[ Pobierz całość w formacie PDF ]
minąć sporo czasu, by ktoś zaskarbił sobie łaski Katarzyny. Ona wzbudza ogromne
zainteresowanie.
- Hm... dlatego że Thornhill, to znaczy twój ojciec, zostawił jej małą fortunę.
- Ponieważ jest śliczna i czarująca - sprostował hrabia.
Lady Bromley przyjęła tę odpowiedz z wyraznym zadowoleniem, ale
pozostawiła ją bez komentarza. Rzeką płynęły trzy łodzie. Wiosłowali panowie, damy
siedziały wygodnie, w malowniczych pozach. Jennifer Winwood, w łodzi z Kerseyem,
jedną dłoń zanurzała w wodzie, a w drugiej trzymała parasolkę.
- Piękna para - powiedziała lady Bromley, idąc za jego spojrzeniem. -
Niedawno zaręczeni, jak słyszałam, mają się pobrać przed zakończeniem sezonu.
- Tak - potwierdził hrabia. - Też słyszałem. Rzeczywiście piękna para.
Kersey przybił do brzegu kilka minut potem i pomógł wysiąść swojej damie.
Tego popołudnia nie wyglądała na swoje dwadzieścia lat, pomyślał hrabia, w zwiewnej
muślinowej sukience i słomkowym kapeluszu przystrojonym bławatkami.
- Panno Newman? - Wicehrabia uśmiechnął się do kuzynki narzeczonej, małej
blondynki, która stała nieopodal w towarzystwie kilku młodych ludzi. Pani kolej. Czy
mogę mieć przyjemność?
Wygląda na to, że panna Newman nie ma ochoty na żadne przyjemności,
pomyślał hrabia. Biedna dziewczyna. Zrobiła jednak kilka- kroków i podała rękę
Kerseyowi. Niemal w tej samej chwili do lady Bromley podeszli pułkownik i pani
Morris. Hrabia Thornhill skorzystał z nastręczającej się okazji, być może jedynej tego
popołudnia.
- Panno Winwood - powiedział, zanim miała szansę przyłączyć się do grupy,
którą dopiero co opuściła jej kuzynka. Podał jej ramię.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
- Mogę odprowadzić panią na taras? Mam wrażenie, że serwują tam zimne
napoje.
Sytuacja nie mogłaby być lepsza. Obserwowało ich kilkanaście osób, łącznie z
Kerseyem, który, bezsilny, zdawał się o włos od zrobienia sceny. Nie mogła odmówić,
jeśli nie chciała wydać się całkiem nieobyta. Wyglądała rzeczywiście rozkosznie,
nieziemsko. Wahała się przez moment, zanim przyjęła jego ramię. Była dobrze
wychowaną, młodą damą zupełnie przy tym niedoświadczoną w sprawach świata. Nie
miała jednak wyboru.
- Dziękuję - powiedziała. - Szklaneczka lemoniady będzie mile widziana,
lordzie.
Hrabia Thornhill zastanawiał się, czy tego popołudnia będzie grał sam? Czy
Kersey nie widział go na brzegu z lady Bromley? Jeśli tak, to dlaczego nie zostali na
wodzie dłużej albo nie odstąpił łodzi komuś innemu i nie zatrzymał panny Winwood
przy sobie?
Wyglądało na to, że Kersey poddał tę rundę.
Chyba że w jakiś sposób był bardziej aktywnym jej uczestnikiem.
FascynujÄ…ce! NaprawdÄ™ fascynujÄ…ce.
Ale co, zastanawiał się, naprawdę było tu grą?
ROZDZIAA SIÓDMY
Zdawała sobie sprawę z tego, że hrabia stoi na brzegu i pragnęła, żeby albo
odszedł, w czasie gdy wicehrabia Kersey cumował łódkę, albo dalej rozmawiał z lady
Bromley. Widząc, że pułkownik i pani Morris właśnie się zbliżają, przypomniała sobie,
że Lionel zaprosił Samanthę na przejażdżkę po rzece, chociaż Sam dziwnie
protestowała mówiąc, że nie bardzo lubi wodę, mimo że uwielbiała pływanie łodzią.
Jennifer wiedziała, jak potoczą się sprawy, jakby wszystko, co zrobią, było
częścią sztuki, którą czytała, i jakby byli aktorami dramatu. Niczego nie mogła
zmienić. Mogła tylko udawać, że nie widzi Thornhilla i mieć nadzieję, że zgubi się w
grupie znajomych, z którymi rozmawiała Samantha.
Nadejście pułkownika i jego żony dało mu szansę uwolnienia się od
towarzystwa pani domu. Zbliżył się, gdy lord Kersey pomagał Samancie wsiąść do
łódki.
- Panno Winwood - powiedział. - Mogę odprowadzić panią do tarasu? Mam
wrażenie, że serwują tam zimne napoje.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Nie mogła odmówić, nie robiąc problemu z błahostki. Jego ton był uprzejmy.
Podał jej ramię. Zaniepokoiło ją, że tak naprawdę nie chciała mu odmówić. Od balu u
Chisleya, a nawet wcześniej, pojawiał się wszędzie tam, gdzie ona. Wyczuwała jego
obecność szóstym zmysłem, nawet kiedy go nie widziała.
Nie chciała tego. Nie lubiła go, a nawet nienawidziła. Przez tygodnie dzielące ją
od ślubu pragnęła skupić się wyłącznie na Lionelu. Nie był to łatwy okres. Chociaż
[ Pobierz całość w formacie PDF ]