[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dwa lata temu zerwał ich zaręczyny.
- Proszę posłuchać mojej rady. Jeśli ma pani wybór między siedzeniem w domu i użalaniem się nad
sobą, a spotkaniem ludzi i spędzeniem z nimi czasu, zawsze należy wybrać to drugie. Pamiętam, że po
śmierci mojej Lydii nie chciałem ruszyć się z domu. Nie miałem na nic ochoty. Ale moi kumple na siłę
mnie wyciągali. Poznałem Beth. Zacząłem życie od nowa. Ale ono nie zacznie się, jeśli będzie pani
siedzieć w samotności na kanapie.
140
SARAH MORGAN
Stella zamrugała.
- No cóż, ja...
- Co złego może się tam pani przytrafić? Mogą panią zanudzić rozmową. Może pani poślizgnąć się na
lodzie i coś sobie złamać. - Wzruszył ramionami. -Tak czy owak, byłby to krok naprzód...
Stella wybuchnęła śmiechem.
- Zapamiętam to sobie. - Wyciągnęła z portfela banknot i mu podała. - Wesołych świąt! I dziękuję
panu za radę.
Ma rację, pomyślała, wysiadając z taksówki. Siedzenie przed telewizorem i użalanie się nad sobą
byłoby zwykłym tchórzostwem.
- Stella! - zawołała Ellie, podchodząc do niej. -Czyż ten wieczór nie jest cudowny?
Ben spojrzał na swoją żonę z niedowierzaniem.
- El, jest poniżej zera i zaczyna padać śnieg.
- Masz rację - przyznała radośnie Ellie. - Idealne warunki do jazdy na łyżwach. Nie potrzebujemy do
tego lodowiska. Chodz, bo już jesteśmy spóznieni. Jeśli się stąd nie ruszymy, wypiją całe grzane wino.
Stella wzięła ją pod rękę i razem przeszły pod ładnym łukiem, który tworzyły kolorowe lampki. Kilka
osób poruszało się ostrożnie na łyżwach po lodowisku przy wtórze głośnych okrzyków dochodzących
z pobliskiego baru.
- Czy to nie jest przypadkiem Alan Hardman, anestezjolog? - spytała Stella, patrząc na chwiejącego
się ha lodzie mężczyznę, a Ellie zachichotała.
- Tak, to on. Myślałam, że jest zbyt poważny, żeby próbować jazdy na łyżwach. Ale krążą plotki, że
zakochał się w Alison Waterman z radiologii. To ta
PONOWNE ZARCZYNY
141
kobieta, która chwieje się obok niego. Och, na litość boską! - zawołała, kiedy oboje stracili
równowagę i upadli. - Na pewno zrobili sobie krzywdę.
- A ja myślałem, że będziemy mieli wolny wieczór, Ben - powiedział Daniel, podchodząc do nich z
dwoma kuflami grzanego wina.
Na jego widok Stella poczuła przyspieszone bicie serca. Daniel podał kufle jej i Ellie, a potem wsunął
ręce do kieszeni dżinsów, patrząc na łyżwiarzy z rozbawieniem.
- Co za głupiec uważał, że to jest dobre miejsce na przyjęcie? Jeśli każdy z gości złamie sobie kość, to
w szpitalu nikt nie zostanie, żeby doglądać pacjentów. - Daniel skrzywił się, widząc, że anestezjolog
ponownie pada na lód. - Ktoś powinien ściągnąć go ze ślizgawki, zanim wyląduje na naszym oddziale.
- Czy wy nic nie pijecie? - spytała Stella, sącząc wino z korzeniami, a Daniel potrząsnął głową.
- Nie, bo jeśli mam mieć do czynienia z jakimś ciężkim przypadkiem, to wolę być trzezwy. Trudno
jest składać złamane kończyny, kiedy człowiek widzi wszystko podwójnie.
- A ja nie mogę pić, bo następnego dnia nękają mnie bóle głowy. - Ben poprawił wełnianą czapkę Ellie
i spojrzał na nią czułe. - Mam jutro rano dyżur na pediatrii. Ellie będzie mogła się wyspać, a ja muszę
wstać o szóstej i być w pełni formy.
Daniel uśmiechnął się do niego ze współczuciem.
- Dopóki nie zacząłem się zajmować dziećmi Patricka, nie miałem pojęcia, jak uciążliwe jest ranne
wstawanie.
Stella przypomniała sobie szczęśliwe chwile, które
142
SARAH MORGAN
spędzili razem z dziećmi, i odczuła nagle chęć natychmiastowego powrotu do domu. Zdawkowe
rozmowy nie sprawiały jej przyjemności, bo przez cały czas myślała tylko o Danielu.
W tym momencie podszedł do nich Patrick i wszyscy zarzucili go pytaniami dotyczącymi wyprawy
do Chicago.
- Czy przyjąłeś tę posadę? - spytała go Ellie z niepokojem, a on pogodnie się do niej uśmiechnął.
- Dlaczego jesteś taka wystraszona? Czyżbyś znowu była w ciąży?
- Jeszcze nie - odparła Ellie, spoglądając czule na męża, a Stella poczuła ukłucie zazdrości.
- Czy dobrze bawiłeś się w Chicago? - spytała, pragnąc zmienić temat.
- Owszem. - Wypił duży łyk piwa. - W gruncie rzeczy polubiłem to miasto. Dziękuję ci za pomoc w
opiece nad dziećmi. Chyba powinienem być ci wdzięczny za to, że mój dom nadal nadaje się do
użytku.
Stella spojrzała na niego badawczo.
- Mam wrażenie, że się zmieniłeś w ciągu tych kilku dni nieobecności. Czyżbyś kogoś poznał?
- Nie... - odparł, unikając jej wzroku.
- Patrick! - zawołała, odciągając go na bok. - Powiedz mi prawdę!
- Nie ma o czym mówić. - Strząsnął z jej włosów płatek śniegu. - Ale muszę przyznać, że spędziłem
tam czas bardzo przyjemnie.
- Czy ona jest Amerykanką? Czy zamierzasz się z nią spotykać?
- Mam tu dwoje dzieci i posadę. - Uśmiechnął się tajemniczo i znów wypił duży łyk piwa. - Dobrze się
PONOWNE ZARCZYNY
143
czułem w jej towarzystwie, ale jak sama wiesz, nie każdy związek musi mieć szczęśliwe zakończenie.
- Tak, wiem. Przykro mi, że nic z tego nie wyszło. Zasługujesz na kogoś miłego.
- Stella? - zaczął znajomy pediatra o rudawozło-tych włosach. - Czy umiesz jezdzić na łyżwach?
- Owszem - odparła, odrywając wzrok od Daniela. Może na lodowisku o nim zapomnę, pomyślała,
a potem przeprosiła Patricka, wręczyła Ellie swój kufel z grzanym winem i otworzyła torbę.
- A cóż to? Czyżby to były twoje własne łyżwy? -zażartował Ben, ale Stella zignorowała jego uwagę,
włożyła buty i je zasznurowała.
Kiedy zdjęła kożuch, trzej mężczyzni zaniemówili ze zdumienia.
- No, no! - jęknęła Ellie. - Cóż za cudowna spódniczka. A te czerwone dodatki są zachwycające.
- Chciałam wyglądać odświętnie.
- Wyglądasz jak niezwykle seksowna asystentka Zwiętego Mikołaja.
Pediatra wyraznie zaakceptował jej strój, bo dumnie wziął ją pod rękę i poprowadził w stronę
lodowiska.
Kiedy weszli na lód, zaczął wymachiwać rękami, chwiać się, zataczać, aż w końcu wpadł na bandę.
- Na pewno kiedyś też ci się to zdarzało. Czy masz dla mnie jakąś radę?
- %7łebyś się nie przewracał.
- Bardzo śmieszne.
Stella oderwała jego palce od bandy.
- Musisz się rozluznić.
Harry chwycił Stellę za rękę, zachwiał się i upadł na lód, pociągając ją za sobą.
144
SARAH MORGAN
- Przepraszam. Za bardzo się rozluzniłem. Wybuchając śmiechem, Stella wstała. Stwierdziła,
że dobrze się bawi. Ale kiedy odwróciła głowę, napotkała lodowate spojrzenie Daniela, które
wystarczyło, żeby odebrać jej całą przyjemność. Wyciągnęła rękę do Harry'ego i pomogła mu wstać.
- Naśladuj mnie. Obserwuj... - Pokazała mu, jak ma się poruszać, jak utrzymać równowagę, a potem
wzięła go za rękę i poprowadziła po lodowisku.
Harry powoli nabierał pewności siebie. W pewnym momencie podjechał do nich Daniel.
- Ten taniec należy do mnie, Harry - oznajmił.
Dla przypadkowego obserwatora był spokojny i pewny siebie, ale Stella wyczula w nim narastające
napięcie. Harry uniósł ramiona w geście kapitulacji.
- Jeśli jesteś w stanie dojechać na łyżwach na środek lodowiska bez niczyjej pomocy, to znaczy, że
jesteś lepszy niż ja, Daniel. Zdobyłeś rękę tej damy.
Najwyrazniej nie wiedząc o ich wcześniejszym związku, Harry uśmiechnął się pogodnie i ostrożnie
zjechał ze ślizgawki.
Stella została sama z Danielem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •