[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zamykał się w sobie, przeczył wszystkiemu i unikał mnie, dokładnie tak,
jak ty się zachowywałeś przez ostatnich kilka dni. Przeszłam przez piekło i
nie chcę znowu tam trafić, Smith, najlepiej więc będzie, jeżeli wyjadę.
Jestem ci wdzięczna za wszystko, co zrobiłeś dla mnie i dla Toma. Przykro
mi, że nie mogliście się poznać. Może tobie udałoby się go wyciągnąć z
bagna. Ja nie byłam w stanie.
- Biedak nie miał wiele możliwości, by z tego wyjść, prawda?
- Mylisz się. Miał trudne dzieciństwo, co zostawiło wiele blizn, ale
wielu ludzi tak zaczyna i mimo to im się udaje. Tom wolał pozostać ofiarą.
Ja poradziłam sobie z tym już dawno temu i postarałam się mu wybaczyć.
Nie rób z niego męczennika, Smith. I nie stań się taki jak on.
- Ja nie piję.
- Bardzo mądra decyzja, szczególnie biorąc pod uwagę historię
rodziny, ale nie o to mi chodziło. Nie zamykaj się w sobie i nie odcinaj od
tych, którzy cię kochają.
- A czy ty mnie kochasz, Jess? - Ujął jej dłoń w swoją.
- Oczywiście, że cię kocham. Ale partnerzy muszą ze sobą
rozmawiać.
- Czy teraz nie rozmawiamy?
- To raczej ja mówię. - Uśmiechnęła się smutno.
114
RS
- Więc pozwól mi wytłumaczyć, dlaczego tak się zachowywałem. -
Smith opowiedział o poczuciu winy z powodu miłości do niej, o swoich
obawach, że jest jedynie substytutem Toma. Wyznał jej wszystko. - Jess,
kocham cię całym sercem. Zostań ze mną i daj mi szansę to okazać.
Przysięgam, że nigdy więcej nie urządzę ci awantury. Jeżeli nawet będę
się martwić, będę trzymał język za zębami. I postaram się mówić ci o
wszystkim, obiecuję. - Ucałował jej rękę. - Daj mi jeszcze jedną szansę. I
pomóż mi wywiązać się z obietnic.
- A jeżeli się zgodzę, zrobisz coś dla mnie?
- Cokolwiek zechcesz.
- Pojedziesz ze mną do Dallas i porozmawiasz z rodzicami?
- Jeżeli tego właśnie chcesz... - powiedział bez wahania. -
Poszedłbym za tobą nawet w ogień.
- Nie potrzebuję fakira. Chcę po prostu trochę szczęścia - roześmiała
się. - Wiem, że twoja rodzina cię kocha i tęskni za tobą. Czas już
porozmawiać o przeszłości i odłożyć tę sprawę do akt.
- Próbowałem. Nie chcieli o tym rozmawiać.
- Myślę, że tym razem będą musieli. - Przekręciła kluczyk w
stacyjce.
- Dokąd jedziesz?
- Do garażu.
- Czy kiedykolwiek kochałaś się w furgonetce? - zapytał ją z
łobuzerskim uśmiechem.
- Zapytaj mnie o to jutro.
Jessika obudziła się w ramionach Smitha. Obok niej leżała pluszowa
małpa.
115
RS
- Dzień dobry - powiedział Smith, całując ją w czoło.
- Dzień dobry.
- Czy kiedykolwiek kochałaś się w furgonetce?
- Nie raz i nie dwa. Od kiedy nie śpisz?
- Od jakiegoś czasu. Przyglądałem ci się. Muszę ci powiedzieć, że to
najbrzydsza małpa, jaką kiedykolwiek widziałem.
- Nie mów tak, bo Tattoo będzie przykro. Shirley podarowała mi go
przed pierwszą podróżą. Która jest godzina?
- Dochodzi ósma. Chcesz coś zjeść?
- Pewnie. Nie masz dzisiaj żadnego zebrania? Smith chrząknął.
- Kochanie... muszę ci się do czegoś przyznać.
- Przyznać?
- Tak. Ale obiecaj, że nie będziesz zła.
- Niczego nie obiecuję. Mów.
- Nie miałem żadnych zebrań, to znaczy dwa półgodzinne, to
wszystko.
- Więc co robiłeś przez ostatnie trzy dni?
- Chodziłem na ryby, grałem w karty, spędzałem czas na siłowni.
Cokolwiek, byle o tobie nie myśleć. Ale nie udało mi się. Za to teraz
myślę jedynie o wielkim stosie naleśników z miodem.
- Dobra. Chodzmy cię nakarmić, zanim umrzesz z głodu.
- Przypomnij mi, żeby zmienić łóżko na większe, zanim znowu tego
spróbujemy. Szyja mnie boli.
- Pózniej zrobię ci masaż. Jestem w tym całkiem niezła. Poszłam na
kurs, kiedy Tom... - urwała nagle. -Przepraszam.
116
RS
- Kochanie, nie przepraszaj. Twoje małżeństwo z Tomem jest
faktem. Nie możemy udawać, że go nie było. Czy masaż nie będzie zbyt
dużym obciążeniem dla twojego nadgarstka?
- Bynajmniej. Zresztą fizykoterapeutka wczoraj stwierdziła, że już
nie potrzebuję zabiegów. Wystarczy, że będę powtarzać ćwiczenia w
domu.
- W takim razie masaż jest doskonałym pomysłem.
Może wezmiesz prysznic, a ja poproszę Rosę o śniadanie? Masz
ochotę na naleśniki?
- Przemyślałeś kwestię wyjazdu do Dallas? - zapytała Jessika po
śniadaniu. - Targi zaczynają się w poniedziałek. Mógłbyś porozmawiać z
rodzicami, kiedy ja będę zajęta ekspozycją.
Zapadła chwila ciszy.
- A nie mogłabyś pojechać ze mną? Jeżeli chcesz, możemy polecieć
do Dallas w niedzielę. Albo w sobotę i najpierw odwiedzić dziadka Pete'a.
Chciałbym, żebyś go poznała.
- Przepraszam - do pokoju weszła Rosa. - Pani Jessico, dzwoni pani
Myers z firmy Neiman Marcus. Czy powiedzieć, że pani oddzwoni?
- Nie, nie, zaraz odbiorę. Dziękuję, Roso. Wzięła w rękę przenośny
telefon.
- Dzień dobry, Sandi. Jessika przy telefonie. Wysłałam ostatnią część
towaru wczoraj, powinnaś dostać przesyłkę dziś lub jutro.
- Wiem, że klienci bardzo się z tego ucieszą - usłyszała w
odpowiedzi - ale dzwonię w innej sprawie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]