[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oczywiste: Sean miał ostatnią szansę na zmianę zdania.  Powiedziałam, że
do niego zadzwonię.
 Zrób to. Już wystarczająco długo trzymasz tego nadętego durnia na
R
L
T
wyciągnięcie ręki. Nie mam posiadłości, tytułu ani pieniędzy. Nigdy nie
ułożysz sobie życia ze mną, Charlotte.
 W przeciwieństwie do tej kelnerki, prawda, Sean?  skomentowała z
nieskrywanym żalem.  Już czas dorosnąć, zrobić kolejny krok. 
Westchnęła.  Czy to ci się właśnie przytrafiło?
Nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie, za to wiedział doskonale, że
taki związek, jaki stworzyli z Charlotte, przestał mu wystarczać.
 Pamiętaj...  delikatnie pocałował ją w policzek  żeby mi przysłać
zaproszenie na ślub.
 To trudne, czyż nie?  spytała cicho, w napięciu.
 Dorastanie?
 Kiedy dopada nas miłość, Sean. O tym mówię... Ale masz rację.
Jesteś fantastyczny w łóżku, ale kiepski z ciebie kandydat na męża.  Nie
czekając na odpowiedz, odeszła, wybijając obcasami staccato na
drewnianych deskach.
Myliła się, pomyślał, wyciągając się na pomoście i wpatrując w
gwiazdy. Aatwo się zakochać, natomiast wiele trudu i koncentracji wymaga
unikanie miłości. Bo to podstępna istota. Gdy choćby na chwilę traciło się
czujność, wkradała się niezauważenie, perfekcyjnie omijając system
obronny. Zwykły uśmiech, dotknięcie lub pocałunek wystarczały do
zburzenia najpotężniejszych fortyfikacji. Tydzień temu skruszona Charlotte,
chętna, aby wszystko naprawić, byłaby prawdziwą gratką. Tyle że tydzień
temu jego życie było proste.
Teraz chciał mieć w łóżku tylko jedną kobietę. Nie na godzinę lub dwie.
Chciałby się przy niej budzić. Widzieć, jak otwiera oczy i się uśmiecha.
Chciał ją mieć na zawsze.
Nastała sobota.
R
L
T
Serce Elle podskoczyło, gdy usłyszała pukanie do drzwi jadalni. Ręka
zadrżała, przez co rozsypał się stosik ulotek.
 Nie chciałem cię przestraszyć. Babcia powiedziała, że cię tu znajdę 
usprawiedliwił się Sean.
 Wcale mnie nie przestraszyłeś. Widziałam, jak podjeżdżałeś.
W dawnej jadalni, pustej od czasu gdy komornicy wynieśli komplet
mebli w stylu regencji, porcelanę oraz srebra, Elle urządziła biuro Słodkiego
Kąska oraz magazyn z zapasami wafli i palet z mieszanką do lodów. Do
ściany przytwierdziła dużą tablicę, na której wypisała terminy wszystkich
zamówień, ale prawdziwą wisienką na torcie był wieszak z rzeczami, które
siostry Amery zniosły ze strychu. Były to olśniewające sukienki z szalonych
wczesnych lat sześćdziesiątych.
Na imprezę Klubu Różowej Wstążki wybrała ciemnoróżową na
ramiączkach z głębokim dekoltem, wciętą w talii i dołem z pełnego koła.
Włosy upięła w klasyczny kok. Usta i paznokcie pomalowała na
jaskraworóżowo, pod kolor sukienki.
Sean też się przygotował. Włożył czarną koszulkę z błyszczącym
firmowym napisem Słodki Kąsek.
Czuła się onieśmielona po ich ostatniej intymnej rozmowie. Zawsze
była wygadana, teraz nie wiedziała, co powiedzieć.
On też stał zakłopotany.
Nie rozmawiali od tamtej pory. Przysłał jej tylko mej  la, że nie znalazł
nic szczególnego w domku Basila. Podziękowała mu kurtuazyjnie. Jakby
dotarli do przepaści i balansowali na jej krawędzi. Jedno niewłaściwe słowo i
nastąpi koniec.
 Wyglądasz oszałamiająco, Elle.
 Inaczej niż zwykle.
R
L
T
 Byłaś zajęta?
 Tak. Głównie panikowaniem.  Gdy się uśmiechnął, odpowiedziała
mu tym samym. Już było lepiej, zaczęła się odprężać.
 Widziałem stronę internetową, a także blog.  Znów się uśmiechnął. 
 Z dzienniczka Rosie . Fantastyczne! Gdy tak sobie czytałem kolejne wpisy,
pomyślałem, że to cała ty.
 Doprawdy?  Czy mu się podoba? Chciała, żeby objął ją w talii,
przytulił i pocałował w szyję. Niestety dzisiaj telepatia nie zadziałała.  Nie
jestem pewna, czy to komplement.
 Nie jesteś?  Uśmiechnął się jeszcze szerzej.  Jess z entuzjazmem
mówi o twoim blogu, a fragment o kręceniu filmu bardzo się spodobał mojej
siostrze Olivii.
 Tej, której małżeństwo się rozpadło?
 Mhm. Wpadła na pomysł urządzenia warsztatów rzemieślniczych w
starej stajni.
 I ty jej na to pozwalasz?  spytała z niedowierzaniem.
 Wkrótce się znudzi, ale pomyślałem, co Elle zrobiłaby w tej sytuacji.
 Teraz to jest komplement.  Musnęła jego ramię.
Ujął jej rękę, pocałował palce i przytrzymał.
 Wspaniale zareklamowałaś na blogu Klub Różowej Wstążki.
Zabawnie, a zarazem ujmująco.
 Tak...  Nie było to łatwe znalezć pogodny ton, gdy pisała o sprawach
ostatecznych.  Zamówiłam też plakietki z Rosie. Będę je rozdawać dzieciom
na przyjęciach.
 Zwietnie. Dzieciaki staną się żywą reklamą.
 I oczywiście mamy stroje retro.
 Są fantastyczne!  Z podziwem dotknął czarnej koronkowej sukienki
R
L
T
z odkrytymi plecami i szerokim dołem.  Skąd je macie?
 Ze strychu. Przebierałyśmy się w nie, gdy byłyśmy dziećmi. Tę
czarną, której dotykasz, przeznaczyłam na wieczorne imprezy. Do tego buty
na szpilkach i czerwona szminka. Co o tym sądzisz?
 Facet, który odchodzi na emeryturę, dostanie ataku serca.  Spojrzał
na nią.  Mnie też to grozi. Może lepiej już jedzmy.
 O rany!  krzyknęła, gdy spojrzała na zegarek.
 Wezmiesz ulotki?  Nie czekając na odpowiedz, wyfrunęła z pokoju.
Sean dał sobie chwilę na uspokojenie emocji. Był taki moment, nie
dłuższy niż uderzenie serca, gdy Elle na jego widok jakby cała stała się
gorącym uczuciem. Oczywiście zaraz się opanowała... a może nie musiała
tego robić, bo tylko przypisywał jej reakcje, które odpowiadały jego skrytym
marzeniom?
A jednak nawet podczas tej krótkiej i poświęconej pracy rozmowy
pojawiły się gesty i spojrzenia właściwe tylko kochankom, choć nie byli ze
sobą aż tak blisko. Tylko raz się pocałowali. A mimo to czuł się przy niej jak
jej kochanek.
Skąd brała się ta intymność, która nie miała nic wspólnego z seksem, z
pożądaniem? To przekonanie, że doskonale zna Elle? %7łe w jakiś sposób jej
myśli i uczucia znaczą więcej niż jego własne?
A z drugiej strony to ona prowadziła tamtą niezwykłą rozmowę przez
telefon, odważnie go drażniąc, prowokując, składając obietnice.
Jakże dziwną była kobietą. Cudownie dziwną, mieniącą się różnymi
barwami i odcieniami.
 Sean!
Uśmiechnął się, gdy ponagliła go tonem sierżanta musztrującego
rekrutów. Zaiste, mieniła się różnymi barwami, zależnie od okoliczności.
R
L
T
Zasługiwała, żeby się do niej zalecać, adorować, dowartościować. Ale czy był
zdolny do takiego związku, na jaki zasługiwała?
 Już idę.  Ruszył do kuchni.
 Sorrel jedzie z nami, żeby się wszystkiego nauczyć
 oświadczyła.
 Tylko Sorrel? A ty nie, Angelico?
 Jestem zajęta poprawianiem strony i blogiem.
 Przesunęła myszką, pochylając się na bok, żeby mógł zobaczyć.  Na
górze każdej strony umieszczam w dymku włożonym w usta Rosie jedno ze
słodkich powiedzonek Basila albo tych, które wymyśliła Elle.
 Wspaniały rysunek, Geli. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •