[ Pobierz całość w formacie PDF ]

są góry, morze czystsze i cieplejsze, to wyjazd integra-
cyjny. Wstępne ustalenia Andrzej już podpisał z Wa-
silisem, ty tylko dopilnuj efektu końcowego. Pamiętaj!
Złap tego Greka! Zależy mi na współpracy z nim! Dla
mnie to bardzo ważne! Oczywiście ważne! Bo kasa 
pomyślałam wówczas, nie znając prawdziwych powo-
dów zmiany decyzji mojego szefa. Jego słowa jeszcze
brzmiały w moich uszach. Hipokryta i oszust! Po tylu
latach wspólnej pracy nie stać go było na szczerość. Dla
zaspokojenia własnych ambicji bez skrupułów posłu-
żył się mną. Wiedział, że Andrzej, zauroczony młodą
dziewczyną, może go zawieść, a do tego przede wszyst-
kim ta słodka zemsta odtrąconego mężczyzny. Ja ze
swoimi zasługami dla firmy widać niewiele znaczyłam.
No ale cóż, w końcu wizja wspólnie spędzonych chwil
z Andrzejem gdzieś na dalekiej wyspie przekonała
mnie do wyjazdu, tym bardziej że gdy Jola, moja siostra
i zarazem powiernica, usłyszała o naszej eskapadzie na
Południe, zasugerowała romantyczne oświadczyny ze
strony Jędrka (tak zwykła go nazywać).  Już widzę! 
wołała podekscytowana  na tle zachodzącego słońca,
przy dzwiękach zorby Andrzej nakłada ci pierścionek
zaręczynowy! Co tu dużo mówić, nie miałabym nic
11
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
przeciw tak romantycznym zaręczynom. Ależ byłam
naiwna i głupia, gdy Andrzej na wieść, że też dołączam
do jego grupy, uznał to za  kiepski pomysł , a ja przyję-
łam jego reakcję jako objaw lekko urażonej ambicji za-
wodowej. Względem mnie Jurek zachował się paskud-
nie, ale sama też nie pozostawałam bez winy. Poczułam
wstyd. Jak mogłam nie zauważyć czegoś takiego! Ukry-
łam twarz w dłoniach.
 Wypij sok i wracaj. Rozumiem, że nie chcesz być
w tym samym hotelu co oni, jutro znajdziemy coś inne-
go. Teraz jest za pózno, wracaj ze mną.
Antek patrzył na mnie z miną dobrotliwego doradcy.
Wbiłam w niego wzrok.
 Jestem głupia, a z ciebie żaden kolega  wycedzi-
łam.  Jeżeli tak dobrze o wszystkim wiedziałeś, to mo-
głeś uchylić rąbka tajemnicy. Nie wyszłabym na idiotkę.
Teraz udajesz zatroskanego?  Zaśmiałam się.  Po-
radzę sobie bez ciebie!  Wstałam, przewiesiłam torbę
przez ramię.  Nie szukaj mnie, bo nie wiem, gdzie
będę, może wrócę, może zostanę tutaj, w każdym razie
radzcie sobie sami!
 Ewka! No co ty! Andrzej mówił mi, że nie wiąże
z Justyną przyszłości! To miało być zakończenie kawa-
lerskiego życia!
Mógł tego nie mówić. Bardzo zabolało. Stałam chwi-
lę oszołomiona. Patrzyłam na niego z wyrzutem. Czyżby
uważał to za wytłumaczenie?
 Zapłać! Bo kelner będzie cię ścigał! Ty, lojalny ko-
lesiu podstarzałych kawalerów.
 Zadzwoń  poprosił cicho, oblewając się rumień-
cem wstydu.
12
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •