[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyciągnął mnie do siebie z uśmiechem i kazał usiąść nad sobą
tak, żeby mógł mnie łaskotać aż do rana. Rozbawił mnie i zarazem
podniecił i wkurzył, że po raz kolejny to on miał ostatnie słowo.
Epilog
Święto Dziękczynienia
– Musimy jechać do szpitala.
Upuściłem śrubokręt, którym skręcałem kołyskę w pokoju
dziecinnym, i zerwałem się na równe nogi. Cora stała w progu,
nerwowo załamując ręce.
– Dziecko? – Nie chciałem pytać; do głowy przychodziły mi
najczarniejsze scenariusze, choć przecież niedawno byliśmy na
badaniach i wszystko było w jak najlepszym porządku.
Wiedzieliśmy też, że urodzi dziewczynkę, co już teraz wprawiało
mnie w panikę.
– Nie, chodzi o Phila. Dzwonił Nash. Źle z nim. Tata już
czeka w samochodzie.
Joe, ojciec Cory, w końcu przyleciał na święta i ku mojej
uldze okazało się, że dogadujemy się świetnie ze starym
marynarzem. Zamiast razem z Rule’em i Shaw jechać do
Brookside na Święto Dziękczynienia u moich rodziców, zostaliśmy
w mieście, we trójkę. Cora usiłowała namówić Nasha, by
przywiózł do nas wuja, ale Phil dziwnie się zachowywał. Cały czas
unikał Nasha, nie zaglądał do salonu i dlatego Nash zaplanował
niespodziankę – pojechał z wizytą do jego górskiej chaty koło
Boulder.
– Co się stało?
Pokręciła tylko głową, widziałem bruzdy niepokoju na jej
ładniutkiej buzi. Objąłem ją mocno. Odruchowo otoczyła mnie
ramionami w talii.
– Nash nie wiedział. Powiedział, że kiedy przyjechał do
domku, myślał, że nikogo tam nie ma, ale zobaczył motocykl
Phila. Wyważył drzwi i zobaczył Phila nieprzytomnego na
podłodze. Musiał wezwać pomoc, żeby go stamtąd zabrać.
Przywieźli go tutaj helikopterem. Dzwoniłam do Rule’a i Shaw,
już jadą. Rowdy, Jet i Ayden są w barze z Asą na kolacji z okazji
Święta Dziękczynienia dla weteranów, ale impreza już dobiega
końca. Ayden powiedziała, że do nas dołączą, ale jeśli jest tak źle,
jak mówił Nash, nie będzie chciał, by towarzyszył mu tłum. Ojciec
i Phil znają się od lat, nie przekonam go, żeby tam nie jechał.
– Słuchaj, Lilipucie, jeśli będzie trzeba, mogę interweniować,
wiesz przecież.
Uściskała mnie mocno i widziałem, że znowu chowa się za
ochronną maską. Miała duszę wojowniczki; zawsze gotowa
walczyć w obronie najbliższych, ilekroć uważała, że coś im grozi,
że ktoś chce ich skrzywdzić. Po raz ostatni spojrzałem na
filigranową białą kołyskę i w ślad za nią wyszedłem z sypialni.
Rozbrojenie miny wydawało mi się łatwiejsze niż złożenie kołyski.
Te wszystkie miniaturowe części… nie nadają się dla faceta z
takimi łapskami jak moje. Cora w każdym razie zaśmiewała się do
rozpuku, ilekroć weszła i słyszała, jak klnę pod adresem małych
kawałków drewna.
Urządziliśmy pokój dziecinny w dawnym pokoju Asy, bo
Ayden i Jet potrzebowali jeszcze trochę czasu, zanim skończy się
remont w studiu, ale Jeta właściwie ciągle nie było w domu, a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]