[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Porażenie psychiki! Mózgu! Duszy!
Dziwna rzecz, ale właśnie ten moment, w którym, zdawałoby się, nic szczególnego nie zaszło,
utkwił mi w pamięci na równi z najbardziej silnymi przeżyciami wojny.
Porażenie psychiki - w tej chwili po raz pierwszy uświadomiłem sobie jasno tę prostą prawdę.
Przecież nie ma żadnych tajemniczych promieni dla oddziaływania na psychikę. Przecież
wojnę prowadzi się narzędziami przeznaczonymi do fizycznego wytępienia wroga, przecież
narzędzia te kaleczą ciało, a nie duszę i psychikę. Nie, właśnie że również duszę! I potem, gdy
psychika została porażona, gdy człowiek został złamany na duchu, można go gnać, dopędzać,
zabijać, brać do niewoli tłumy nieprzyjaciół.
Nieprzyjaciel dąży do tego, by zrobić to z nami. Raz jeden udała się panu - szanowny
obywatelu  Wielkich Niemiec - taka historia w stosunku do mnie, do mojego plutonu. Ale - na
tym koniec!
Do Brudnego powiedziałem:
- Posłuchaj... Plutonu ci tymczasem nie dam... Ale przypuszczam, że Niemców nie boisz się już
teraz. Będę cię posyłał do nich. Mianuję cię zastępcą dowódcy plutonu zwiadowczego.
Brudny zerwał się rozpromieniony:
- Rozkaz, towarzyszu dowódco batalionu.
Pożegnałem się z nim.
Porażenie psychiki! Przecież zjawisko to znane jest od najdawniejszych czasów. I od
najdawniejszych czasów osiąga się to dzięki uderzeniu znienacka. I czy nie na tym polega
kunszt wojenny w boju, w taktyce, by za pomocą uderzenia znienacka oszołomić
nieprzyjaciela i zabezpieczyć przed takim samym niespodziewanym uderzeniem własne
wojsko?
Myśli te nie są nowe; ale w toku wojny, po długich, częstokroć męczących rozmyślaniach,
sukcesach i niepowodzeniach wojennych, odkryłem i zrozumiałem je na nowo. I przedtem
majaczyły one już przede mną niewyraznie. Ale teraz tajemnica boju była dla mnie jasna!
Tak mi się zdawało.
Ale tego samego dnia, kilka godzin pózniej, nieprzyjaciel dowiódł mi, że bynajmniej nie
wszystko zrozumiałem; dowiódł, że istnieją również inne prawa boju. Na wojnie zaś dowody,
jak wiadomo, są nieco inne niż w logice czy matematyce. Na wojnie dowody są napisane
krwią.
8
Oto, co powiedzieli mi żołnierze plutonu lejtenanta Donskich, którzy wrócili z pola bitwy.
Tego dnia, dwudziestego drugiego pazdziernika, nieprzyjaciel przerzucając przed frontem
batalionu artylerię i ładunki - drogą zagarniętą przez niego, wznowił ruch również na drugiej
drodze, po której wczoraj zasadzka urządzona przez lejtenanta Donskich nie przepuściła
Niemców.
Teraz Niemcy posuwali się naprzód ostrożniej i pieszo, w rozsypce, ostrzeliwując z pistoletów
maszynowych przydrożne lasy i krzaki. Próżne ciężarówki jechały wolno obok żołnierzy.
Pluton lejtenanta Donskich przywitał teraz Niemców salwami. Ale nieprzyjaciel był na to
przygotowany. Niemcy od razu padli na ziemię. Następnie, przebiegając z miejsca na miejsce,
zaczęli otaczać pluton.
Teraz rozpoczęła się realizacja naszego planu, nastał czas udawania  paniki - bezładnego
uciekania w rozsypkę. To zostało zrobione.
Niemcy widząc uciekających zaczęli krzyczeć:  A Rus wieje! Naprzód! I zaczęła się pogoń.
Nasi żołnierze zgodnie z planem uciekali nie oddalając się zbytnio od drogi. Niemieccy
szoferzy puścili w ruch motory; żołnierze powłazili na ciężarówki i stojąc w pudłach
samochodów strzelali w ruchu, ścigali naszych żołnierzy z komfortem, w samochodach.
Pluton stoczył się do jaru. %7łołnierze ukryli się szybko za krzakami i pagórkami z obydwu stron
drogi. Ukazały się samochody. Uniesieni pogonią Niemcy strzelali na chybił trafił,
przedziurawiając powietrze świetlnymi kulami.  Gdzie Rus? Dokąd uciekł?! Naprzód!
Nagle salwa z boku. I ogień przeciwszturmowy na bliski dystans z karabinów maszynowych.
Padli zabici, rozległy się krzyki. Część szoferów padła pod kulami, inni wyskakiwali z kabinek,
nie zdążywszy wyłączyć motorów. Samochody zderzyły się. Z boku padała salwa za salwą,
ogień, ogień bez przerwy.
Niemcy, oszołomieni, ogarnięci strachem, rzucali się z samochodów na ziemię; uciekali jak
oszalałe stado. A w plecy raził ich ogień, raziła śmierć.
I nagle z drugiej strony, z tej, w którą Niemcy, ukrywając się za samochodami, uciekli przed
kulami, znów śmiertelny cios w twarz, znów salwa, znów podobny do uderzenia sztyletu
przeciwszturmowy ogień ręcznych karabinów maszynowych.
Właśnie w tej chwili zaszło to, czego nie przewidziałem. Drugi cios, uderzenie znienacka,
przywróciło jakby nieprzyjacielowi zdrowy rozsądek. Niemcy zrobili jedyną rzecz, która mogła
ich uratować od ostatecznego unicestwienia: wyjący, rozwścieczony tłum jak fala rzucił się
naprzód przeciwko kulom, na naszą zasadzkę.
Możliwe, że rozpacz dodała Niemcom sit albo też w krytycznej chwili ich dowódca odzyskał
panowanie nad nimi. Niemcy rzucili się na naszą rzadką tyralierę. Wyprzedzały ich długie
ogniste linie świetlnych kul.
I wszystko od razu się zmieniło. Zaczęło działać elementarne prawo wojny - prawo liczby,
prawo przewagi liczebnej i ogniowej. Przeszło dwustu rozwścieczonych ludzi, ogarniętych
szałem mordowania, pędziło w kierunku naszych żołnierzy, których była garstka, pół plutonu,
dwudziestu pięciu ludzi.
W samym planie boju, jak to zrozumiałem pózniej, krył się błąd. Walcząc drobnymi siłami
przeciwko wielkim, nie wolno nieprzyjaciela obchodzić ani otaczać. Takie oto były gorzkie
nauki boju.
Co mógł zrobić Donskich? W takich strasznych chwilach męstwo albo zupełnie opuszcza
człowieka, albo ujawnia się z niebywałą silą. A męstwo dowódcy - to przede wszystkim:
rozsądek, przytomność umysłu, jasno i ostro pracująca myśl.
Donskich rozkazał cofać się przez parów do pobliskiego lasku. Sam zaś - mężny, szlachetny
oficer-komsomolec - pozostał przy ręcznym karabinie maszynowym osłaniając wraz z kilkoma
żołnierzami odwrót plutonu.
Niemcy strzelając zbliżali się coraz bardziej, ale Donskich przeszywał ich kulami z karabinu
maszynowego, kosząc jednego po drugim i zamykając wejście do parowu - najkrótszą drogę
pogoni. Został ranny kilkoma kulami, ale strzelał w dalszym ciągu, nie czując w zapale walki,
że spływa krwią.
Z tylu za lejtenantem Donskich zaterkotał nasz drugi karabin maszynowy. To ponury Wołkow, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •