim
stoliku.
Paul rozłożył dla Diany grubą skórę na podłodze obok
stolika, a sam zajął miejsce naprzeciwko niej.
Tylko blask płonących polan oświetlał pomieszczenie. W tle
rozbrzmiewała cicha muzyka. Była to romantyczna melodia,
która roztaczała czarodziejski urok.
Paul i Diana rozkoszowali się jedzeniem. Rozmawiali ze
sobą bez skrępowania i pili wino. Na początku mówili o
przeszłości, nie wspominając jednak terazniejszości ani
przyszłości.
 Co zrobisz, kiedy minie termin twojego pobytu tutaj? 
zapytał niespodziewanie Paul.  Zostaniesz, czy...
 Je... jeszcze nie wiem  odpowiedziała niepewnie. 
Myślałam trochę o podróżach. Jest tyle miejsc, które
chciałabym zobaczyć. Zawsze pragnęłam zwiedzać dalekie
kraje. Moim marzeniem był także maleńki sklepik z pięknymi
drobiazgami, starociami, bibelotami  wiesz, o co mi chodzi.
Może uda się pogodzić obydwie te rzeczy. Pojadę do
egzotycznych krajów, aby zdobyć towary dla mojego sklepu.
Dzięki pieniądzom, które odziedziczyłam po wuju Matthew,
będę mogła sobie na to pozwolić. Ale tak dokładnie nie
myślałam jeszcze o przyszłości. Dopiero teraz, gdy się nad tym
zastanawiam, wydaje mi się, że coś takiego by mnie pociągało.
 Wrócisz do Anglii?
 Prawdopodobnie.  Diana westchnęła.  Ciągle jeszcze
mam wrażenie, że tam jest mój dom... chociaż trudno mi też
będzie się rozstać z tym miejscem  wyznała szczerze.
89
ewa7775 - malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Rozejrzała się po pięknym pomieszczeniu, oświetlonym ciepłym
blaskiem ognia.
 A ty co zrobisz?  zapytała po chwili.  A może nie
powinnam o to pytać?  uważnie przyjrzała się siedzącemu
naprzeciwko mężczyznie.
 Mam nadzieję, że będę mógł tutaj pracować. To zależeć
będzie naturalnie od nowego właściciela farmy. Rozpocząłem
kilka eksperymentów, które chciałbym kontynuować przez dwa
lata. Wtedy będę mógł zakończyć moją pracę naukową.
Diana słuchała ze zdziwieniem. Nie zdążyła jednak nic
powiedzieć, gdyż Paul kontynuował opowiadanie:  Chciałbym
zaoferować moje usługi ministerstwu lub zacząć wykładać w
jakiejś szkole rolniczej. Jest kilka możliwości.
 Dlaczego nigdy mi nie opowiedziałeś, że pracujesz nad
jakimś projektem badawczym?
 Nie opowiedziałem?
Poczuła na sobie jego spojrzenie. Przyglądał się jej długo,
zdawając się studiować każdą linię twarzy młodej kobiety.
Nagle wyciągnął rękę i przeciągnął delikatnie palcem po jej
policzku i skroni. Diana zadrżała pod tym dotknięciem.
 Jesteś taka piękna  powiedział. Podniósł się,
przeszedł na drugą stronę stolika i opadł na ziemię obok niej.
Zanim jeszcze zorientowała się, co się stało, Paul leżał już z
głową opartą na jej kolanach.
Diana czuła się przez moment jak sparaliżowana. Patrzyła
na twarz mężczyzny. Miał zamknięte oczy.
90
ewa7775 - malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Po chwili odprężyła snę jednak i rozkoszowała się bli-
skością Paula. Pragnęła pogłaskać tę twarz, która wyglądała
teraz całkiem inaczej niż zwykle, mniej surowo.
Jego oddech stał się powolny i rytmiczny. Diana odgadła,
że Paul zasnął. Siedziała cicho i nieruchomo, utrwalając w
pamięci każdy szczegół jego twarzy. Nie wydawał się już obcy.
Mimo to wiedziała, że nigdy nie będzie o nim wiedziała
wszystkiego.
Nigdy, pomyślała ze, smutkiem. To prawdziwy pech, że się
w nim zakochałaś., Diano.
Nie zauważyła, że na oczy wystąpiły jej łzy. Nie zdając sobie
jasno sprawy z tego, co czyni, pochyliła się składając lekki
pocałunek na policzku ukochanego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •