[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Wszystko będzie dobrze, skarbie, wujek Dino zrobi to za pierwszym
razem i nie spudłuje.
 Jeśli uda mi się za pierwszym razem, to ja ustalę godzinę i miejsce.
 Czego?  spytała, podając mu opaskę uciskową.
 Naszej pierwszej randki.
Meg się zarumieniła.
 Nie umawiam się na randki.
37
R
L
T
Ja też nie, dodał w myślach. Ciekawe, co by powiedziała, gdyby
dowiedziała się, że jestem tak samo ostrożny i nieufny jak ona.
 Może nadszedł czas, żebyś się umówiła.  Wprawnie wbił niewielką
igłę w żyłę dziewczynki.  Proszę bardzo. Trafiłem za pierwszym razem.
Wygrałem.
 Cieszę się, Dino. Znielubiłabym cię, gdybyś nie trafił, ale nie chcę,
żebyś mnie zle zrozumiał.
 Odwróciła głowę, chcąc sprawdzić na monitorze tętno i ciśnienie krwi.
 Ona naprawdę jest bardzo chora.
Dino położył próbki na tacy i spojrzał na dziecko.
 Nadal nie podoba mi się jej oddech.
 Pediatra już tu idzie. Razem z anestezjologiem.
 Problem z tobą polega na tym, że sprawnie pracujesz i nie dajesz mi
szansy wzbudzenia twojego podziwu.
 Wbiłeś igłę za pierwszym razem, to wzbudziło mój podziw. Ale tak
czy owak, ja nie muszę cię chwalić. Masz swój fanklub...
To idealny moment, żeby spytać ją o to, o co chciałem, pomyślał Dino.
Tylko że atmosfera jest zbyt napięta, żeby prowadzić rozmowę prywatną.
Zrobię to pózniej, po pracy. Przypomnę jej wtedy, że jest mi winna randkę, a
ona na pewno będzie się przed nią uparcie bronić.
W ciągu ośmiu miesięcy pracy w szpitalu Dino zauważył, że Meg nie
udziela się towarzysko. Po dyżurze wraca do domu, do synka. Kilkakrotnie
spotkała się na drinku z członkami górskiego pogotowia, ale było to albo
wczesnym popołudniem i wtedy przychodziła z Jamiem, albo dość póznym
wieczorem i wówczas wpadała na krótko, zostawiając syna pod opieką matki.
Doszedł do wniosku, że ktoś musiał ją boleśnie zranić. Prawdopodobnie
był to ojciec Jamiego.
38
R
L
T
Związki, dodał w duchu. Są skomplikowane i trudne.
Kiedy pediatra zabrał chorą dziewczynkę na dziecięcy oddział
intensywnej opieki, Meg chwyciła Dina za rękę.
 Jeśli idzie o tę randkę  wyszeptała, zerkając nerwowo na drzwi i
sprawdzając, czy do pokoju nikt nie wchodzi.
 Molto bene  odparł miękkim głosem, zdziwiony, że okazało się to
takie proste.  Co tylko zechcesz.
Romantyczna kolacja? A może coś, gdzie jest mniej ludzi? Mogę dla
ciebie coś ugotować. U mnie...
Meg nerwowo przygryzła wargi.
 Chciałabym, żebyś przyszedł do mojego domu w czwartek o wpół do
dziewiątej rano.
Dino spojrzał na nią ze zdumieniem.
 Jestem za wprowadzaniem urozmaiceń, belissima, ale czy ósma
trzydzieści rano to jest właściwa pora na kolację? No, chyba że proponujesz
mi śniadanie.
 Nic nie rozumiesz. Nie będziemy nic jedli.  Drżącą ręką odgarnęła
włosy, które spadały jej na oczy.  Posłuchaj, wiem, że nie będziesz chciał
tego zrobić, ale...  Wzięła głęboki oddech, jak ktoś, kto zbiera się na odwagę.
 W czwartek w szkole jest Dzień Taty, a Jamie nie ma z kim pójść... Wiem,
że nie jesteś jego ojcem, ale to nie ma znaczenia, bo może przyprowadzić
kogoś, kto jest dla niego ważny. Oczywiście to musi być mężczyzna, ale...
Dino zakrył palcem jej usta.
 Meg, złap oddech.
 Przepraszam cię za moją prośbę... po prostu zapomnij o tym.
 Cieszę się, że mnie o to poprosiłaś. A moja odpowiedz brzmi tak.
Oczywiście, że pójdę z Jamiem do szkoły. To dla mnie zaszczyt.
39
R
L
T
 Naprawdę pójdziesz? Poważnie?
 Oczywiście. Uważam go za wspaniałego dzieciaka. Tylko powiedz mi,
czego się ode mnie oczekuje.
 Nie mam zielonego pojęcia. Wiem tylko, że musisz wywrzeć
niesamowite wrażenie na jego kolegach. %7łeby Freddie przestał mu dokuczać,
że jest ofiarą losu, bo jego ojciec nie chce go widywać.
Dina ogarnęła złość.
 Jakiś dzieciak nazywa go ofiarą losu? Jakiś łobuz tyranizuje Jamiego?
 Nie sądzę. To niezupełnie tak. Zresztą trudno powiedzieć. Mam ochotę
znalezć Freddiego i nakrzyczeć na niego, ale wiem, że nie mogę tego zrobić.
 Opisz mi go  powiedział chłodno Dino.  Zrobię to za ciebie.
 Nie.  Meg lekko się uśmiechnęła i potrząsnęła głową.  Chcę, żebyś
zrobił na Freddim i jego ojcu piorunujące wrażenie, żeby poczuli się poniżeni
i nieważni. Ojej, co ja mówię. Wcale tego nie chcę...
 Obiecuję, że pójdę z Jamiem. Czy ty też tam będziesz?
 Nie. Matki nie mają prawa wstępu. Myślę, że mógłbyś zabrać go z
domu... pojazdem Batmana. Lamborghini na pewno przyciągnie uwagę jego
kolegów.
 Naprawdę chcesz ich potraktować z wszelkimi szykanami? Ale w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •