[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jodie, popatrz na mnie.
Jej ogromne zielone oczy spojrzały na niego bezradnie.
- Wszystko będzie dobrze. Nic złego się nie stanie. Nie pozwolę,
by cię stąd zabrali.
Poczuł, jak jej ciało nieco się rozluznia. Przycisnął ją do siebie w
obawie, że z wrażenia najzwyczajniej w świecie zemdleje.
Zwilżyła końcem języka zeschnięte wargi i to wystarczyło.
Heath nie wytrzymał. Odwrócił jej twarz w swoją stronę i pocałował.
Jej drobne ciało w jednej chwili przylgnęło do niego. Objął ją
tak mocno, że nie była w stanie wykonać żadnego ruchu. Z głębokim
westchnieniem oddała mu pocałunek.
Dosłownie wtopiła się w niego i choć wiedział, że szukała
jedynie pocieszenia przed tym, czemu za chwilę miała stawić czoło,
cieszył się każdą sekundą tej pieszczoty
Wbrew sobie oderwał się od niej, nadal jednak przytrzymywał ją
pod ręce. Była taka drobna, a on często o tym zapominał. Skrywała w
sobie jednak ogromne pokłady energii, którą wykorzystywała do
walki z nim. Miał nadzieję, że nie straciła woli walki o samą siebie.
Rozległo się pukanie do drzwi. Heath ujął Jodie za rękę, ścisnął
ją lekko i otworzył. Ku swemu zdziwieniu ujrzał za nimi Scotta. Obok
niego stał ubrany w ciemny garnitur mężczyzna z teczką w ręku. Obaj
rozmawiali z wielkim ożywieniem.
97
RS
- To już chyba trzy lata? - mówił mężczyzna. - Co się z tobą
działo przez ten czas?
- Wszystko w porządku, stary. Ale co ty tutaj robisz? Mężczyzna
wskazał ręką przez ramię, omal nie dotykając przy tym nosa Heatha.
- Pracuję teraz w biurze imigracyjnym. Przyjechałem z
Canberry. Zajmuję się tropieniem oszustw wizowych.
Scott spojrzał na Jodie i Heatha rozszerzonymi ze zdziwienia
oczami. Tylko nie to. Heath omal się nie załamał. Scott wiedział, w
jaki sposób się poznali. Bez trudu mógł pokrzyżować ich plany.
- Czy mam przyjemność z panem Malcolmem Cage'em? - Heath
wyciągnął rękę na powitanie.
Cage odwrócił się w jego stronę, nie kryjąc zaskoczenia. Nowy
garnitur, świeżo przystrzyżone włosy i gładko wygolona twarz bez
jednej zmarszczki. Zwietnie.
Heath miał nadzieję, że przyjedzie do nich ktoś, kto pracuje w
tej branży wiele lat i niejedno widział. Taki człowiek od razu
zorientowałby się, jak bardzo mu zależy na Jodie, niezależnie od tego,
w jaki sposób się poznali. Ale dzieciak, który pierwszy raz
wykonywał tę pracę i aż się palił, żeby się wykazać... Nie mogło być
gorzej.
Mężczyzna chrząknął z zakłopotaniem, spojrzał na Scotta, który
ruszył do swego mieszkania.
- Miło cię było spotkać, Malcolm. Wpadnij do mnie na piwo, jak
będziesz miał czas, dobrze?
Cage skinął głową, po czym odwrócił się w stronę Jodie i
Heatha.
98
RS
Weszli do środka.
- Proszę usiąść - Heath wskazał gestem sofę w salonie. Zabrał
Jodie do kuchni i ujął jej twarz w dłonie.
- Zrób nam kawę i przynieś coś do przegryzienia, dobrze? Albo
lepiej zrób herbatę. Przyjdz dopiero wtedy, kiedy poczujesz się lepiej.
Przez ten czas ja zajmę go rozmową, dobrze?
Jodie skinęła głową. Zrobiła głęboki wdech, polizała usta i
ponownie skinęła głową. To była jego Jodie. Delikatna jak wierzba, a
jednocześnie silna jak dąb.
- Okay - powiedziała. - Zrobi się.
Heath pocałował ją mocno, odwrócił się i poszedł do salonu, by
zmierzyć się z mężczyzną, który był młodszy nawet od jego brata
Caleba.
Jodie stała w kuchni, nasłuchując dochodzących z salonu
odgłosów rozmowy, ale nie potrafiła rozróżnić poszczególnych słów.
Była przerażona. Potrafiła zajmować się innymi, ale kiedy
chodziło o nią samą, stawała się bezradna. Nie miała nawet pewności,
czy zasługuje na to, o co prosi.
Potrząsnęła głową, by się otrzezwić. O nie, zasługiwała na to.
Niezależnie od tego, ile okropnych rzeczy usłyszała od matki w ciągu
tych wszystkich lat, to była jej szansa, by zmienić swoje życie,
udowodnić sobie i całemu światu, że zasługuje na szczęście i że jest
go warta.
A więc herbata. Herbatniki. Potem odpowiedzieć na pytania. W
końcu to popołudnie nie będzie trwało wiecznie. Wzięła tacę i ruszyła
do salonu.
99
RS
- Napije się pan herbaty?
- Bardzo proszę. Bez cukru.
Podała gościowi filiżankę, po czym bez pytania nalała Heathowi
kawy. Puścił do niej oczko, a ona usiadła obok niego na kanapie.
Pan Cage wyjął z teczki ich świadectwo ślubu i jakiś formularz.
Potem sięgnął po długopis i przybrał oficjalny wyraz twarzy.
- A zatem, zacznijmy. By mogła pani ubiegać się o prawo do
pobytu w naszym kraju, musimy ustalić kilka kwestii. Musi pani być
żoną obywatela Australii. Musi pani wykazać, że zarówno pani, jak i
mąż zamierzacie trwać w tym małżeństwie bez względu na
okoliczności, a także, że łączy panią ze współmałżonkiem silna więz,
że mieszkacie razem i spełniacie wszystkie formalne wymogi. Jeśli
wszystko pójdzie dobrze, dość szybko dostanie pani tymczasową
wizę. Możemy zacząć?
Heath skinął głową, ale Jodie była tak spięta, że nie zdołała się
poruszyć. Heath Connor Jameson, powtarzała w myślach, urodzony
ósmego pazdziernika, drugi z siedmiorga dzieci, uwielbia słodycze...
- A więc proszę mi opowiedzieć, jak zakochała się pani w swoim
mężu.
Serce Jodie przestało bić. Nie była przygotowana na tak intymne
pytania.
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, odezwał się Heath.
- Może ja zacznę. To było pod koniec naszej pierwszej randki -
oznajmił. Jodie popatrzyła na niego zszokowana. - Wypiliśmy drinka i
poszliśmy na kilkugodzinny spacer na miasto. Ze wszystkich sił
100
RS
starałem się ukryć fakt, że umieram z głodu. Wie pan, pierwsza
randka, chciałem dobrze wypaść.
Pan Cage skinął głową ze zrozumieniem i chrząknął.
- Proszę mówić dalej.
- Koło drugiej w nocy natknęliśmy się na niewielki bar, w
którym sprzedawano kebab. Zamówiliśmy jeden. Jodie poprosiła o
dodatki, a ja właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że to jest kobieta, z
którą chcę spędzić resztę życia.
Pan Cage zapisał coś w swoim formularzu, po czym podniósł
pytający wzrok na Jodie. Heath zrobił, co do niego należało, teraz
musiała radzić sobie sama. W panice zaczęła przypominać sobie
wszystkie ich spotkania. Po chwili wiedziała już, co powiedzieć.
- Mnie to zajęło trochę więcej czasu. Jakieś osiem godzin dłużej
- zaczęła, z ledwością rozpoznając swój spokojny głos. Nie na darmo
całe lata rozmawiała z prawnikami i lekarzami, którzy dążyli do tego,
by zamknąć jej matkę w zakładzie dla psychicznie chorych. - Moja
siostra, Louise, która mnie tu odwiedziła, musiała nagle wracać do
domu, do Londynu. Heath, pomimo że powinien być wtedy gdzie
indziej, nalegał, że odwiezie nas na lotnisko, żebym mogła spokojnie
porozmawiać z siostrą i spędzić z nią jak najwięcej czasu. To
uzmysłowiło mi, jakim jest człowiekiem.
Spojrzała na Heatha, dopiero teraz tak naprawdę zdając sobie
sprawę z tego, co dla niej zrobił. Właśnie wtedy oświadczył się jej, a
ona nie była w stanie mu odmówić. Uśmiechnęła się do niego
kusząco, a on odpowiedział uśmiechem. I już wiedziała.
101
RS
To nie są historyjki zmyślone na użytek urzędnika. Ona
naprawdę kochała Heatha.
Nie była w stanie oprzeć się jego urokowi, jego dobroci i
opiekuńczości. Pragnęła zająć się nim tak, jak on zajął się nią.
Pan Cage pisał coś zaciekle w swoim notatniku. Jodie położyła
dłoń na kolanie męża, a Heath nakrył jej dłoń swoją. Choć zrobili to
przy obcym człowieku, dla Jodie był to najintymniejszy gest, jaki
kiedykolwiek wykonali.
Wszystko będzie dobrze, a nawet lepiej niż kiedykolwiek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •