[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rommelskirchen próbował się podnieść ze swego krzesła przy generalskim biurku.
Usiłował stanąć na nogach. Jednakże jego członki nie były w stanie dać sobie rady z
problemem równowagi, co należało przypisać działaniu wypitego wina. Opadł więc z
powrotem na krzesło, po czym stwierdził:
Kapitan Crusius ponosi wyłączną odpowiedzialność za to, co
zarządził, a także za to, co rozkazał wbrew rozkazowi pana generała.
Lada... lada chwila oczekujÄ™ telefonu od naszego pana Blutenbergera,
będę mu mógł złożyć meldunek. Po prostu o wszystkim.
Koralnik wstał. Pociągnął za sobą sierżanta Wegnera i, z trudem panując nad sobą,
powiedział:
On jest przecież pijany jak bela! Nie ma sensu z nim rozmawiać.
Trzeba się zabierać! Chodz, machnijmy na to ręką!
Sierżant i kapral szybko oddali honory niemieckim pozdrowieniem. Następnie wykonali
w tył zwrot i, nic nie wskórawszy, opuścili zameczek Kampfental. Teraz było oczywiste, że
na drodze służbowej nie sposób dać rady temu Crusiusowi. A zatem mógł on nadal dawać
upust swoim dyktatorskim zachciankom.
W tym samym czasie na terenie południowego rejonu obrony pojawił się starszy
szeregowy Helmreich, ciągnący w kierunku stanowisk ręczny wózek. Na pojezdzie tym stały
brzuchate pojemniki z zupą grochową. Helmreich, wciąż jeszcze mając pod swoją opieką
dziewczęta, z przyjemnością ją dla nich gotował. Dodał do niej sporo wędzonki i sadła.
Mały posiłek! wołał na całe gardło, jak gazeciarz na dworcu
kolejowym. Nie ma walki bez jedzenia! Jednocześnie wywijał
chochlą; uderzał nią w pojemniki jak w kotły. Wyznawał zupełnie
zrozumiały pogląd ten, kto musi walczyć, ma prawo najeść się.
Jednej okoliczności wszakże nie uwzględnił, a mianowicie reakcji kompetentnego w tym
miejscu pod każdym względem dowódcy obrony Crusiusa. Ten bowiem uznał, że hałas, jaki
czyni starszy szeregowy, i jego zachęcanie to świństwo niedopuszczalne w warunkach
wojennych. Mogło to przecież pokrzyżować, utrudnić wykonanie lub wprost
udaremnić jego geriialne pod względem taktycznym posunięcia. Podobny rwetes może
zwrócić uwagę nieprzyjaciela, który niewątpliwie zastosuje odpowiednie środki ostrożności.
Lecz cóż może o tym wiedzieć głupi, prymitywny starszy szeregowy? Uważa on
niewątpliwie, że jego zupa grochowa jest ważniejsza niż los narodu niemieckiego.
Wkrótce przed Helmreichem i jego wózkiem z zupą jak spod ziemi wyrósł Crusius.
Czym macie zapaskudzoną głowę, że wpadliście na taki pomysł? Kto wam podsunął
niedorzeczną myśl pętania się z tym głupim wózkiem na polu walki?
Helmreich stał wyprostowany.
·ð ð Kapral Kofalnik poleciÅ‚ mi, bym kolegom...
·ð ð Tak sobie też pomyÅ›laÅ‚em! wrzeszczaÅ‚ kapitan. Ten smÄ™tny pomyleniec
Koralnik. Nie myśli o niczym, tylko o piciu, żarciu i łajdaczeniu się. Powtórzcie temu
natrętnemu świntuchowi, że jeżeli spróbuje mi raz jeszcze wejść w paradę, to pożałuje, że go
matka na świat wydała. A teraz wynoście się wreszcie, bo was popędzę!
·ð ð A co bÄ™dzie z jedzeniem? zapytaÅ‚ Helmreich zbity z tropu.
·ð ð Nie mam nic przeciwko temu, byÅ›cie sami wychÅ‚eptali tÄ™ brejÄ™. Możecie jÄ… też wylać
po prostu na ziemię. Robaki się ucieszą, że znalazła się taka kapuściana głowa, jak wy!
Starszy szeregowy nie uznał za wskazane postąpić zgodnie z tą zachętą. Uciekł, ciągnąc
za sobą wózek. Crusius, rozwścieczony, patrzył w ślad za nim.
W czasie kiedy rozgrywała się ta scena, kilkoro wojaków obojga pici, zgłodniałych i
zmarzniętych, odważyło się wychylić ze swoich ukryć, by z ciekawością i złośliwą radością
popatrzeć na kapitana kłócącego się ze starszym szeregowym- A przynajmniej posłuchać, bo
niewiele już było widać zbliżała się ósma i słońce już dawno zaszło.
Gdy Helmreich został zmuszony do wycofania się wraz z zupą, po całym polu
przebiegł cichy, lecz wyrazny i dość jednoznaczny pomruk. Stało się to dla Crusiusa jeszcze
jednym pretekstem do ponownego wyjaśnienia tym typom powagi sytuacji.
Na pewno zmęczyło was życie, co? ryczał do gapiących się
cieni. Nie wychylać się z ukrycia! Bo możecie trafić do szpitala albo
od razu do samego diabła.
Zmęczeni żołnierze ze skrajną niechęcią zastosowali się do rozkazu, przechodząc z
powrotem do pozycji horyzontalnej.
235
Jak długo będziecie układali obolałe tyłki?! darł się Crusius.
Macie padać jak by kto wami splunął. Poruszajcie się szybciej, z łaski
swojej, to nie będziecie marzli. Rozgrzewajcie się sami prztykajcie
i poruszajcie palcami rąk i nóg, napinajcie mięśnie. Leżąc, ćwiczcie
pompki... w górę, w dół... w górę, w dół... Ale nie wystawiajcie swoich
facjat i zadków, żeby wam nie zrobili jeszcze jednej dziury. Zresztą
wstaniemy tu na całą noc, abyście się przyzwyczaili do tego, co was
czeka. I biada temu, kto jutro nie będzie gotów do walki.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]