[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się jedynie lekkim muśnięciem policzka.
Co gorsza, pewnego dnia ona też nie zdoła powstrzymać pragnienia znalezienia się w jego ramionach.
I wtedy będzie zgubiona.
ROZDZIAA 5
Justin po rozstaniu z Patsy spędził długą, bezsenną noc. Nie zmrużył oka, rozważając rozmaite racje,
dla których powinien zwalczyć w sobie rodzące się uczucie sympatii dla tej kobiety i stłumić pociąg,
jaki coraz wyrazniej w nim budziła. W kółko wyliczał rzeczowe argumenty za i przeciw. Zachodził w
głowę, czy to gra warta świeczki. Instynkt podpowiadał mu bowiem, że znajomość z Patsy Gresham
oznacza kłopoty i że lepiej trzymać się od tej kobiety z daleka.
Nawet nie biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich spotkał ją po raz pierwszy, a które żywo wryły mu
się w pamięć, instynkt ostrzegał go, że w przeszłości Patsy Gresham tkwi wstydliwa, dręcząca
tajemnica. Wiła się jak piskorz za każdym razem, kiedy miała dać odpowiedz na proste pytanie. Justin
zwrócił uwagę, że klientów u Dolana Patsy traktuje z niefrasobliwą swobodą, że tam zachowuje się na
luzie, po czym natychmiast staje się speszona i płochliwa, kiedy on pojawia się na horyzoncie.
Doszedł więc do wniosku, że to on jest przyczyną jej lękliwej nerwowości. On lub - co bardziej
prawdopodobne - mundur, który nosi.
Istnieje mnóstwo oczywistych powodów, dla których lu-
67
dzie stronią od policji. Czasem obawiają się wykrycia popełnionego przestępstwa, a czasem próbują
zniknąć komuś z oczu i zatrzeć za sobą ślady. Justin miał nadzieję, że w przypadku Patsy chodzi o tę
drugą okoliczność.
Przed kim ukrywała się Patsy? I dlaczego? Nie był pewien, czy odpowiedzi na te pytania nie przejmą
go grozą. Być może dlatego nie zadał ich wprost poprzedniego wieczoru. Gdyby odkrył w jej
przeszłości coś, co wymagałoby złożenia raportu, nie mógłby uchybić obowiązkom, jakie mu
przypadły w udziale z racji stanowiska, i musiałby nadać sprawie bieg. Może byłoby lepiej nie
poznawać prawdy, przemknęło mu przez myśl.
Z drugiej strony, taka chwiejna postawa nie leżała w jego charakterze, a chowanie głowy w piasek
niezmiennie go irytowało. Poszedł do pracy w fatalnym nastroju, którego wcale nie poprawiły
kłopotliwe indagacje szeryfa, kiedy tylko Justin przestąpił próg posterunku.
- Masz jakieś namiary na tę Gresham? - natarł z miejsca Tate Owens, nim Justin zdążył wzmocnić się
poranną kawą.
W Justinie wezbrała fala rozdrażnienia, choć był przygotowany na podobne badanie. Mógł
przewidzieć, że sprawa nie rozejdzie się po kościach. Po rozmowie z Patsy Owens najwyrazniej uznał,
że należą mu się wyjaśnienia.
- Słuchaj, ta dziewczyna wpakowała się w jakąś kabałę. Czuję to przez skórę.
Justin nie zaprzeczał, brakowało mu bowiem argumentów.
- Co o niej wiesz? - nalegał Owens.
- Wystarczająco dużo.
- Sprawdziłeś numery wozu?
- Nie.
68
- Jesteś pewien, że to jej samochód?
Gdyby Justin należał do ludzi, którzy pod naciskiem dają się zbić z pantałyku, na pewno w tym
momencie stuliłby uszy po sobie i zarumienił się ze wstydu. Doskonale wiedział bowiem, że powinien
rutynowo sprawdzić numery rejestracyjne samochodu Patsy. Niewykluczone, że podświadomie
obawiał się wyniku owego badania i rewelacji, jakie mogłoby ono przynieść. Nawet nie zażądał od
niej okazania dowodu rejestracyjnego.
- Raczej tak - rzucił lakonicznie.
- To pewnie też nie sprawdziłeś dowodu rejestracyjnego, co?
Justin spojrzał na szefa spode łba.
- Nie,ale...
Szeryf przygwozdził go przenikliwym spojrzeniem.
- Justin, za dobrze cię znam, mnie nie oszukasz. Dziewczyna zjawia się znikąd, próbuje ukraść coś
twojej kuzynce, a ty pasujesz i bierzesz na wstrzymanie? - Szeryf świdrował Justina badawczym
wzrokiem. - A może wpadła ci w oko?
- Bzdura.
- Podaj mi choć jeden sensowny powód, dlaczego zaniechałeś przeprowadzenia śledztwa.
- Nie zaniechałem. Przejrzałem raporty o skradzionych samochodach - przyznał Justin. Niechętnie
przeglądał listę poszukiwanych aut, mając nadzieję, że nie znajdzie się na niej elegancka limuzyna z
Oklahomy.
Tate odrobinę spuścił z tonu.
- No i co?
- Nic.
- Spędziłeś z nią więcej czasu niż ja. Co o niej sądzisz?
69
- Sądzę, że Patsy Gresham chce zacząć wszystko na nowo. Może powinniśmy dać jej szansę.
- A jak przywlecze nam do Los Pinos kłopoty? - nie ustępował Tate. - Trzeba Uczyć się z taką
możliwością, nie uważasz? W jaki sposób mamy jej pomóc, skoro praktycznie nic o niej nie wiemy?
Justin westchnął. Nie miał w zanadrzu żadnych argumentów, którymi mógłby zbić logiczne wywody
szefa. Przestrzegając prawa, zwłaszcza w małym miasteczku, należało Uczyć się z każdą
ewentualnością.
- Musimy wyjaśnić kilka kwestii, synu, dobrze o tym wiesz.
- Wiem. Zobaczę, coda sięzrobić.
- Wez się za to, tylko nie nawal. Coś mi mówi, że tylko patrzeć, jak zwalą nam się na głowę kłopoty.
Dziewczyna z klasą, dzieciak, drogi wóz i ani grosza przy duszy... -Owens pokręcił głową z
niedowierzaniem. - Na mój nos to ona uciekła od męża. Pytanie: dlaczego?
Serce Justina zamarło - szeryf trafił w sedno. Za każdym razem, kiedy głos rozsądku podpowiadał taką
możliwość, Justin nie chciał go słuchać. Patsy nie nosiła obrączki. Chciała widocznie
zademonstrować, że nie jest zamężna. Niełatwo jednak zwieść takiego rutyniarza jak Justin Adams.
Prawdopodobnie obrączka była pierwszą rzeczą, jaką Patsy schowała lub zastawiła w lombardzie.
- Zauważyłeś jakieś ślady użycia przemocy? - dopytywał się Tate.
- Nie zauważyłem ran ani siniaków, jeśli o to ci chodzi. - Justin ukradkiem zlustrował dokładnie każdy
widoczny fragment ciała Patsy i odetchnął z ulgą, nie znajdując na jej
70
jasnej skórze jakichkolwiek śladów pobicia. - To nie znaczy, że nie stosowano wobec niej przemocy.
Przypomniał sobie scenę ze stopionymi lodami Billy'ego i jej nerwową, paniczną wręcz reakcję na tak
błahe, bądz co bądz, wydarzenie.
- A co z chłopakiem?
- Na Boga, mam nadzieję, że nic mu nie jest - odparł Justin, zaciskając zęby z wściekłości na samą
myśl, że chłopiec mógłby doznać jakiegokolwiek uszczerbku i że to stało się przyczyną desperackiej
ucieczki Patsy. Billy jednak nie okazywał przed nim cienia lęku i ten objaw wydał się Justinowi
pocieszający. Gdyby ojciec skrzywdził chłopca, prawdopodobnie mały bałby się wszystkich męż-
czyzn.
Tate odchrząknął i przyjrzał się uważnie swojemu zastępcy.
- Synu, coś mi się widzi, że nie ty powinieneś zająć się tą sprawą. Może sam się za to wezmę.
- Niby dlaczego?
- Chyba jesteś osobiście zaangażowany.
- Ja? Ledwo ją znam.
- A słyszałeś kiedyś o gromie z jasnego nieba? Taki grom trafia cię bez zapowiedzi i w okamgnieniu
wywraca świat do góry nogami.
Justin pomyślał o aksamitnej skórze policzka, która pod jego dotykiem zapłonęła ciepłem, i o błysku
pożądania, jaki zapalił się w oczach Patsy. Zdał sobie sprawę, że bezsenną noc zawdzięcza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •