[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rzuciłem go na podłogę. Czując, jak odpływam, cieszyłem się
ciepłem drugiego ciała tuż przy moim, czyjąś głową na mojej
piersi, włosami łaskoczącymi mnie w nos. Miękkością ciała
przygniatającego moje. Gdzieś z tyłu mojej głowy szeptał cieniutki
głosik, lecz jego słowa ginęły w oparach nadciągającego snu. Było
tam coś o Eden, o zasypianiu w ten sposób. Coś o złym pomyśle.
Pozwoliłem sobie odpłynąć, ignorując głosik. Byłem
niezdolny i niechętny, by zmienić pozycję. Pokój wirował, moja
głowa wirowała, ale Eden uziemiła mnie na kanapie, nie
pozwalając odlecieć.
Sen nadszedł nagle i wessał mnie bez reszty.
Obudziłem się gwałtownie, bo musiałem się wysikać. Zegar
na dekoderze kablówki wyświetlał czerwonymi cyframi 3:10.
Wyśliznąłem się spod Eden i powlokłem do łazienki. Nadal byłem
naprawdę, naprawdę pijany. Może jeszcze bardziej niż przed
zaśnięciem. Znalazłem aspirynę, popiłem ją wodą ze złożonych
dłoni.
Eden przywlokła się do łazienki, gdy siorbałem wodę z dłoni,
i nawet nie sądziłem, jak się zrobi dziwnie, bo nie poczekała z
sikaniem, aż wyjdę z łazienki.
 Ta kanapa nie jest zbyt wygodna  powiedziałem.  Nigdy
wcześniej na niej nie spałem.
 Naprawdę nie jest  zgodziła się Eden, myjąc ręce. Woda
pryskała wokół, a ona szamotała się z ręcznikiem, aż upuściła go
na podłogę.
Sięgnęliśmy po niego jednocześnie, zderzając się głowami.
Zaśmiewając się i przytrzymując się siebie wzajemnie dla
zachowania równowagi, chwyciliśmy się za czoła. Zamrugałem,
by pozbyć się mroczków i zobaczyłem, że Eden mi się przygląda,
powoli rozcierając głowę.
 Czy muszę spać na kanapie?  zapytała.
Wzruszyłem ramionami.
 Jestem zbyt pijany, by mnie to obchodziło.  Poczłapałem
do swojego pokoju, zostawiając Eden w łazience.
Przebrałem się w bokserki, bez koszulki, i wśliznąłem do
łóżka. Poczułem, jak drugi brzeg materaca się ugina i Eden wkręca
się pod przykrycie.
 Czy to zły pomysł?  zapytała.
Poczułem, jak ciepła skóra muska przelotnie moją nogę i
zastanawiałem się, czy ma na sobie majteczki.
 Taa  powiedziałem.  Prawdopodobnie tak.
 Zostanę tutaj  powiedziała, odsuwając się ode mnie.
 Ja też  odpowiedziałem, przesuwając się w drugą stronę.
Tyle że to nie zadziałało. Nigdy nie mogłem głęboko zasnąć,
gdy byłem pijany. Taką miałem dziwaczną cechę. Zawsze
budziłem się dziesiątki razy. Gdy obudziłem się po raz pierwszy,
Eden spała odwrócona do mnie tyłem, drżąc, koce po jej stronie
splątały się i zsunęły. Przykryłem ją z powrotem i ułożyłem do
snu, próbując delikatnie się odsunąć, by zostawić jej miejsce.
Przysunęła się bliżej, a ja poczułem się senny, z włosami Eden
łaskoczącymi mój podbródek, jej twarzą przytuloną do mojego
ramienia. Jej ręka spoczywała na mojej piersi. Jej udo dotykało
mojego.
Zdecydowanie nie miała na sobie majteczek.
Za każdym razem, gdy się budziłem, byliśmy spleceni coraz
mocniej, a ja nadal byłem zbyt pijany i senny, by coś z tym zrobić.
Gdy obudziliśmy się następnego ranka, słońce strumieniami
wlewało się przez okna, a zegar pokazywał 10:52. Nie mogłem
sobie przypomnieć, kiedy ostatnio spałem tak długo. Nie mogłem
sobie też przypomnieć, kiedy ostatnio spałem tak ddobrze. Chociaż
raz, i to pomimo kiełkującego kaca, czułem się bardziej wypoczęty
niż kiedykolwiek od miesięcy. Eden szczelnie do mnie przylgnęła,
z głową w zagłębieniu mojego ramienia, nogą na jednej z moich
nóg, ramieniem obejmowała mój brzuch.
Lekko pochrapywała.
Przeszył mnie grot paniki i zalała fala rozpaczy.
Potrzebowałem tego. Czułem, że to jest złe, ale taka była prawda.
To było cudowne. Po raz pierwszy od wypadku nie czułem
się tak straszliwie, żałośnie samotny. Nic się nie wydarzyło, tylko
spaliśmy. Wiedziałem o tym. A i tak& pojawiło się poczucie winy.
To było złe.
Eden chrząknęła, przekręciła się i przeciągnęła. A potem, jak
w filmie, jej ręka dotknęła mojej skóry, mojej piersi, mojej twarzy.
Zdjęła nogę. Próbowała sie zorientować, gdzie się znajduje, potem
gwałtownie wypuściła powietrze, gdy uświadomiła sobie z kim.
 Jasna cholera.  Miała szorstki od snu głos.
 No.
%7ładne z nas się nie poruszyło. Moje ramię wciąż obejmowało
jej ramiona. Dzięki Bogu za to, że miała na sobie koszulkę.
 Ty i ja nie powinniśmy upijać się razem  powiedziała
Eden.
 Nie powinniśmy  zgodziłem się.
 Naprawdę dobrze spałam.  Eden przeciągnęła się obok
mnie, a ja nienawidziłem siebie za to że, bardziej niż trochę
podobał mi się sposób, w jaki jej piersi przylgnęły do mojej.
Nienawidziłem się też za to, że pragnąc kontaktu fizycznego,
wcale nie chciałem pozwolić jej odejść ani wyjść z łóżka.
 Ja też.
 Musisz gdzieś iść?
 Do pracy na piątą. A ty?
Pokręciła głową.
 Nieeee.
Miałem wciąż ciężkie powieki i czułem, że zaczynam znowu
zapadać w drzemkę.
 Powinienem wstać  wymamrotałem.
Jęknęła, znów się przeciągając, a jej udo obejmowało teraz
moje, gorące, ciężkie i miękkie.
 Dlaczego?
 Ponieważ to jest&
 Wiem  przerwała.  Jest. Ale& jeszcze poczekaj. Lubię
nie czuć się samotna.
 Ja też.
Usnęliśmy.
Kiedy się obudziłem, była przy mnie, zwrócona twarzą do
środka łóżka. Moja głowa spoczywała częściowo na poduszce, a
częściowo na ramieniu Eden. Ręka dotykała jej ciała. Jej koszulka
podwinęła się, odsłaniając brzuch, na biodra miała narzucony koc.
Nosiła błękitną bieliznę, nie figi tym razem, ale ten rodzaj, który
ma głębokie wycięcia wokół nóg, tworząc długie, głębokie V z
tkaniny. Moje ręka spoczywała na jej biodrze, noga w poprzek jej
nóg.
Niedobrze.
Spojrzałem na zegar: 16:55. Kurwa. Kurwakurwakurwa.
Przekręciłem się i chwyciłem telefon, który w którymś momencie
tej nocy podłączyłem do ładowarki. Zadzwoniłem do pracy,
wyjaśniając, że się spóznię i zacząłem przepraszać.
Rick mi przerwał.
 Właściwie to zamierzałem cię odesłać do domu, gdybyś
przyszedł. Martwy dzień. Gówniana pogoda, opóznione
przeładunki. Zamierzam zostawić tylko szczątkową obsadę. Więc
zostań spokojnie w domu, kolego. I dzięki za telefon.
Nigdy, przez całe moje życie nie spałem tak długo. Jedynym
powodem, dla którego kiedykolwiek byłem w łóżku o piątej po
południu, był seks. A gdy ta myśl przebiegła mi przez głowę,
poczułem, jak moje ciało się budzi. To nie był poranek, ale miałem
poranny wzwód, a Eden przytulała się do mnie, jej noga tuż
poniżej mojej pachwiny, ręka na moim brzuchu, nisko,
niebezpiecznie nisko. Przekręciła się ze mną, gdy sięgałem po
telefon, a teraz obudziła się i przeciągała. Była taka& zmysłowa.
Jęknęła z zadowoleniem, wyginając plecy, mięśnie jej drżały, a
ręka opadła w dół mojego ciała. Dokładnie na czubek mojej
przypadkowej erekcji.
Poczułem, jak zamarła. Zerknąłem na nią i odsunąłem się,
czerwony z zażenowania.
 Przepraszam. Boże, tak mi przykro&
Ona, też zarumieniona, wzruszyła ramionami.
 Okej. To naturalne. Nie chciałam&  tłumaczyła się, ale
nie zabrała ręki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •