[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cenny. Nie sądzę, żebyś opóznił spotkanie z rodzicami tylko po to, aby sobie ze
mną pogawędzić. Co z Rebeccą?
- Jak mogłeś ją tak zostawić? - W głosie Argentyńczyka było tyle goryczy
i wyrzutu, że Slade natychmiast zaczął się mieć na baczności. Co, u licha...
- O co ci właściwie chodzi? - spytał, starając się mówić spokojnie.
- Ona jest w ciąży - padła druzgocąca odpowiedz.
Slade poczuł się kompletnie ogłuszony tą wiadomością. Patrzył na Emilia
w absolutnym osłupieniu. Przecież to niemożliwe! Jak to się stało? A przede
wszystkim, dlaczego nie zadzwoniła i nie powiedziała mu o tym?
- 82 -
S
R
- Rebecca jest niezwykle dumną i niezależną kobietą i bardzo ją za to
szanuję - ciągnął Emilio. - Nigdy by ci o tym nie powiedziała, nigdy by o nic nie
poprosiła. Woli dać sobie radę sama - rzucił Slade'owi grozne spojrzenie. - Ja
jednak uważam, że postąpiłeś nie w porządku. Diabelnie nie w porządku!
Związać się z taką dziewczyną, a potem ją zostawić z dzieckiem, nie ożenić
się...
- Emilio, czy jesteś absolutnie pewien? - przerwał gwałtownie Slade. -
Obiecała mi przecież...
No tak, ale wiadomo, że żaden środek nie daje stuprocentowej gwarancji,
więc mogło się to zdarzyć. A jeśli wprowadziła go w błąd? A może pozwoliła,
by sam się w ten błąd wprowadził?
Emilio aż parsknął z pogardą i wstał z sofy. Spojrzał na Slade'a z góry.
- Zaprzeczasz, że jesteś ojcem?
- Nie! - Slade porwał się na równe nogi. - Jeśli Rebecca będzie miała
dziecko, to ono jest moje. Musi być moje. - Potrząsnął głową z
niedowierzaniem.
Ciągle nie mógł dojść do siebie. Gubił się w podejrzeniach. Czy okłamała
go świadomie? Powiedziała to, co chciał usłyszeć, po czym z całkowitym
wyrachowaniem posłużyła się nim do osiągnięcia swego celu? Czy to możliwe,
by postąpiła aż tak cynicznie? I co ona zamierza teraz zrobić? Związać się z
Paulem? Ta myśl wstrząsnęła umysłem Slade'a bardziej niż poprzednie. Z jego
dzieckiem? Nigdy! %7ładen mężczyzna na świecie nie ma najmniejszego prawa
do jego dziecka!
Emilio przechadzał się sztywno wzdłuż oszklonej ściany, w końcu
odwrócił się i spojrzał na Slade'a oskarżycielsko.
- Chciałem się z nią ożenić - oznajmił. - Zaproponowałem jej to, ale
Rebecca, która zawsze postępuje uczciwie, powiedziała mi, że nie może mnie
poślubić i wyjaśniła, dlaczego. Za to ją szanuję. Ale ty... Czy sądzisz, że możesz
brać z obu światów, w których żyjesz, wszystko co najlepsze, bez żadnych
- 83 -
S
R
konsekwencji? Dla mnie - w tym momencie Emilio uderzył się pięścią w pierś -
jest to podłe i chciałem ci to powiedzieć prosto w oczy.
To, że raczej zawiedzione uczucia przywiodły Emilia do Nowego Jorku,
niż poczucie sprawiedliwości, nie zmieniało faktu, iż miał rację. Ponadto
naprawdę został zraniony, a Slade przyczynił się do tego w znacznym stopniu.
- Emilio - zaczął uspokajająco. - Ta wiadomość jest dla mnie naprawdę
wielkim szokiem i rozumiem, że ty zareagowałeś na nią tak samo. Jest mi tym
bardziej przykro, iż nie miałem pojęcia o twoich małżeńskich zamiarach.
Przyznaję zresztą szczerze, że nawet gdybym wiedział, nadal zabiegałbym o jej
uczucia.
- Tego ostatniego wcale ci nie wymawiam - odpalił Emilio. - To taka
kobieta, o którą każdy by zabiegał, a Rebecca ma prawo wybrać, kogo zechce.
Ale wykorzystać ją i potem zostawić...
- To są bardzo delikatne, osobiste sprawy - powiedział z całą mocą Slade,
dając upust uczuciom, które z całej siły próbował stłumić. - Zapewniam cię, że
nie traktowałem tego związku tak lekko, jak ci się wydaje i nadal nie
zamierzam. Przez ostatnie miesiące ciężko pracowałem, żeby móc jak
najszybciej wrócić do Wildjanny. Zrobiłbym to, nawet gdybyś mi o niczym nie
powiedział. Dzięki tobie jednak wiem, że muszę jechać tam natychmiast. -
Spojrzał na Argentyńczyka z niezłomnym postanowieniem w oczach.
- Wszystko naprawię i masz na to moje słowo, Emilio.
- Zobaczymy. Czy naprawdę choć przez chwilę nie zastanawiałeś się nad
tym, co robisz?
- W pewnych okolicznościach człowiek przestaje myśleć, Emilio.
Wzrok Dalvareza nie wyrażał już gniewu, tylko niechętne zrozumienie.
- Mam nadzieję, że zaczniesz myśleć z powrotem - powiedział z rezerwą.
- Jestem ci wdzięczny za to, co zrobiłeś dla mnie, dla niej... Dla nas.
Nigdy ci tego nie zapomnimy.
Emilio milczał przez parę długich chwil, wreszcie skinął głową.
- 84 -
S
R
- To był mój obowiązek. W końcu jestem waszym sąsiadem, nieprawdaż?
- Oczywiście - przytaknął żarliwie Slade, żeby go usatysfakcjonować.
Chociaż nie tylko.
Naprawdę był mu do głębi wdzięczny. Wypełniało go przy tym poczucie
nieodwracalnej straty. Rebecca wolała go nie informować. Dlaczego? Stracili
przez to tyle czasu. To już połowa ciąży, a on nie był przy niej, nie dzielił z nią
ani związanej z tym radości, ani trudów. To już bezpowrotnie stracone. Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •