[ Pobierz całość w formacie PDF ]
promieniami słońca rzucały już długie cienie na jezioro Storeskarsvannet, zasiedli wreszcie do
stoÅ‚u. ZÅ‚ożywszy rÄ™ce, odmówili modlitwÄ™ przed posiÅ‚kiem, tak jak to mieli w zwyczaju, ale Jørunn
i Åshild, dziwnie zamyÅ›lone, opuÅ›ciÅ‚y parÄ™ fragmentów.
- Kim był ten pan?
Åshild drgnęła, zaskoczona nieoczekiwanym pytaniem Knuta. ChÅ‚opiec miaÅ‚ peÅ‚nÄ… buziÄ™ i
wydawało się, że nie oczekuje odpowiedzi. A jednak wiedziała, że nie ustąpi, póki nie usłyszy od
niej wyjaśnienia.
- Podróżny, przeprawiał się przez góry - rzekła krótko. - Jest już daleko stąd.
MiaÅ‚a nadziejÄ™, że Knut zadowoli siÄ™ tym wyjaÅ›nieniem i zapomni o wizycie Jørna.
Pośpiesznie zmieniła temat.
- Jak myślicie, co tam u taty? Uda mu się wytropić misia?
- Tak - odparł synek bez wahania.
Knut jak każde dziecko wierzy, że tata jest najsilniejszy na caÅ‚ym Å›wiecie, pomyÅ›laÅ‚a Åshild
z uśmiechem, ale to jedno wypowiedziane przez niego słowo pocieszyło ją i uspokoiło. Zaraz
jednak skarciła się w myślach. Nie wolno doszukiwać się dodatkowego znaczenia w tym, co mówi
czterolatek! Może chłopiec wcale nie jest obdarzony szczególnymi zdolnościami? Może to tylko
splot przypadków?
- Opowiedzieć wam na dobranoc ciekawÄ… historiÄ™ o niedzwiedziu? - zapytaÅ‚a Jørunn, gdy
dzieci już się najadły. - Właściwie to będzie bajka o dwóch niedzwiadkach, które...
- Tak, tak! - zawołały dzieci, gotowe kłaść się natychmiast do łóżek.
Åshild uÅ›miechnęła siÄ™ pod nosem. Na pewno Jørunn chce z niÄ… porozmawiać i dlatego
opowie dzieciom bajkę, by jak najszybciej zasnęły.
- Idz z nimi, a ja tymczasem posprzÄ…tam - rzekÅ‚a Åshild.
Z alkierza dolatywały ją ciche głosy. W niewielkim pomieszczeniu stały dwa łóżka. Szafa
już siÄ™ tam nie mieÅ›ciÅ‚a, dlatego ubrania wisiaÅ‚y na Å›cianach. Åshild byÅ‚a zadowolona, że Ole
wydzielił ten kącik, bo nie musieli spać wszyscy w jednej izbie i dzieciom nic nie zakłócało snu,
gdy dorośli chcieli wieczorem dłużej posiedzieć.
Åshild przyÅ‚ożyÅ‚a Margit do piersi i usiadÅ‚a na Å‚awie pod oknem. Nie w gÅ‚owie byÅ‚o jej
jednak zachwycać siÄ™ teraz piÄ™knym widokiem. MyÅ›laÅ‚a o Jørnie. Nigdy nie przypuszczaÅ‚a, że go
jeszcze kiedyś zobaczy, a już zwłaszcza w górskiej zagrodzie. Musiał być pewien, że w pobliżu nie
ma Olego, skoro odważył się przyjechać. Czyżby śledził ich z ukrycia? Zadrżała z niepokoju.
- Najadłaś się już, malutka?
Margit zasnęła przy piersi. Åshild pogÅ‚askaÅ‚a dziecko po pleckach i czekajÄ…c, aż maÅ‚ej siÄ™
odbije, podeszła do drzwi wejściowych, żeby zasunąć zasuwę. Poczuła się nieco bezpieczniej.
Gdy już położyła córeczkę w kołysce, siadła z robótką. Dopiero teraz odważyła się
przywoÅ‚ać w pamiÄ™ci rozmowÄ™ z Jørnem. WspomniaÅ‚, że spotkaÅ‚ siÄ™ ze Steinem Lienem i
Sjugurdem Slettenem, którzy najpewniej żywili do Olego urazę. Ciarki przebiegły jej po plecach,
gdy przypomniaÅ‚a sobie wzrok Jørna. Czego on wÅ‚aÅ›ciwie chce?
Z alkierza dolatywaÅ‚ monotonny gÅ‚os Jørunn, a za oknem powoli zmierzchaÅ‚o. Szczyty
zniknęły w mroku, zaś rzeka zamieniła się w lśniącą wstęgę. Tuż za oknem przemknął nagle jakiś
cieÅ„. Åshild aż podskoczyÅ‚a. Zaraz jednak opanowaÅ‚a siÄ™, tÅ‚umaczÄ…c sobie, że to pewnie nietoperz
albo sowa.
Stein i Sjugurd. %7ładen z nich nie darzy Olego przyjaznią. Obaj chętnie by się na nim
zemÅ›cili. Jørn też mimo upÅ‚ywu lat nie wyzbyÅ‚ siÄ™ nienawiÅ›ci. Wprawdzie nie porusza siÄ™ z dawnÄ…
sprawnością, nie ulega jednak wątpliwości, że może zaszkodzić Olemu.
- Boże, czy my nigdy nie uwolnimy się od tego człowieka? Czy już zawsze będzie kładł się
cieniem na naszym życiu?
Ogarnęła ją nagła złość. Jeśli jest na tym świecie sprawiedliwość i jeśli Bóg, w którego
wierzy, naprawdÄ™ istnieje, to Jørnowi nie uda siÄ™ zburzyć ich spokoju!
Zaraz jednak uświadomiła sobie, że Olemu może grozić niebezpieczeństwo, i przeniknął ją
lodowaty chłód. Jørn jest zdolny do wszystkiego, kto wie, czy nie podjudziÅ‚ też Steina i Sjugurda do
zemsty. Åshild nie wyobrażaÅ‚a sobie życia bez Olego. Ale nie powinna myÅ›leć o najgorszym! Ole
mÄ… wielu przyjaciół, którzy z pewnoÅ›ciÄ… poÅ›pieszÄ… mu z pomocÄ…, gdy zajdzie taka potrzeba. Jørn
jednak zasiaÅ‚ w niej strach. Åshild odwróciÅ‚a siÄ™ do stoÅ‚u i oparÅ‚a Å‚okcie o szorstki drewniany blat.
Zdjęła z głowy chustkę i ukryła twarz w dłoniach.
ZdolnoÅ›ci męża czÄ™sto sprowadzaÅ‚y na niego kÅ‚opoty. Åshild westchnęła. JeÅ›li Knut przejÄ…Å‚
je od ojca, może mu to bardzo skomplikować życie. Pozostawało jedynie wierzyć, że jakoś
udzwignie to dziedzictwo, a Ole w odpowiednim czasie pokieruje synem.
- No, wreszcie zasnęły! - Jørunn po cichu zamknęła za sobÄ… drzwi do alkierza i zerknęła na
śpiącą Margit. -Strasznie były dziś rozbrykane.
- Albo to ty opowiadaÅ‚aÅ› tak ciekawie, że nie chciaÅ‚y ciÄ™ puÅ›cić - zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ Åshild. Jak to
dobrze, że dziewczyna oderwała ją od ponurych myśli. - Siadaj i odpocznij trochę.
Jørunn siÄ™gnęła także po swojÄ… robótkÄ™ i obie kobiety dziergaÅ‚y w milczeniu, nie zważajÄ…c
na panujący półmrok.
Jørunn zerkaÅ‚a ukradkiem na gospodyniÄ™. Wciąż zachwycaÅ‚a siÄ™ gÄ™stymi wÅ‚osami Åshild.
Miedziany żar stanowił piękną oprawę twarzy i przydawał koloru policzkom i oczom gospodyni.
Zanim jeszcze zgodziła się na służbę w Rudningen, słyszała od ludzi, że tamtejsi gospodarze są
bardzo życzliwi dla innych. Teraz, po kilku miesiącach pracy, mogła potwierdzić z ręką na sercu, że
Åshild i Ole to ludzie wielkoduszni i serdeczni. ZastanawiaÅ‚a siÄ™, jak dÅ‚ugo bÄ™dzie mogÅ‚a pozostać
w Rudningen. Trudno się spodziewać, że zawsze będą jej tu potrzebować. I co wtedy? Simen zasiał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]