[ Pobierz całość w formacie PDF ]

otoczyli planetę.  Częściowo twoja troska o innych. Ale będąc szczery,
ponieważ Konfederacja, za pomocą swojej marionetki UNN, zdradziła cię.
Wykorzystała twoją twarz i słowa przeciwko tobie. Teraz masz własny
powód, by z nimi walczyć. Oni sprawili, że wziąłeś to do siebie. Możesz
odejść...  Mengsk zawiesił głos.
 Ale gdzie miałbym pójść  zauważył chłodno Mike. Stwierdził fakt.
 Dokładnie. Jesteś tu na dobre. Do zwycięstwa lub porażki. O, zaczyna
się. Popatrzysz ze mną?
Mike spojrzał na ekran, na krąg biało-niebieskich trójkątów otaczających
potępiony świat. Z powierzchni planety już zaczęły się podnosić skrawki
czerwieni, ale zostały stłamszone, gdy Protossi naładowali swoją broń, żeby
spalić świat, wysterylizować go do najgłębszych tuneli.
 Pasuję  powiedział Mike, a jego twarz przybrała kolor popiołu. Obrócił
się i poszedł w kierunku windy bez spojrzenia na ekran.
Mengsk wydawał się nie zauważać odejścia Mike a. Stał z kieliszkiem w
ręce i patrzył, jak Protossi zarzucają Antigę Prime trującym płomieniem.
Rozdział 14
Poziom zero
Użycie emitera psi na Antidze Prime było punktem zwrotnym,
Rubikonem, zza którego nie było już powrotu. Było niczym pierwsze
pojawienie się duchów w oddziałach Konfederacji albo masowe użycie
bomb Apocalypse, które zniszczyły Korhala IV. To zmieniło wszystko.
Z drugiej strony nic się nie zmieniło. Dla zwykłego obywatela
znajdującego się między konfederatami a rebeliantami i konfederatami
schwytanymi między Zergami i Protossami, wojna była tak samo
śmiertelna jak zawsze. Kolejne planety miały ulec niszczącej broni
Protossów i kolejni ludzie mieli zostać skonsumowani w gniazdach
Zergów. Tym niemniej, po wydarzeniach na Antidze Prime rebelianci
odzyskali nadzieję. Teraz, przynajmniej, mieliśmy broń.
I jak to zwykle bywa z głupimi ludzmi, nie mogliśmy się powstrzymać
przed jej użyciem.
 MANIFEST LIBERTY EGO
Dziesięć dni pózniej byli na Tarsonis, walcząc w gęstej zabudowie dzielnic
w centrum miasta.
Miasto ciężko zniosło atak. Zachodnie dzielnice wciąż stały w
płomieniach wywołanych przez krążownik, który rozbił się na ich terenie.
Fala gorącego pyłu z promieniotwórczymi pierwiastkami metali ciężkich
unosiła się na południe wraz z podmuchami wiatru. Okna na wyższych
kondygnacjach większości ważniejszych budynków były strzaskane. W
niektórych przypadkach z metalowych szkieletów zsunęły się całe fasady,
pozostawiając po sobie góry szkła u stóp gigantycznych wież.
Eleganckie iglice Tarsonis nie były niczym więcej niż tylko
postrzępionymi, poskręcanymi resztkami, raniącymi krwawiące niebo
swoimi połamanymi krawędziami. Wybuchy i odgłosy walczących oddziałów
rozdzierały powietrze, poprzecinane dodatkowo wstęgami dymu z
zestrzelonych myśliwców.
Większość ulic była zablokowana bezkształtnymi wrakami pojazdów
bojowych. Ich lśniąca farba została wypalona przez ogień i spieczona do
szarości, a barwione kiedyś okna były potłuczone. Początkowo Mike zaglądał
do tych pojazdów, żeby przekonać się, czy może rozpoznać tych w środku,
ale po pierwszej godzinie po prostu nie zważał na poczerniałe ciała z ich
spalonymi do kości kończynami i wysuszonymi krzyczącymi twarzami.
Na ulicach jedynymi żyjącymi osobami byli żołnierze, twardo próbujący
się wzajemnie pozabijać.
Zapchane wrakami ulice zmusiły oddział Raynora do przedzierania się
głównymi bulwarami, szerokimi ulicami, kiedyś opanowanymi przez parkowe
wyspy w środku jezdni. Teraz drzewa były przewrócone i spalone, a posągi
niegdyś sławnych konfederatów zostały zredukowane do poczerniałych
kikutów.
Jednostka Raynora dostała się pod ogień w pobliżu jednej z
trójpoziomowych fontann wzdłuż głównego placu. Zniszczona, pogięta
tablica opisywała ją jako pomnik umieszczony przez córki weteranów wojen
Gildii. Sama fontanna była jedynie kupą gruzu, jedyną pamiątką po
wcześniejszej świetności była kamienna armata wystająca z pogruchotanych
kamieni. Mike pomyślał, że chciałby, żeby armata była prawdziwa.
Po drugiej stronie placu, za pośpiesznie wzniesioną barykadą ze
zniszczonych wozów, pomiędzy dwoma budynkami, rozłożył podstawy czołg
Arclite. Stał wprost na ich drodze, zupełnie rozłożony, z bocznymi
podstawami wbitymi głęboko w asfalt. Działo zasypywało ich burzącymi
pociskami, podwójna, osiemdziesięciomilimetrowa armata przeczesywała
gruzy fontanny. Czołg oblężniczy stał się punktem zbiorczym sił obronnych
Konfederacji. Większość z nich to niedobitki szwadronów Delta i Omega.
Teraz przegrupowane, bezpieczne pod ciężkim ogniem czołgu, położyły na
pozycję Raynora ogień zaporowy.
Za kamienną armatą Mike trzymał nisko głowę i desperacko walił w bok
komunikatora, który burczał na niego frustrująco.
 Muszę zastanowić się nad gruntowną zmianą profesji  wymamrotał, a
następnie instynktownie skulił się na dzwięk kolejnej serii pocisków huczącej
w kamiennych kanionach miasta.
Raynor zsunął się w dół góry gruzów w stronę Mike a, wzniecając chmury
kurzu swoimi ciężkimi butami.
 Udało się?  zapytał.
Mike pokręcił przecząco głową.
 Prawdopodobnie używają jakiejś jednostki zagłuszania, bo gdyby użyli
impulsu elektromagnetycznego, rozwaliliby całe radio. To znaczy, że po
prostu nie mogę przebić się przez zakłócenia. Coś z większą mocą dałoby
radę.
 Po prostu cudownie. Jesteśmy ugotowani, nie możemy się wycofać i nie
możemy przejść obok tego czołgu. Musimy podjąć ewakuację, ale nie
możemy tego zrobić bez skontaktowania się z Hyperionem.
 Czyżbyście potrzebowali pomocy, chłopcy?  Sarah Kerrigan
zmaterializowała się obok nich. Była ubrana w swój kombinezon, a na
ramieniu miała karabin. Na mankietach spodni widniały plamy krwi, tak
jakby brodziła przez jej rzeki.
Jej oczy były jasne i bardzo, bardzo czujne.
 Dobrze cię widzieć, poruczniku  oznajmił Raynor.  Po prostu użalamy
się nad naszym położeniem.
 Byłam w okolicy i usłyszałam strzały  powiedziała Kerrigan.  Co jest
grane?
 Namierzył nas Arclite  odpowiedział Raynor.  Jest tam, między
budynkami, osłaniany przez cały szwadron marines.
 To wszystko? Myślałam, że macie kłopoty.
 Każda pomoc będzie mile widziana  uśmiechnął się Raynor.
 Bułka z masłem  odrzekła Kerrigan, sięgając ponad ramieniem i
wyciągając karabin z pokrowca niczym miecz.  Dajcie mi ogień osłonowy,
kiedy się tam będę zakradać, co wy na to?
 Prawa czy lewa flanka?  zapytał Raynor.
 Myślę, że lewa  odrzekła Kerrigan, uśmiechając się. Ten śmiech
dodatkowo zaakcentował dzikość w jej oczach.  Chodzi o twoją lewą, Jimmy.
 W porządku, Sarah  zgodził się Raynor.
Kerrigan nacisnęła urządzenie na pasie. Jej mechanizm maskujący
włączył się i zniknęła im sprzed oczu w momencie, gdy Raynor wydawał
rozkazy reszcie oddziału. Karabiny plunęły ogniem własnych niszczących
pocisków w odpowiedzi na ogień konfederatów. Ich nagły atak uciszył
marines, ale pociski z działa czołgu Arclite nieprzerwanie huczały nad
głowami rebeliantów.
 No, co,  Jimmy , myślisz, że da radę?  zapytał Mike.
James Raynor zarumienił się i wzruszył ramionami ukrytymi w pancerzu.
 Prawdopodobnie. Ale to nie pomoże ani odrobinkę, jeżeli nie mamy jak
wezwać pomocy.
Zasłona karabinowego ognia połączyła oba obozy, a Mike zastanawiał
się, jak Kerrigan może poruszać się po takim polu walki. Jeden zabłąkany
pocisk mógłby rozwiać jej maskowanie i dostałaby się pod ogień
karabinowych kul tak jak każdy z pozostałych żołnierzy.
Wtedy odległa flanka skrzydła Konfederacji zaczęła kurczyć się z
towarzyszeniem przeszywającego dzwięku strzelby Kerrigan. Jeden po
drugim żołnierze Konfederacji zginali się i padali pod kulami niewidzialnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •