[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzeczywiście byli oni moimi dziećmi. Zresztą, starałem się i dla samego siebie. Wiedziałem,
że łatwiej nam będzie iść razem przez życie, i że nigdy nie zdradzimy się nawzajem.
A Tolik? Wcale nie było mi go żal.
I oto w kalendarzu mamy dziś czerwiec 1985 roku.
Marina i Maksym szykują się do egzaminów na filologię. Chyba tym razem Maks się
dostanie. Tolik idzie do Wyższej Szkoły Handlowej. Swietka już dawno urodziła siostrzeńca
Nikitę i teraz muszę się zająć jego wychowaniem, bo wiem, co z niego może wyrosnąć. O
Pietieczce też muszę myśleć, żeby nie wplątał się w najrozmaitsze wątpliwe przedsięwzięcia.
Mama i ojciec żyją tym razem dobrze i zgodnie. I co najważniejsze w tym wariancie
dziadek nie umarł, żyje, pisze swój pamiętnik, który już czytałem.
Ale co ja mam robić? Oto najważniejsze pytanie.
Mam swoją gitarę i doświadczenie życiowe wszystkich wariantów, jakiego nie ma nikt.
%7łeby wyśpiewać to wszystko, co wiem, nie starczy mi całego nowego życia, które obecnie
otrzymałem jakby w prezencie, jak dogrywkę w meczu piłki nożnej, kiedy w podstawowym
czasie gry nie udało się uzyskać rozstrzygającego rezultatu. Trącam struny analizując
warianty losu i wszystkich moich sobowtórów, znajdujących się w różnych przestrzeniach.
Przed artystą powinny jednocześnie odsłaniać się wszystkie horyzonty życia. Chcę zostać
artystą, choć orientuję się, że samo doświadczenie życiowe, choćby nie wiem jak dziwaczne,
nie wystarczy. W gruncie rzeczy, człowiek potrzebuje tylko jednego życia, inne są zbędne.
Wszystko można zdążyć zrobić, jeżeli rozsądnie się je wykorzysta. I dlatego nie sądzę, by
znowu był mi potrzebny zegarek. Mam pewien pomysł. Kiedy ukończę te notatki, chcę
wypuścić zegarek z okna, z ósmego piętra naszego domu, żeby płynął nad ziemią w dalekie
kraje, pędzony wiatrami i burzami nad planetą, aż do chwili, gdy wpadnie w ręce komuś, kto
jeszcze raz spróbuje przy jego pomocy znalezć swoje szczęście.
Może uda mu się lepiej niż mnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]