[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Sprawa, chociaż pełna dramatycznych akcentów, skończyła się
szczęśliwie - mówił Skelly, gdy na ekranie pojawiło się zdjęcie
rozradowanej Cheryl w ramionach ojca.
ous
l
a
d
an
sc
- Również dla niej samej, pomyślała Keelin, wolna wreszcie od
ciężaru dręczących jej latami wyrzutów sumienia.
Przed kamerami znowu pojawił Skelly.
- Jutro zaprezentujemy państwo historię Lily Lang, skazanej na
karę trzydziestu lat więzienia zabójczyni, która w zeszłym tygodniu
uciekła z więzienia.
Tyler wyłączył telewizor.
- Może jednak twój kuzyn nie jest taki straszny, jak myślałem.
- Tak, ja też myślę, że jeszcze nie jest zupełnie stracony -
przytaknęła na wpół żartobliwie Keelin.
- A co z nami? Jest dla nas jakaś nadzieja? - zapytał Tyler.
Przez dwa dni, które minęły od wydarzeń na Navy Pier, działo się
tak wiele, że nie zdążyli porozmawiać o sobie. Przesłuchania na policji,
troska o Cheryl, powrót stryja Raymonda, wszystko to wypełniało czas,
nie pozostawiając chwili na refleksję.
- %7łyjemy w innych światach - przypomniała Keelin Tylerowi.
- Ale nie na innych planetach. Zapewne słyszałaś, że istnieje coś
takiego jak odrzutowce międzykontynentalne.
Keelin zmarszczyła czoło.
- Chciałbyś związku na odległość?
- Nie, oczywiście, że nie. - Pocałował ją w czubek nosa i
przytulił mocniej do piersi. - Im bliżej, tym lepiej. Chciałem tylko
powiedzieć, że możemy być międzykontynentalną rodziną z dwoma
domami, jeśli to ma cię uczynić szczęśliwą.
Serce zaczęło bić jej szybciej, ale jeszcze sprzeczała się z
ous
l
a
d
an
sc
Tylerem:
- Mam swój sklep zielarski w Cork, swoje zobowiązania wobec
wspólniczek.
- Ktoś będzie mógł cię tam zastąpić albo sprzedasz swoje
udziały.
- Owszem, obydwa wyjścia są dobre - przyznała - ale pozostają
jeszcze różnice personalne.
Tyler uniósł brwi.
- Chodzi ci o to, że ja jestem mężczyzną, a ty kobietą? Zawsze
myślałem, że tak właśnie powinno być.
Keelin nie uśmiechnęła się na ten żart.
- Pochodzę z katolickiego kraju. Tyler natychmiast spoważniał.
- W tych sprawach jestem całkowicie otwarty. Nie mam żadnych
uprzedzeń. Wyznanie chyba nie może być przeszkodą?
Zanim spotkała Tylera, nigdy nie przypuszczała, że zakocha się
w mężczyznie z innego kraju, tym bardziej w człowieku innego
wyznania. Ciotka Rose stanęła kiedyś przed podobnym dylematem i jej
decyzja poślubienia doprowadziła do rozłamu w rodzinie McKenna.
Keelin rozumiała doskonale, co musiała czuć jej ciotka, sama czuła
podobnie. Nie wyobrażała sobie, że mogłaby znalezć kogoś lepszego,
bardziej czułego niż Tyler.
- Dwoje ludzi, którzy się kochają, zawsze może znalezć
rozwiązanie - oznajmiła uroczyście po chwili zastanowienia.
- Na przykład ślub?
- Czy prosisz mnie o rękę Tylerze Leighton?
ous
l
a
d
an
sc
- Tak, Keelin McKenna. Cheryl udzieliła mi już swojego
błogosławieństwa.
- Musimy się zatem spieszyć. Trzeba wszystko zaplanować,
przygotować.
Tyler wybuchnął śmiechem.
- Na papiery trzeba będzie poczekać kilka dni. A co na to twoja
rodzina? Nie chcesz dać czasu rodzicom i rodzeństwu, żeby zdążyli
pojawić się na ślubie?
Rzeczywiście, co powie tata? Pewnie swoim zwyczajem wpadnie
w gniew. Wolała o tym nie myśleć w tej chwili.
- Mija miesiąc od moich trzydziestych trzecich urodzin. Nie
mogę czekać zbyt długo, jeśli chcę przyjąć legat babki.
- Jaki to legat? Jeśli martwisz się o pieniądze.
- Pieniądze to ostatnia rzecz, o która martwiłaby się Moira,
myśląc o swoich wnukach. Zostawiam ci swoją miłość - cytowała
Keelin z pamięci słowa babki. - W trzydzieści trzy dni po trzydziestych
trzecich urodzinach, a to czas, kiedy będziesz wiedziała, czego chcieć
od życia, otrzymasz legat, o jakim marzyłaś. Marzenia to rzecz
nieuchwytna, rodzą się w sercu. Postępuj bezinteresownie wobec
innych, a mój legat będzie twój".
- Piękne słowa.
- Moira była pięknym człowiekiem.
- I dochowała się jeszcze piękniejszej wnuczki. Tyler pocałował
ją czule i w tej chwili Keelin zrozumiała, że właśnie spełniły się jej
najgłębsze marzenia.
ous
l
a
d
an
sc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]