[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Spojrzała. Nie wiadomo kiedy wyjął z kieszeni
wczorajsze pudełeczko. Znów próbował jej wcisnąć
ten pierścionek!
- Nie, dziękuję - pokręciła głową. - Mówiłam ci
już, że...
Przerwał:
- Nie opieraj się, do licha. I wez już to, bo nie
mogę prowadzić auta jedną ręką. U rodziców, jako
narzeczona, powinnaś coś mieć na palcu.
WAAZCICIEL GALERII 85
U rodziców? Aha, no tak. Racja. Cóż, wzięła
pudełeczko w dwa palce.
- Otwórz - ponaglił. - Zajrzyj do środka.
Po co miaÅ‚a zaglÄ…dać? WiedziaÅ‚a, co jest we­
wnątrz. Powoli uchyliła wieczka... Ale cóż to? Ku
swemu zaskoczeniu ujrzała inny pierścionek niż
wczoraj. Nick widocznie był u jubilera i zastąpił
wielki brylant czymÅ›... skromniejszym. JakimÅ› żół­
tym kamykiem otoczonym szeÅ›ciu maÅ‚ymi diamen­
cikami.
- To żółty szafir - spojrzał na nią. - Chciałem,
żeby to przypominało twoje złote oczy.
Nie wiadomo czemu nagle wzruszyÅ‚a siÄ™. Po­
czuła łzy pod powiekami. Od kiedy była w ciąży,
w ogóle łatwo było jej o łzy.
- Aadny - pochwaliła. I pomyślała, że gdyby
sama wybierała sobie jakiś klejnocik, wybrałaby
może dokładnie taki sam.
- No to przymierz - uśmiechnął się Nick.
- Sprawdz, czy pasuje.
Wyjęła pierścionek z pudełka i włożyła go na
trzeci palec lewej ręki. Pasował idealnie.
- Jubiler zwróciÅ‚ ci pieniÄ…dze za tamten? - zapy­
tała, unosząc brwi.
- Tamtego w ogóle nie zwracałem - pokręcił
gÅ‚owÄ…. - PomyÅ›laÅ‚em, że zachowam go... na dzie­
siątą rocznicę naszego ślubu... Albo do chwili, kiedy
nam urodzisz czwarte dziecko, jak wolisz.
Czwarte dziecko? Cóż za dalekosiężne plany!
Nie wiedziała, co ma o czymś takim myśleć. Jakże
86 CAROLE MORTIMER
to, czym wobec tego bÄ™dzie jej małżeÅ„stwo z Ni­
ckiem? Czymś innym niż tylko doraznym układem?
Miałoby się przekształcić w coś pozytywnego i na
dalekÄ… metÄ™?
UniosÅ‚a rÄ™kÄ™ z pierÅ›cionkiem tak, że sÅ‚oÅ„ce za­
błysło w szafirze.
- Naprawdę ładny - powiedziała. - Dziękuję ci,
Nick.
- Czyli co: przyjmujesz go?
- PrzyjmujÄ™, czemu nie - otarÅ‚a wierzchem dÅ‚o­
ni łzę, która chciała się stoczyć po policzku.
On zdjął nogę z gazu i przyjrzał jej się.
- Ale co znaczÄ… te Å‚zy, Hebe? Ja nic z tego nie
rozumiem.
Teraz łzy rzeczywiście już zaczęły jej płynąć
obficie po policzkach; nie była ich w stanie dłużej
powstrzymywać. Wzruszyła ją ta odrobina dobroci,
a przynajmniej uwagi ze strony Nicka, której sym­
bolem staÅ‚ siÄ™ dobrany specjalnie dla niej pierÅ›­
cionek. No a potem jeszcze ta niespodziewana obie­
tnica  dziesięciu lat razem" i gromadki dzieci, które
mieliby mieć.
Skręcili z autostrady w węższą drogę, obsadzoną
klonami. Nick po niewielu metrach zjechaÅ‚ na pobo­
cze i zaparkował.
- Czy ja powiedziałem coś nie tak...? - obrócił
się w stronę Hebe. - Nie chcesz mieć ze mną
czwórki dzieci...? W porządku - pochylił się ku niej
i objÄ…Å‚ jÄ… ramieniem. - To ja siÄ™ zgodzÄ™ nawet na
trójkę.
WAAZCICIEL GALERII
87
Miał to być jakiś żart, ale nie rozśmieszył on
Hebe. Przeciwnie, poczuła, że chce jej się jeszcze
bardziej płakać. I głośno załkała.
Przytulił ją, pocałował we włosy i próbował
odgadnąć, o co jej może chodzić? Niebywale emo­
cjonalna jest ta Hebe Johnson. Jego Sally nigdy nie
była taka, ani w czasach narzeczeńskich, ani w ciąży
z Lukiem, ani w ogóle nigdy. Inne kobiety też nie
zachowywały się przy nim w ten sposób.
- Hej - szepnÄ…Å‚. - PrzestaÅ„, już wystarczy. Opu­
chniesz i twoi rodzice pomyślą, że twój narzeczony
ciÄ™ bije, czy coÅ› takiego.
Wyrwał jej się krótki śmieszek. O różne rzeczy
mogła podejrzewać Nicka, o różne złe rzeczy, ale
przecież nie o to, ze bija swoje kobiety.
Zajrzała mu w oczy.
On nagle poczuł się zmieszany jej spojrzeniem...
Ponieważ było takie szczere i jakby się czegoś
domagało. Czego? Nie mógł tego zgadnąć, ale na
pewno nie był na to coś przygotowany. Nie czuł
wewnętrznej gotowości.
WypuÅ›ciÅ‚ z objęć Hebe i wÅ‚Ä…czyÅ‚ silnik. Bynaj­
mniej nie chciał aż takich czułości z tą kobietą. Nie
dowierzał jej łzom. Przecież ona go nie kocha!
Kocha tylko jego pieniÄ…dze. Oboje siÄ™ nie kochajÄ…,
więc po co łzy i czułości? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •