[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czego by tylko zażądał.
- Ufam ci. - Odpięła górny guzik bluzki, potem następny i jeszcze jeden.
Pozbywała się ubrań dopóki nie stanęła przed nim zupełnie naga. Nie było to dla
niej łatwe. Gdy się kochali, za bardzo pochłaniały ją jego pocałunki i pieszczoty, by mo-
gła się przejmować swoją nagością, a i on był zbyt zajęty, by tak po prostu, bez słowa się
w nią wpatrywać. Wstydziła się, bo jej ciało nie było już takie szczupłe jak na początku.
Brzuch wyraznie się zaokrąglił, a i piersi znacznie powiększyły.
- Nie jestem taka piękna, jak...
- Nigdy nie mów, że nie jesteś piękna. I nigdy nie porównuj się do innych kobiet.
Jesteś moją kobietą i dla mnie jesteś zjawiskowo piękna.
Tym razem nie obruszała się gniewnie na określenie  moja kobieta". Czyż nie taka
była prawda? Należała przecież do niego, pod każdym względem. Ta myśl podniecała ją
i oszałamiała.
- Połóż się na kanapie - polecił, a sam wziął do ręki blok rysunkowy i ołówek.
R
L
T
Alison ułożyła się wygodnie, kładąc głowę na oparciu. Jedno ramię uniosła nieco,
odsłaniając piersi. Jeszcze do niedawna sądziła, że nie byłaby w stanie rozebrać się przed
mężczyzną, a teraz zupełnie naga pozowała do obrazu. Nie odczuwała jednak wstydu.
Może trochę na początku, ale z każdą chwilą coraz bardziej rozpalała ją myśl, że na-
przeciwko niej siedzi mężczyzna, który nauczył ją sztuki miłosnej, który pokazał jej,
czym jest brak kontroli w łóżku i czym jest rozkosz. Miała wrażenie, że każdy skrawek
jej ciała wibruje i płonie. Nie musiał jej dotykać, wystarczyło, że na nią patrzył, że jego
wzrok wyłapywał najmniejszy detal jej fizjonomii. To, że nie mogła go dotknąć, tylko
potęgowało jej doznania.
Maximo w milczeniu kontemplował jej urodę, zastanawiając się, czy da radę prze-
nieść na płótno tę kwintesencję kobiecego piękna. Pragnął namalować każdy szczegół jej
postaci: zaokrąglenie bioder, pełne piersi, miękką linię szyi, słodkie usta, a przede
wszystkim ten blask w jej oczach. Zauważył, że powoli zaczęła się rozluzniać, więc na-
tychmiast wziął ołówek i szybkimi ruchami kreślił, rozcierał, cieniował, zupełnie jakby
miał do czynienia nie z kartką, a z jej ciałem. Z największą starannością malował nie-
wielką wypukłość jej brzucha, miejsca, które zajmowało ich dziecko. Krew dudniła mu
w żyłach, działał jak w transie, podekscytowany, szczęśliwy, upojony jej obecnością.
- Max - jęknęła Alison.
Brzmiało to jak błaganie o pomoc, by ukoił jej męki. Spojrzał jej w oczy i od razu
zrozumiał, czego pragnie. Odrzucił szkicownik na stół i dopadł o niej. Natychmiast za-
częła niecierpliwie błądzić rękami po jego ciele, rozbierać go, szarpać guziki koszuli.
- Co ty mi robisz? - wymruczał, przesuwając dłonie na jej nagie ciało, obrysowując
je, jak to przed chwilą robił ołówkiem.
Pocałował ją w szyję i wtulił twarz w jej włosy. Językiem pieścił rozpaloną, gładką
skórę.
- Mam nadzieję, że to samo, co ty mnie - rzuciła drżącym głosem, odważnie de-
monstrując mu swoje pożądanie.
- Nie mam co do tego wątpliwości - wymruczał, rozpinając spodnie. - Nie jestem w
stanie dłużej czekać. To się stanie bardzo szybko - ostrzegł.
Rozerwała guziki jego koszuli i popatrzyła w jego oczy zamglone namiętnością.
R
L
T
- Mam nadzieję. Nie zniosłabym czekania.
W chwilę potem już w niej był. Bez żadnego wstępu, długotrwałych pieszczot,
przeciągania. Nigdy tak desperacko nie pragnął kobiety, a teraz po prostu musiał poczuć,
że należy do niego, że może się zatracić w jej ciepłych objęciach. I nie chodziło wcale o
to, że od tylu lat żył w celibacie. To było coś więcej, coś, co przecież znał, a zapomniał,
że może tego jeszcze doświadczyć. Chłonął ją wszystkimi zmysłami, drapieżnie, po-
spiesznie, nerwowo. W zespoleniu ich ciał nie było nic delikatnego i uważnego, to był
płomień, tortura i huragan uczuć.
- Jesteś niesamowity, wiesz? - powiedziała z uśmiechem, gdy leżeli obok siebie
wyczerpani.
Nie wiedział, czym zasłużył sobie na to pełne oddanie z jej strony i na tę tkliwość,
którą słyszał w jej głosie. I chyba wolał tego nie wiedzieć. Bał się, że nie zdoła spełnić
tych wszystkich nadziei wyrażonych przez jej piękne błękitne oczy. Przez dłuższą chwilę
leżeli w milczeniu, oddychając głośno jak po długim biegu. Maximo delikatnie gładził
dłonią jej ramiona i w pewnym momencie zdał sobie sprawę, że chce ją lepiej poznać,
wiedzieć wszystko, co jej dotyczy. Miała zostać jego żoną, była matką jego dziecka. Nie
powinni mieć przed sobą sekretów.
- Opowiedz mi o swojej siostrze - poprosił, choć nie rozumiał, dlaczego wydawało
mu się to takie ważne.
- Była moją najlepszą przyjaciółką - zaczęła powoli, ale bez oporów. - Zawsze się
uśmiechała, nawet w czasie choroby. To ona spajała naszą rodzinę. Kiedy odeszła,
wszystko się rozpadło. Moja rodzina przestała istnieć.
- Ile miałaś lat, gdy umarła?
- Dwanaście.
- Rodzice rozeszli się, kiedy najbardziej ich potrzebowałaś - podsumował krótko.
- Myślę, że ojciec odszedł, bo wszystko przypominało mu Kimberly. Najwyrazniej
nie mógł sobie z tym poradzić, więc zostawił mnie i mamę. - Nie zdając sobie z tego
sprawy, usprawiedliwiała ojca.
- A ona nie opiekowała się tobą tak, jak powinna?
R
L
T
- Skupiła się na swoich problemach. Była całkowicie uzależniona od ojca, więc
kiedy go zabrakło, nie potrafiła się odnalezć w nowej rzeczywistości. Patrzyłam na nią i
przysięgłam sobie, że ja nie będę taka. To straszne, kiedy odchodzi ktoś, na kim ci tak
bardzo zależało. Zresztą sam to wiesz najlepiej.
- Wiem - powiedział z namysłem, marszcząc brwi.
Zapadła między nimi cisza.
Gdy patrzył na nią, miał ochotę znów się z nią kochać, ale nie po to by zaspokoić
swoje ciało. Czuł, że to nie zwykła chuć jest istotą jego pragnienia. To było coś więcej,
coś, czego nie chciał, nie akceptował, przed czym się bronił. W jego głowie pojawiło się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •