[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chlipnięcie. Demos chwycił jej ręce i przytrzymał nieruchomo.
- Jesteś moją żoną... - zaczął.
Myśl, że ten tytuł do czegokolwiek go upoważnia, była dla niej nie do zniesienia.
- No to nie chcę być twoją żoną! - znów podniosła głos. Nie mogła ruszyć rękami, co jeszcze wzmogło
jej złość. - Nie masz prawa... żadnych praw! - Rozpierał ją gniew, jakiego jeszcze nigdy dotąd nie
czuła. Na jaki jeszcze nigdy sobie nie pozwoliła. Próbowała odepchnąć Demosa od siebie, kopała go
po łydkach, ale pozostawał niewzruszony jak skała.
Nagle do niej dotarło, że Demos wcale się nie broni. Uwolnił jej dłonie i opuścił ręce wzdłuż boków,
poddając się biernie jej furii. Przez łzy ujrzała na jego twarzy wyraz smutku i zrozumienia.
Najwyrazniej uważał, że zasłużył na to, co go spotyka. Wyglądał, jakby sam siebie o wszystko
obwiniał.
120
KATE HEWITT
Nie wiedzieć czemu, to jeszcze bardziej ją rozzłościło i jednocześnie wprawiło wjeszcze głębszą
rozpacz. Wreszcie zmęczona walką i poczuciem własnej bezradności, zaczęła płakać, po raz pierwszy
od śmierci matki. Najpierw bezgłośnie spłynęły jej po policzkach dwie cienkie strużki łez, a potem jej
ciałem wstrząsnęło łkanie, coraz głośniejsze, niemożliwe do stłumienia. Opadła na kolana i z rękami
skrzyżowanymi na piersi pochyliła głowę, dotykając mokrymi włosami podłogi.
Nawet nie próbowała się powstrzymywać. Zresztą i tak nie byłaby w stanie.
Dając upust tak długo skrywanej rozpaczy, nie zwracała uwagi na Demosa, który stał bez ruchu i
patrzył w milczeniu.
Nie potrafiłaby powiedzieć, jak długo to trwało. W końcu ucichła, wyczerpana i... zaspokojona.
Demos zakręcił prysznic, a potem bez słowa zarzucił jej na wciąż mokre ramiona gruby ręcznik.
Następnie wziął ją za rękę i zaprowadził do sypialni. Wytarł ją, jakby była dzieckiem i pomógł jej
założyć jeden ze swoich bawełnianych podkoszulków. Zdjął z łóżka narzutę i poczekał, aż wsunie się
pod kołdrę. Przez cały czas Althea ani razu na niego nie spojrzała. Tuż po wyjściu Demosa zwinęła się
w kłębek i zamknęła oczy. Nie miała siły zastanawiać się, co czuje, ani rozważać tego, co się stało. Nie
miała ochoty myśleć.
Po jakimś czasie Demos wrócił, postawił kubek na nocnym stoliku obok jej głowy, po czym przysiadł
na krawędzi łóżka i czekał.
NOCE POD AKROPOLEM
121
Althea w końcu uniosła się na posłaniu i sięgnęła po napój, który okazał się gorącym mlekiem.
- Dziękuję - powiedziała cicho. Wiedziała, że Demos zasługuje na wyjaśnienia, sama także czuła
potrzebę wyznania mu prawdy. - Jak ci już mówiłam... - zaczęła, lekko się zacinając - ...moja matka
zmarła, kiedy miałam trzynaście lat. Kochałam ją, oczywiście, ale nie byłyśmy sobie szczególnie
bliskie. Teraz, z perspektywy czasu myślę, że nie była szczęśliwa w małżeństwie. - Trzymany w obu
dłoniach kubek przyjemnie rozgrzewał jej palce. - Kiedy zginęła w wypadku samochodowym, ojciec
był załamany. Ja też... i to nas do siebie zbliżyło. Wiem, że to się może wydawać dziwne, ale byliśmy
wtedy oboje szczęśliwi.
Wspomnienie tamtych kilku dobrych miesięcy podczas żałoby po stracie matki, sprawiło jej ból. Była
wówczas pewna, że ojciec ją kocha. I że ochroni ją przed wszelkim złem.
- W każdy weekend zabierał mnie nad morze. Szukaliśmy w wodzie kolorowych szkiełek. Mieliśmy
niesamowitą kolekcję. - Głos jej nagle stwardniał, ale zmusiła się, by mówić dalej. - Kilka miesięcy po
śmierci mamy ojciec stwierdził, że stajemy się odludkami i zaczął zapraszać znajomych... mężczyzn
na kolacje do naszego domu. Wolałam, kiedy spędzaliśmy czas tylko we dwoje.
- Pokrzepiła się łykiem mleka, zerkając przy tym na Demosa, który siedział w milczeniu i słuchał.
- Jeden z tych mężczyzn... bardzo mnie lubił.
- Zrobiła pauzę, żeby opanować suchość w gardle.
122
KATE HEWITT
- Za bardzo. - Demos syknął przez zęby, ale nadal się nie odzywał. - Ojciec poprosił, żebym mu
pokazała naszą kolekcję, która znajdowała się na górze, w mojej sypialni. - Na moment odżyło w niej
wspomnienie tamtej okropnej chwili. Chwili wykradzionej z jej dzieciństwa. Zadyszanego głosu tuż
przy uchu, mówiącego: Bądz miłą dziewczynką."
Zamknęła oczy i zaczęła kręcić głową, jakby to miało pomóc wyrzucić z niej straszne wspomnienia.
Demos położył jej dłoń na ramieniu.
- Jak długo to trwało? - spytał cicho.
- Do czasu, aż skończyłam piętnaście lat. Wtedy ojciec wysłał mnie do szkoły z internatem i było
lepiej. Przyjeżdżałam tylko na wakacje.
- A jak miałaś piętnaście lat?
- Ten człowiek przestał się mną interesować. Pewnie stałam się dla niego zbyt dorosła. Zachowywał
się, jakby nigdy nic się nie stało. - Umilkła. Nie mogła się przemóc, by mówić dalej. By powiedzieć to,
co najgorsze.
- I...? - ponaglił Demos łagodnie.
- Nie mogę... - Potrząsnęła głową.
- Jest coś jeszcze. - Na moment zacisnął palce na jej ramieniu. - Co, Altheo? Co jeszcze się stało?
- Nic! - Strząsnęła jego dłoń, a potem podciągnęła kolana pod brodę i objęłaje ciasno. -Nic. Nic!
- Bardzo chciała w to wierzyć. - Mógłbyś zostawić mnie samą?
- Nie. Jeszcze nie.
NOCE POD AKROPOLEM
123
- Powiedziałam ci wszystko! Czego jeszcze chcesz?
- Całej prawdy.
- Proszę, nie zmuszaj mnie... - Pojedyncza zdradziecka łza spłynęła jej po policzku na szyję... Tak
naprawdę chciała mu powiedzieć. Chciała zrzucić z siebie ciężar winy i wstydu, który dzwigała tak
długo, że stal się jakby jej integralną częścią, jak ręka lub noga. Wzięła głęboki wdech. - Kiedy... to się
skoczyło, czułam ulgę, oczywiście. - Znów zamilkła.
- I...?
- I rozczarowanie - wyznała szeptem.
Demos się nie odzywał. Althea nie miała odwagi na niego spojrzeć, bała się, że zobaczy w jego oczach
potępienie i odrazę.
- Jak mogłam być rozczarowana? To oznacza, że jestem taka, jaką mnie widziałeś w klubie. O jakiej
piszą brukowce. A nawet gorsza.
- To dlatego chodzisz do klubów i udajesz beztroską imprezowiczkę? To ma być kara, którą sama
sobie wyznaczasz?
- Robiąc to z własnej woli, przynajmniej panuję nad tym, co się dzieje. Może taka właśnie jestem.
Demos odgarnął jej z czoła niesforny kosmyk.
- Może takie sprawiasz wrażenie, Altheo, ale taka nie jesteś. Ja to wiem.
- Przepraszam. Ożeniłeś się ze mną myśląc, że jestem inna...
- Wszyscy mamy jakiś bagaż. Nosimy w sobie jakieś żale z przeszłości. Robiłem błąd, żakładając,
124
KATE HEWITT
że ty nie masz żadnego bagażu. - Kiedy ich spojrzenia się spotkały, Ałthea dostrzegła w oczach Demo-
sa błysk czułości. Powoli wyciągnął rękę i leciutko pogładził ją po policzku, jakby wiedział, że tylko
na tyle może sobie pozwolić. - Nie jestem psychiatrą, ale nawet ja wiem, że w takiej sytuacji można
doświadczać sprzecznych uczuć. I to jest normalne. Byłaś dzieckiem, tęskniącym za uczuciem ojca...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]