[ Pobierz całość w formacie PDF ]

człowiek nie przeżył: biologiczna, zwierzęca część jego natury zagryzłaby
wszystko, co jeszcze w nim ludzkie. Wieczorem zaułek trochę się ożywia. Zbierają
się jego mieszkańcy. Jedni przesiedzieli tu cały czas nękani atakami malarii.
Inni - właśnie wracają z miasta. Niektórzy mieli szczęśliwy dzień: gdzieś
pracowali albo spotkali krewniaka, który podzielił się z nimi swoim groszem. Ci
będą jeść kolację - miskę kassawy z ostrym sosem z papryki, czasem do tego nawet
gotowane jajko albo kawałek baraniny. Część dostanie się z tego dzieciom, które
wpatrują się chciwie, jak mężczyzni połykają kęs po kęsie. Każda ilość jedzenia
znika tu natychmiast i bez śladu. Zjada się wszystko, co jest, do ostatniego
okrucha, nikt nie ma żadnych zapasów, nie miałby ich nawet gdzie przechować, w
czym zamknąć. %7łyje się doraznie, bieżącą chwilą, każdy dzień jest przeszkodą
trudną do pokonania, poza bieżący dzień wyobraznia już nie sięga, nie snuje
planów, nie marzy. Kto ma szylinga - idzie do baru. Barów jest pełno, w
zaułkach, na skrzyżowaniach, na placach. Czasem są to ubogie pomieszczenia, mają
ściany sklecone z falistej blachy, a zamiast drzwi - perkalowe zasłonki. A
jednak mamy poczuć się, jakbyśmy weszli do lunaparku, znalezli się na kolorowym
festynie. Ze starego radia dobiega jakaś muzyka, pod sufitem świeci czerwona
żarówka. Na ścianach wiszą wycięte z czasopism błyszczące fotosy filmowych
aktorek. Za ladą stoi zwykle potężna, otyła madame - właścicielka. Sprzedaje
jedyną rzecz, jaka jest w takim barze - pędzone przez siebie domowym sposobem
piwo. Piwo może być rozmaite - bananowe albo kukurydziane, ananasowe, palmowe.
Na ogół każda z tych kobiet specjalizuje się w warzeniu jednego gatunku piwa.
Szklanka takiego trunku ma trzy zalety: a - zawiera alkohol, b - jako płyn
zaspokaja pragnienie i c - ponieważ na dnie szklanki roztwór ten jest gęsty i
zawiesisty, stanowi on dla głodnego namiastkę pożywienia. Toteż jeżeli ktoś w
ciągu dnia zdobył tylko szylinga - najpewniej wyda go właśnie w barze. W moim
zaułku rzadko zadomowi się ktoś na dłużej. Ludzie, którzy się tu przewijają, to
wieczni koczownicy miasta, wędrowcy błądzący w chaotycznych i zakurzonych
labiryntach ulic. Wynoszą się szybko i znikają bez śladu, ponieważ nic właściwie
nie mieli. Idą dalej albo kuszeni mirażem jakiejkolwiek pracy, albo wystraszeni
epidemią, która nagle wybuchła w zaułku, albo wypędzeni przez właścicieli
lepianek i werand, którym nie mają czym płacić za zajmowane miejsce. Wszystko w
ich życiu jest tymczasowe, płynne i kruche. Jest i nie jest. Nawet jeśli jest -
to na jak długo? Ta wieczna niepewność sprawia, że sąsiedzi z mojego zaułka żyją
w ciągłym zagrożeniu, w nie słabnącym strachu. Rzucili wiejską biedę i
przywędrowali do miasta w nadziei, że będzie im lepiej. Kto znalazł tu swojego
kuzyna, mógł liczyć, że ten go wesprze, że umożliwi mu jaki taki start. Ale
wielu z tych wczoraj szych wieśniaków nie znalazło nikogo z bliskich, żadnego
współplemieńca. Często nawet nie rozumieli języka, który słyszeli na ulicy, nie
wiedzieli, jak się rozpytać o cokolwiek. %7ływioł miasta wchłonął ich, stał się
ich jedynym światem, już nazajutrz nie umieli się z niego wydostać. Zaczęli
budować sobie jakiś dach nad głową, jakiś kąt, jakieś miejsce własne. Ponieważ
ci przybysze nie mieli pieniędzy, bo właśnie udali się do miasta, aby je zarobić
(tradycyjna wieś afrykańska nie znała pojęcia pieniądza), mogli tylko szukać dla
siebie miejsca w dzielnicach slumsów. To niezwykły widok - budowa takiej
dzielnicy. Najczęściej władze miasta wyznaczają na ten cel tereny najgorsze -
bagna, grzęzawiska albo nagie pustynne piaski. Na takich gruntach ktoś stawia
pierwszy szałas. Obok - ktoś drugi. Potem - następny. Tak spontanicznie powstaje
ulica. Naprzeciw niej posuwa się inna ulica. Kiedy spotkają się - utworzą
skrzyżowanie. Teraz te ulice zaczną rozchodzić się, kluczyć, rozgałęziać. Tak
powstanie dzielnica. Na razie ludzie zdobywają materiał. Nie sposób dojść - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •