[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ci powiedzieć, że cię kochamy i że jesteś cudowna. O, ciocia Emmy!
Melora wciąż nie mogła uwierzyć własnym oczom. To było jak sen. Daniel
jest tutaj, w Australii, w Sydney, u niej w domu!
- Chodz, Simone, pójdziemy z dzieciakami i wujkiem Dartem na lody, a ich
na chwilę zostawimy samych - powiedziała Emmy.
Melora i Daniel stali przez chwilę bez ruchu.
R
L
T
- Przepraszam - wydusiła wreszcie. - Wejdz, proszę.
- Dzięki - odparł z napięciem w głosie. Zaprowadziła go do salonu i pokaza-
ła fotel.
- Rozgość się, proszę.
- Dzięki - powtórzył, ale zamiast usiąść, zaczął się rozglądać. - Tak właśnie
wyobrażałem sobie twoje mieszkanie - oznajmił, patrząc na półki pełne książek,
komputer na biurku pod oknem, kanapę oraz dwa wygodne fotele, wzorzysty
dywan i niewielki stolik.
- Naprawdę?
- Właśnie tak.
Poczuła się onieśmielona, jego obecność u niej wydała jej się dziwna i niena-
turalna. Nie mogła uwierzyć, że on tu stoi. U niej w salonie. Zachowywali się
wobec siebie uprzejmie, jak obcy ludzie. Daniel jak zwykle miał na sobie szorty,
koszulę i sportowe buty, włosy związał w kucyk i nosił kilkudniowy zarost. Wy-
glądał tak samo jak tego dnia, kiedy go poznała. Był niezwykle przystojny i po-
ciągający, a zarazem sprawiał wrażenie twardziela.
Potarł dłonie i włożył je do kieszeni, po czym spojrzał na nią z lekkim
uśmiechem.
- U was jest trochę chłodniej niż na Tarparnii.
- To prawda, ale mam nadzieję, że spakowałeś na podróż cieplejsze ubranie.
- Nie mam nic cieplejszego - oświadczył, spoglądając na nią rozbrajająco. -
Chyba powinienem pójść na zakupy, zwłaszcza że pomieszkamy sobie tu trochę
z Simone.
R
L
T
- Jak to? - zapytała, mrugając powiekami. - Jak to sobie pomieszkacie? -
powtórzyła.
- Po prostu - odparł wesoło, a gdy zrobił w jej stronę parę kroków, ugięły się
pod nią nogi. - Wcale się nie przesłyszałaś, zostajemy w Australii.
- Dlatego, że chcesz tutaj posłać Simone do szkoły?
- Między innymi, ale to nie jest jedyny powód. Jest jeszcze coś, co sprawia,
że tu zamieszkamy.
- Naprawdę? Co? - dopytywała się, bo stojąc tak blisko niego, nie była w
stanie myśleć.
- A sama tego nie odgadniesz? - zapytał, biorąc ją pod brodę i spoglądając z
uwielbieniem w oczy. - Ty, rzecz jasna. Jestem tutaj z twojego powodu. Kiedy
patrzyłem, jak odjeżdżasz, myślałem, że pęknie mi serce. Kiedy znikałaś mi z
oczu, zrozumiałem, że nie wolno mi było dopuścić do naszego rozstania, nie po-
winienem pozwolić ci odjechać.
- Zrozumiałeś to wtedy? - wyszeptała z trudem.
- Simone powiedziała ci całą prawdę, kiedy otworzyłaś nam drzwi. Po two-
im wyjezdzie żadne z nas nie mogło zmrużyć oka, a ja coraz bardziej niepo-
koiłem się o ciebie. Nie byłem w stanie się z tobą skontaktować, nie wiedziałem
nawet, czy dotarłaś bezpiecznie do domu. Nie wiedziałem, jak się czujesz i czy
zamierzasz się poddać operacji. Odchodziłem od zmysłów do tego stopnia, że
poprosiłem w PMA o bezterminowy urlop i nie czekając ani chwili, złapaliśmy
samolot do Sydney.
- Wziąłeś bezterminowy urlop?
R
L
T
- Tak. Z twojego powodu. Kiedy będziesz miała operację, będę tutaj, przy
tobie.
- Naprawdę...
- Naprawdę. Uwierz mi, kochanie.
Kiedy pochwycił ją w ramiona, poczuła niezwykłą błogość. Przyjechał do
niej, będzie ją wspierał...
- Kocham cię, Mel. Powinienem był ci to powiedzieć wcześniej, ale myśla-
łem, że nie chciałabyś tego usłyszeć.
- Jak mogłeś tak myśleć? Jak mogłeś w to wątpić, skoro tak bardzo cię ko-
cham?
- Naprawdę? - Teraz w jego głosie zabrzmiało niedowierzanie.
- Oczywiście. Od powrotu strasznie cierpiałam i rozmyślałam tylko o po-
wrocie na Tarparnii. Do ciebie i do Simone.
- Chciałabyś tam wrócić?
- Oczywiście. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości.
- A twoja operacja?
- Muszę się jej poddać. Zresztą sam mówiłeś, że nasze drogi muszą się ro-
zejść.
- Myliłem się. Przekonałem się o tym po twoim wyjezdzie. Bez ciebie moje
życie straciło sens. Wszystko przestało się liczyć, Separ. Praca w PMA, szkoła
Simone. Wszystko stało się nieważne.
R
L
T
Tym razem jego pocałunek był zapowiedzią wspólnego życia.
- Mel, wydaje mi się, że oboje zachowywaliśmy się trochę jak szaleni. Ta mi-
łość nas zaskoczyła, spadła na nas nieoczekiwanie i sprawiła, że nie byliśmy w
stanie racjonalnie myśleć. Tak bardzo za tobą tęskniłem. Te parę dni bez ciebie
wydawały mi się wiecznością zwłaszcza, że nie mogłem się z tobą skontaktować.
Wiedziałem tylko, że po powrocie powiadomiłaś centralę PMA, ale to wszystko.
Więc z prośbą o pomoc zadzwoniłem do Emmy i Darta. Z niepokoju o ciebie na-
prawdę odchodziłem od zmysłów.
- Przepraszam, że nie odbierałam telefonów, ale zrozum, nie chciałam z ni-
kim rozmawiać i nikogo widzieć. Myślałam tylko o tobie i o Simone.
- Mel, jesteśmy tutaj i już nigdy nie pozwolimy ci odejść. Po naszym rozsta-
niu w moim życiu zapanowała pustka. Dopiero wtedy to zrozumiałem. Kiedyś
kochałem, pózniej musiałem pogodzić się z utratą żony. To było straszliwie bole-
sne, ale przeżyłem. Mam Simone i ona jest moim błogosławieństwem. Jednak w
moim życiu była pustka, którą tylko ty możesz wypełnić. Przepraszam - dodał,
klękając przed nią. -Przepraszam, że proszę cię o to tak bez wstępów, ale chciał-
bym, żebyś została moją żoną.
- Jesteś tego pewien? - Patrzyła na niego ze łzami szczęścia w oczach. -
Czekają mnie operacje, nie chciałabym być dla ciebie ciężarem.
- Tak, moja piękna Mel, jestem tego pewien. Myślisz, że jeśli ten prostak, z
którym byłaś zaręczona, nie chciał cię, bo miałaś raka, to ja mogę być podobny
do niego?
- Nie wiem. Mówiąc szczerze, nie wiem. Bo musisz wiedzieć, że z powodu
raka... zostałam okaleczona.
- Dla mnie jesteś ideałem. A na Tarparnii mamy przysłowie, że koza z trze-
ma nogami jest kozą.
R
L
T
- Czyli chcesz powiedzieć, że jestem kaleką?
- Nie zrozumiałaś, w czym rzecz. Na Tarparnii kozy są bardzo cenne, bo da-
ją mleko oraz wełnę. Koza z trzema nogami też je daje. Zrozum, że nawet jeśli z
powodu raka straciłaś pierś, wciąż jesteś piękna. Chcę być przy tobie, kochać cię
i wspierać. Pragnę tego od pierwszego dnia, kiedy przy tym rozłupanym drzewie
wziąłem cię w ramiona.
Uśmiechnęła się, nie dowierzając własnemu szczęściu. Przyjechał tu za nią,
mówi, że ją kocha i że chce się z nią ożenić. %7łe chce, żeby razem z Simone stwo-
rzyli rodzinę.
- Ja też chcę być z tobą i chcę cię we wszystkim wspierać. Edukacja Simone
jest bardzo ważna, więc będę cię wspierać we wszystkim, co postanowisz w tej
sprawie.
- Decyzję podejmiemy wspólnie, dla Simone jesteś jak matka, a ona cię ko-
cha całym sercem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •