[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Co za gówno.
5
%7łycie to gówno, pomyślał Chepe, gdy Cayetano wyszedł, zostawiając go samego z opróżnionym
ledwie do połowy litrowym kuflem piwa. Trzej inni ochroniarze siedzieli po drugiej stronie lokalu.
Nie miał ochoty się do nich przysiadać  kto wie, pomyślał, jakie akurat opijają świństwo. Obrócił
się na krześle i zapatrzył przez okno na zielone zbocze wąwozu, na którym rosły rycynowce, plumerie
i chichicaste.
Wysoki, dobrze ubrany mężczyzna, który właśnie wkroczył do baru, rozejrzał się dookoła.
Chepe od dawna go nie spotykał i teraz powitał z radością.
 Camilo! Camilín!  zawoÅ‚aÅ‚, podajÄ…c mu rÄ™kÄ™.  No, stary! Jak miÅ‚o ciÄ™ widzieć!
 Co tam?
 Cóż, szukam pracy, cha, cha.
 To tak jak ja.
 Wylali ciÄ™?
Camilo powiódł wokół wzrokiem.
 Wyjechał do Europy, pedał.
 Kurczak?
 Tak, Kurczak.
 Szczury uciekajÄ… ze statku, co? Pijemy coÅ›?
Camilo skinął głową.
 Dwa razy!  zawołał Chepe do właściciela baru.
 Masz kasÄ™?
 Jeszcze mi trochę zostało  uśmiechnął się.  No, to opowiadaj, draniu.
Obrzuciwszy spojrzeniem grupkę przy stoliku w głębi, zniżyli głosy.
6
Zostawiając w stróżówce comiesięczny czek dla Juanity, Cayetano odebrał sporą kopertę.
 PILNE! Dla Claudia Casaresa , głosiły duże czerwone litery.
 Kto to przyniósł?  spytał, obracając w dłoniach kopertę: nie było nadawcy.
 Posłaniec.
 O której?
 Tuż po ósmej.
 Nagrał się?
 Zakładam, że tak.
Zastał don Ignacia pogrążonego w lekturze na sofie w salonie. Obok, na oparciu, stała w połowie
wypita kawa. Don Ignacio był w piżamie.
 Co to jest?  spytał. Dzwignął się, obrócił kopertę w rękach, nie otworzył jej.
 CzekaÅ‚o w stróżówce budynku doñi Clary  odrzekÅ‚ Cayetano.  Zostawione przez posÅ‚aÅ„ca.
 A mój tata?
 Wolałem powiadomić najpierw pana.
Drogę powrotną na drugą stronę miasta Cayetano pokonał w ciszy. Po lewej i prawej stronie
migały bilbordy: piękna kobieta wyglądająca na nieżywą reklamowała pantofle na wysokim obcasie
(tylko jedna z martwych stóp była obuta).  Umrzesz z radości , głosił reklamowy slogan.
7
Don Claudio, we frotowym szlafroku koloru czerwonego wina, potargany, z braku snu bledszy niż
zwykle, z bezbarwnymi ustami, przyjął ich w gabinecie. Wziął kopertę i zachłannie ją otworzył. Był
niecierpliwy, napięty.
Drżącą dłonią wyjął ze środka zadrukowaną kartkę. Odczytał nazwę banku, na którego czele stał
od trzydziestu lat. Pod spodem widniała siedmiocyfrowa kwota, słowa:  Do zapłaty w dolarach
oraz adres mejlowy, na który don Claudio miał napisać, gdy tylko przygotuje się do wykonania
przelewu.
Ignacio stanął obok ojca, by lepiej widzieć.
 Są nagrania posłańca, który to przyniósł  poinformował Cayetano.
 Chcę je zobaczyć. Jedz po nie  polecił don Claudio, wybierając numer McClosekeya.  Proszę
się zjawić jak najszybciej  powiedział do słuchawki.
 Jak na pierwszy kontakt, w każdym razie, to bardzo dziwne. Ale w końcu jesteśmy
w kontakcie  oświadczył McClosekey, który, zanim się to stało, zamierzał już wracać Miami. 
Ciekawe wydaje mi się to, że pańska córka ostatnio nie dzwoniła. Potrzebujemy nowego dowodu, że
żyje.
Don Claudio poprosił syna, by pokazał detektywowi zdjęcia posłańca. Kamera bezpieczeństwa
umieszczona nad budką strażniczą nagrała motocyklistę, który dostarczył kopertę, lecz nie uchwyciła
jego twarzy, zakrytej przez kask. Chodziło o szczupłego mężczyznę w szarym uniformie bez oznak
oraz w przepisowej kamizelce, z rejestracjÄ… BZ18167.
 Może być, oczywiście, fałszywa  rzekł detektyw.
Don Claudio bardzo powoli wstał  mimo protestów McClosekeya, który żegnał się słowami:
 Teraz nie polecę. Zostanę, rzecz jasna, żeby czekać na rozwój wypadków. Z panem, don
Claudio, z panem, don Igancio  przerwa  Cayetanie...
8
W domu don Ignacia Cayetano czuł się swobodniej niż w mieszkaniu Clary. Przydzielony mu
pokój był większy i miał spore okno wychodzące na niewielki ogródek. Nie było tu kamer
bezpieczeństwa ani systemu mikrofonów i poczucie zagrożenia w tej dzielnicy zamieszkanej przez
klasę średnią właściwie nie istniało. Ignacio poprosił go, by przestał nosić broń i pracował jako
zwykły szofer i chłopiec na posyłki. Tylko w czasie wizyt u don Claudia pozwalał swojemu
ochroniarzowi na pistolet.
Parterowy dom miał cztery pokoje  pełne książek, czasopism, gazet  oraz kuchnię i salon-
jadalnię. Ignacio nie zatrudniał służby, poza kobietą, która raz na tydzień przychodziła sprzątać
i prać. Zniadanie jadł pózno, kiedy Cayetano, po umyciu auta, wracał z targu. Na kolacje też raczej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •