[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 To już stare dzieje  odparł  od dawna wiem że kochała hrabiego de San-
cerre i dawała mu wszelkie nadzieje, że go zaślubi.
 Nie mogÄ™ uwierzyć  przerwaÅ‚a pani de Clèves  aby pani de Tournon po
tak niezwykłym wstręcie do małżeństwa, jaki okazywała od czasu, gdy jest
wdową, i po tylu publicznych oświadczeniach, że nigdy nie wyjdzie powtórnie
za mąż, dawała nadzieję hrabiemu de Sancerre.
 Gdybyż tylko jemu jednemu  odparÅ‚ pan de Clèves  nie trzeba by siÄ™ dzi-
wić; ale co osobliwsze, to, że dawała je równocześnie panu d'Estoutevllle.
Opowiem ci całą tę historię.
37
C Z  Z  D R U G A
 Wiesz, jaka przyjazń łączy mnie z Sancerre'em: mimo to kiedy się zakochał
w pani de Tournon, mniej więcej przed dwoma laty, ukrywał to przede mną
bardzo pilnie, zarówno jak przed wszystkimi innymi. Daleki byłem od takiej
myśli. Pani de Tournon zdawała się wciąż niepocieszona po śmierci męża i
żyła z dala od świata. Siostra Sancerre'a była, można rzec, jedyną osobą,
którą widywała, i tam właśnie on się w niej zakochał.
Pewnego wieczora, kiedy miano dawać komedię w Luwrze i czekano już
tylko na króla i panią de Valentinois, oznajmiono, że księżnej zrobiło się sła-
bo i że król nie przyjdzie. Z łatwością domyślono się, że cierpienie tej damy to
jakaś sprzeczka z królem. Wiedzieliśmy o zazdrości, jaka go dręczyła o mar-
szałka de Brissac, w czasie gdy bawił na dworze; że jednak marszałek wrócił
przed kilkoma dniami do Piemontu, nie mogliśmy się domyślić przyczyny tej
zwady.
Kiedy rozmawiałem o tym z Sancerre'em, wszedł pan d'Anville i szepnął
mi po cichu, że król jest zgryziony i zgniewany tak, że aż litość bierze patrzeć;
że pogodziwszy się z panią de Valentinois przed kilku dniami po sprzeczkach
o marszałka de Brissac, król dał jej pierścionek i prosił, aby go nosiła; gdy
się ubierała, aby iść na komedię, zauważył, że nie ma tego pierścionka, i
spytał o przyczynę; ona wydała się zdziwiona tym, że go nie ma; spytała
swoich dworek, które, przypadkiem lub dlatego że nie były dobrze pouczone,
odpowiedziały, że nie widziały pierścionka już od kilku dni.
 To był właśnie czas wyjazdu marszałka de Brissac  ciągnął pan d'Anville
 król nie mógł wątpić, że dała mu pierścionek przy pożegnaniu. Ta myśl
obudziła tak żywo całą zazdrość jeszcze nie wygasłą, że wbrew swemu oby-
czajowi uniósł się i obsypał ją tysiącem wymówek. Wrócił właśnie do siebie,
bardzo strapiony, ale nie wiem, czy bardziej strapiony jest domysłem, że pani
de Valentinois oddała jego pierścionek innemu, czy obawą, że się jej naraził
swoim gniewem.
Skoro tylko pan d'Anville skończył mi opowiadać tę nowinę, podszedłem
do Sancerre'a, aby mu ją powtórzyć; opowiedziałem mu ją jako sekret, który
mi powierzono i o którym zabroniłem mu mówić.
Nazajutrz rano udałem się dość wcześnie do mojej bratowej; zastałem pa-
nią de Tournon przy jej łóżku. Nie lubiła pani de Valentinois i wiedziała, że
moja bratowa też nie ma przyczyny jej lubić. Sancerre był u niej po wyjściu z
komedii. Opowiedział jej o sprzeczce króla z księżną; pani de Tournon przy-
szła opowiedzieć o tym mojej bratowej, nie wiedząc lub nie zastanawiając się,
38
że to ja zwierzyłem rzecz jej kochankowi.
Skoro tylko zbliżyłem się do bratowej, ta szepnęła pani de Tournon, że
można mi powtórzyć tę nowinę; i, nie czekając jej pozwolenia, opowiedziała
mi słowo w słowo wszystko to, co ja powiedziałem Sancerre'owi poprzedniego
wieczora. Możesz osądzić, jak byłem zdziwiony. Patrzałem na panią de Tour-
non, wydała mi się zmieszana. Zmieszanie jej obudziło we mnie podejrzenie;
powiedziałem rzecz tylko Sancerre'owi, pożegnał mnie wychodząc z komedii
bez podania powodu; przypomniałem sobie, żem słyszał z jego ust wielkie
pochwały dla pani de Tournon. Wszystko to otworzyło mi oczy; domyśliłem
się z łatwością, że jest coś między nimi i że to ją widział po rozstaniu ze mną.
Tak mnie dotknęło, że on mi ukrywa tę przygodę, że powiedziałem coś, co
uprzytomniło pani de Tournon jej nieopatrzność; odprowadziłem ją do karocy
i zapewniłem przy rozstaniu, że zazdroszczę szczęścia temu, kto jej powtórzył
o sprzeczce króla z panią de Valentinois.
Udałem się natychmiast do Sancerre'a i obsypałem go wymówkami: po-
wiedziałem, że znam jego uczucia dla pani de Tournon, nie mówiąc, jak je [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •