[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jest u twojej przyjaciółeczki, ale w tym domu robactwa nie było i nie będzie!
 Mamo, co się z nimi stało?  Joanna nie mogła dać za wygraną. Musiała poznać los swoich
przyjaciółek.
 Joanno, czy ty nie zdajesz sobie sprawy z tego, co zrobiłaś? Bez naszej zgody wpuściłaś je do
naszego domu i Bóg jeden wie, jak długo uprawiałaś ten proceder w ukryciu. Oszukiwałaś nas, a
myśmy myśleli, że jesteś dobrą córką. Idz do pokoju i przemyśl swoje postępowanie.
Było coraz ciemniej, a Joanna zapadała się w błotnistą maz. Próbowała dobrnąć do drzew, ale
ciało było za ciężkie, zapadało się coraz głębiej, szybciej niż posuwała się do przodu, nie zdążę,
myślała, nie zdążę, gdy nagle między drzewami zamigotała sukienka Heleny, mamo  zawołała
Joanna  mamo  Helena odwróciła głowę w jej stronę, ich oczy spotkały się na chwilę, może to
tylko złudzenie, może w ciemnościach Helena jej nie dostrzegła, żaden ruch nie zdradził, że ją wi-
dzi, znów odwróciła głowę i poszła w swoją stronę, mamo!  między drzewami mignęła jeszcze jej
jasna sukienka i Joanna została sama, nie wiedząc, czy poddać się, czy walczyć z błotnistą mazią,
która wpychała jej się już do ust, zatykała uszy, tamowała ruchy.
 Joasiu  głos zabrzmiał niespodziewanie blisko, jego dzwięk przypominał błoto, oślizgłą maz
i Joanna przestraszyła się zamiast ucieszyć.  Aap za kij!  instynkt życia był silniejszy od lęku i
odrazy, Joanna zobaczyła majaczący w ciemności kształt, wyciągnęła rękę i już zacisnęła palce,
gdy nagłe pchnięcie trafiło ją w brzuch, wypuściła kij i zwinęła się z bólu. Otworzyła oczy, wokół
37
było ciemno, ale wiedziała, że jest w swoim łóżku i że nie ma już pod nim Esmeraldy. Leżała zwi-
nięta w kłębek, próbując zdusić rozdzierający ból brzucha. Bolał ją, jakby kij nie tylko uderzył, ale
tkwił tam nadal, obracany ręką kogoś, o kim Joanna nie chciała pamiętać. Może się zatrułam 
zwlokła się z łóżka, by pójść do ubikacji.
 To jest krew  szepnęła, gdy zdjęła spodnie. Ciemna plama na spodniach od piżamy nie bu-
dziła wątpliwości.  Jest tak, jak mówił Konus. Krwawię. Muszę znalezć watę.
W łazience zobaczyła swoją bladą twarz, ale nigdzie nie mogła znalezć waty. Nie było jej w
szafce pod lustrem, ani na półce, ani pod umywalką, choć zawsze dotąd gdzieś tu była. Może jest
na górze  pomyślała Joanna. Aby sięgnąć do szafki wiszącej nad drzwiami, musiała stanąć na
szafce pod lustrem. Odgarnęła stojące tam kosmetyki i już, już miała się podciągnąć, chwytając
rurę centralnego ogrzewania, gdy jakieś wystające zza niej nitki przyciągnęły jej uwagę. Dwie ni-
teczki, przerwa, dwie niteczki, przerwa i tak od góry do samego dołu. Joanna przycisnęła głowę do
lustra, aby ujrzeć, co dzieje się po drugiej stronie rury. Od góry do dołu, jeden nad drugim, ciasno
obok siebie, leciutkim skosem, ale równo jak w wojsku, całą rurę zapełniały karaluchy. Te niteczki
to były ich wąsy, wystawione porządnie w jedną stronę. Krzyk wypełnił łazienkę, potem mieszka-
nie, wydostał się na zewnątrz i nie w mocy Joanny było go zatrzymać. Nie przerwał go nawet wi-
dok Heleny i Czesława, ich słowa do niej nie docierały, zbawienne w skutkach okazało się dopiero
uderzenie w twarz i wepchnięcie jej głowy pod strumień zimnej wody.
 Mamo, tam są karaluchy  wychrypiała Joanna, gdy w końcu mogła mówić.
 Nie opowiadaj bzdur, w naszym domu nie ma robaków. Jedyne, jakie były, to te, które przy-
niosłaś, ale na szczęście już się ich pozbyłam.
 Ale spójrz, mamo, za rurę.
 Nie widzę powodu, żeby sprawdzać twoje urojenia. Marsz do łóżka, wystarczy, że obudziłaś
cały dom.
W pokoju Joanna odnalazła wypchanego watą kotka, którego uszyła na pracach ręcznych. Roz-
pruła go zębami. Z bólem brzucha, z gardłem obolałym od krzyku i z odzyskanym kawałkiem waty
w spodniach wkroczyła na drogę przemiany w kobietę.
38
CZZ DRUGA
Helena rozłożyła biały obrus i postawiła na nim poobiednią filiżankę kawy. Joanna zmywała
naczynia. Niedawno skończyła osiemnaście lat i w oczach prawa stała się osobą dorosłą.
 Pani Styczkowska przerobi ci dwie moje sukienki, żebyś miała na wczasy. Tę w grochy i tę w
motyle. Musisz iść w poniedziałek do przymiarki. Tylko pamiętaj, żeby ich nie skracała. I powin-
naś mieć jakiś opalacz. Tam będą znajomi ojca z pracy, nawet jego szef, więc musisz przyzwoicie
wyglądać. I żebyś umiała się zachować. Dygaj, jak ktoś się z tobą wita albo jak dziękujesz, to zaw-
sze ładnie wygląda. I nie stój jak słup soli, tylko odpowiadaj na pytania. Ale nie odzywaj się, jak
nikt nie pyta...
Joanna skończyła zmywać i chętnie poszłaby już do swojego pokoju.
 Co z tym kostiumem, mamo?
 No, trzeba kupić. Ja już się boję mówić ojcu o wydatkach. Powiedz mu, żeby ci dał 500 zło-
tych, ale spróbuj znalezć coś tańszego.
Joanna zapukała do drzwi gabinetu i weszła za szybko. Dostrzegła jeszcze, jak ojciec pospiesznie
chowa gazetę, leżącą na rozłożonych na biurku książkach i papierach. Uśmiechnęła się ironicznie.
 Nie bój się, to ja. Mama mówi, żebyś mi dał 500 złotych.
 Na co ci tyle pieniędzy?
 Na kostium.
 Kostium za 500 złotych? To chyba przetykany złotą nitką  teraz w głosie Czesława brzmiała ironia.
 Jak znam mamę, to sprawdziła, że tyle kosztuje najtańszy. Jak nie chcesz, to nie dawaj.
 Joanna! Czy ty nie potrafisz być przez chwilę miła? Takie było z ciebie grzeczne dziecko.
Masz, ale przynieś mi paragon.
Joanna podziękowała i w końcu mogła się zamknąć w swoim pokoju.
Po kostium wybrała się z Baśką, koleżanką z klasy.
 Zobacz, jakie te są cudne, jakiś odrzut z eksportu, koniecznie kup sobie taki.
Joanna wzięła małe kawałeczki fioletowego materiału i poszła do przymierzalni. Po chwili za-
wołała Baśkę.
 Super!  Baśka krzyknęła z podziwem na widok Joanny w kostiumie.  Muszę namówić sta-
rych, żeby mi też taki kupili.
Joanna patrzyła zaskoczona na swoje odbicie. Nie przypuszczała, że może tak wyglądać.
 Rozpuść włosy  poradziła Baśka. Joanna ściągnęła gumkę z końskiego ogona i patrzyła na
siebie z zachwytem.
 To naprawdę ja?  zapytała.
 Niezła z ciebie szprycha.
 Ale będę się wstydziła w tym chodzić.
 To się wstydz, ale chodz, bo świetnie wyglądasz.
Joanna nie zastanawiała się dłużej. Gdyby umiała przewidzieć, jaki wpływ na jej życie będzie
miał fioletowy kostium, z pewnością by go nie kupiła. Ale Joanna nie była zbyt dobra w przewi- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •