[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Claire poczuła ukłucie, głównie dlatego, że zastanawiała się o tym sama, winna, od czasu do
czasu.  Nie, nie rzuci! Oni się& oni się pobierają.  Wypaplała to, a głowa Amelie obróciła się w
jej kierunku z niesamowitą precyzją jak maszyna.
- Pobierają się.  To nie brzmiało jak pytanie. To także nie brzmiało, jakby Amelie była
zadowolona z tych szczególnych wiadomości.  Będę musiała odbyć rozmowę z Michaelem.
Zaniedbał poinformowanie mnie o swoich planach.
Kim uśmiechnęła się. Claire zwalczyła impuls aby ją zranić, ale głównie dlatego, że nie było
żadnego pomieszczenia aby mieć dobre uderzenie pięścią. Może, pomyślała, Shane wywiera na
mnie tą swoją skłonną do przemocy rzecz. Cholera! Powinna pomyśleć, zanim powiedziała
cokolwiek o tym; powinna wiedzieć lepiej. Michael i Eve nie byli dokładnie najpopularniejsza parą
wśród wampirzej części miasta, bardziej w ludzkiej części; to miało sens, że Amelie nie byłaby
całkowicie szczęśliwa odnośnie pomysłu  i także że Michael nie przyszedłby z tym prosto do
głównego wampira.
Kim popędziła ją do powiedzenia tego, po prostu tak jak Kim manipulowała każdym dookoła
niej i zawsze tak robiła. Claire zmusiła siebie do powolnego oddechu, przez jej nos, próbując się
uspokoić. Musiała jasno myśleć i iść powoli. Inaczej, Kim doprowadzi ją do powiedzenia innych
rzeczy, gorszych rzeczy. Były wszystkie rodzaje sekretów, których częścią Kim nie musiała być,
zaczynając od& cóż, wszystkiego.
Amelie zignorowała ich dwójkę i wyciągnęła swoją rękę do strażnika siedzącego obok niej.
Bez słowa, wyjął ze swojej kieszeni komórkę i oddał ją. Wybrała, zaczekała i powiedziała, -
Jesteśmy w drodze. Masz adres, tak? Będę oczekiwała cię tam. I, Oliver? Przyjdz przygotowany na
walkę. Zgładzimy gniazdo żmij. Może nie być żadnego opóznienia. Rzeczy zaszły już
wystarczająco daleko.
Ale co z Shane m? Claire dotarła w kierunku Amelie, ale jej nie dotknęła; nie ośmieliła się
spróbować. Tak jak było, ochroniarz chwycił jej nadgarstek i trzymał go tam zmrożonego w
powietrzu. Nie skrzywdził jej, ale nie było wątpliwości, że mógł.  Przestań, - powiedział jej. 
Pomyśl, co robisz.
- Amelie, - powiedziała Claire.  Powiedziałam ci, Shane nie jest częścią tego. Proszę nie&
Nie odstawiła swojego telefonu od swojej buzi. Patrzyła bezpośrednio na Claire bez wyrazu w
jej żelaznych, szarych oczach i powiedziała, - Zatrzymaj każdego. Określimy winnych albo
niewinnych na miejscu.  Oddała telefon swojemu lizusowi, który wyłączył go i odłożył. 
Dlaczego masz swoją rękę wyciągniętą w moi kierunku, Claire? Wierzysz, że skrzywdzę twojego&
przyjaciela bez powodu?
Właściwie, Claire wierzyła w to. Widziała Amelie wcześniej przechodzącą pełny kontakt i
wiedziała, że nie wahałaby się aby skazać Shane a jeśli było nawet podejrzenie, że był chętnie
częścią całej tej rzeczy.
Nie uspokajające.
I dokładnie na sygnał, Kim była tam aby artykułować całe to przerażenie w jej głowie.  Ona
zamierza ich wszystkich zabić, - powiedziała Kim.  i ciebie i mnie, jesteśmy jedynymi winnymi
temu. Jeśli Shane nadal tam jest, będzie dla niego też całą Czerwoną Królową. Od jego głowy.
Rozmawiaj o poetyckiej sprawiedliwości.
To było dokładnie to, czego Claire się obawiała i to czego się bała ułożyć w słowa.
Uwierzenie Kim aby to wypaplała, sprawiło jej gorsze obawy rzeczywistymi. Amelie nie
potwierdziła albo zaprzeczyła niczemu z tego. Patrzyła w kierunku Pana Martina, który wziął rękę
Kim w swoją i powiedział, - Wystarczy.  Brzmiał cicho i nie specjalnie groznie, ale Kim zadrżała.
Claire czuła to.  Bądz teraz cicho. Ciesz się swoimi godzinami wolności.
- Nazywasz to wolnością? Jestem uwięziona w miastowym samochodzie z kilkoma
strażnikami więziennymi z kłami. Oh, i nią.  Kim zderzyła ramiona z Claire, niezbyt delikatnie. 
Maskotką Drużyny Wampirów.
- Naprawdę zamierzam cię walnąć, - powiedziała Claire. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •