[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jeśli jest rzeczywiście taka atrakcyjna, to może przecież rzucić na
kolana każdego mężczyznę. Dlaczego nie znajdzie sobie kogoś w bliższym
otoczeniu?
 Dziecino, nie masz oczu w głowie?  Kathy roześmiała się szeroko.
 Lukę jest wyjątkowo przystojnym mężczyzną. Kobiety lecą na niego. Ty
co prawda zdajesz się być innego zdania, lecz większość tych, co go znają,
uważa, że jest czarujący.
Samanta spuściła wzrok. Pomyślała o nocy, kiedy o mały włos nie
straciła do reszty dla niego głowy. Gdyby nie Joe... O tak, gdy Lukę chciał,
potrafił być rzeczywiście czarujący.
RS
51
Reszta tygodnia upłynęła bardzo szybko. Akcja sadzenia drzewek
przebiegała bez zakłóceń, tym bardziej że grupa była wyjątkowo zgrana.
Studenci zdążyli już nabrać wprawy i nie narzekali tak na zmęczenie jak z
początku. Samanta mogła sobie pogratulować.
Kiedy w piątek wracali po pracy, Cindy rzekła:
 Zbieramy się wszyscy dziś wieczorem w kawiarni  Tęcza" i bardzo
byśmy się cieszyli, gdyby i pani zechciała przyjść, Miss Wright.
Samanta zawahała się, lecz zaraz jej twarz się rozjaśniła. Przecież poza
Kathy i paroma pracownikami nadleśnictwa nie znała tutaj nikogo.
Zagrzebana po uszy w pracy, nigdy nie miała czasu i okazji, aby
dokądkolwiek wyjść. Mała odmiana na pewno dobrze jej zrobi.
 Dziękuję za zaproszenie, chętnie przyjdę  zapewniła.
Po długiej kąpieli z mnóstwem piany Samanta przygotowała sobie w
kuchni smakowitą sałatkę, po czym usiadła w fotelu, aby wypić szklankę
mleka i przejrzeć magazyn ilustrowany. Oczywiście z miejsca zachciało jej
się spać, dzielnie jednak zwalczyła w sobie senność. Niedługo potem
wkraczała do kawiarni, ubrana w szałową spódnicę i obcisły podkoszulek w
seledynowym kolorze z wyjątkowo efektownym golfem.
Wszyscy już tam byli. Gdy pojawiła się w drzwiach, zaczęli machać do
niej wesoło, lecz ona zatrzymała się na moment, aby przyzwyczaić oczy do
przyćmionego światła i obłoków dymu tytoniowego unoszącego się pod
sufitem.
Od jednego stolika rozległ się przeciągły, wiele mówiący gwizd.
Wzdrygnęła się nerwowo. Czyżby wyglądała na taką, która szuka
towarzystwa?
Nagle ktoś położył jej dłoń na ramieniu. Uchyliła się gwałtownie, lecz w
tym momencie jej wzrok napotkał dwoje zielonych, tak dobrze znanych
oczu. Odetchnęła z ulgą i z wdzięcznością uśmiechnęła się do Luke'a,
zapominając na chwilę o panujących między nimi napiętych stosunkach.
Lukę przez parę sekund przyglądał jej się bez słowa, zanim otoczył ją
ramieniem i powiódł do stołu, przy którym siedzieli studenci. Przysunął jej
krzesło i usiadł obok, po czym podjął przerwaną opowieść. Zaraz się
zorientowała, że relacjonuje młodzieży przygody, jakie przeżył błądząc po
bezkresnych lasach północy, a robił to tak obrazowo, że chcąc czy nie chcąc
była pod wrażeniem.
Najbardziej jednak urzekł ją niewymuszony sposób bycia Luke'a. %7łe też
tego do tej pory nie zauważyła! Była nawet zdziwiona widząc go w gronie
młodzieży. Nie sądziła, że lubi takie spotkania, na niej przecież sprawiał
RS
52
wrażenie nieprzystępnego. Przypomniała sobie słowa Kathy. Lukę był
rzeczywiście czarujący.
Gdy ich spojrzenia przypadkiem się spotkały, nerwowo spuściła głowę,
w obawie, że Lukę mógłby za wiele wyczytać z jej twarzy. Zrobiła obojętną
minę, ale on zdołał uchwycić wyraz jej oczu.
Wstał i pochylił się nad nią.
 Zatańczymy?  spytał cicho.  Szkoda byłoby nie wykorzystać
takiej pięknej muzyki.
Nie czekając na odpowiedz wziął ją za rękę i poprowadził na parkiet.
Spowiły ich tony powolnej, urzekającej melodii. Samanta uczuła, że jej
wewnętrzne napięcie znika. Oparta ufnie na jego ramieniu pozwoliła się
prowadzić. Tańczyli w milczeniu, jakby świadomi, że każde choćby
szeptem wypowiedziane słowo może ich wyrwać z zaklętego kręgu tonów.
Melodia się skończyła, lecz Lukę nie wypuszczał jej z objęć.
 Nie odchodz  poprosił cicho.  Tak bym chciał jeszcze z tobą
zatańczyć.
Sposób, w jaki się do niej zwrócił, wywołał radosne drżenie w sercu
dziewczyny.
Następne pół godziny minęło jak we śnie. Bliskość Luke'a działała na
Samantę zniewalająco. Przytulona do niego, nie słyszała nic oprócz muzyki
i widziała tylko mężczyznę, który ją trzymał w ramionach. Miała wrażenie,
że są sami na świecie.
Gdy wreszcie wrócili do stołu, ni? było tam już nikogo.
 Nasi przyjaciele już chyba sobie poszli  zauważył Luke.
 Mam nadzieję, że nie gniewają się, iż zostawiliśmy ich samych  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •