[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- W każdym razie nie chciałbym cię zhańbić, idąc do innej kobiety. Poza
tym nauczono mnie, że niewierność to najgorszy grzech, jaki można
popełnić. - Spojrzał na nią. -Ale nie potrafię żyć bez seksu.
Skinieniem głowy wyraziła swoje zrozumienie.
- Nie chciałbym traktować tego jak zawodów, w których zdobywamy
punkty przeciwko sobie. Nasze życie seksualne może stanowić
rozszerzenie naszej przyjazni, prawda? Jeśli będziemy wspólnie
pracować nad tym, by dopasować się w łóżku, myślę, że będzie nam
łatwiej dopasować się w innych dziedzinach. Chyba powinniśmy dać
sobie szansę.
Odczekał chwilę, po czym odwrócił się do niej twarzą. , - No i co na to
powiesz?
13
- Cześć!
- Cześć!
Powitała Chase'a przy drzwiach z błyszczącymi oczami i niepewnym
uśmiechem. Wciąż nie mogła uwierzyć w ten zwrot, jaki nastąpił kilka
godzin temu w jej biurze. Uszczypnęła się, czy przypadkiem nie śni.
Chase pochylił się i pocałował ją niezdarnie w policzek. Po jego długiej
przemowie wspólnie zgodzili się wymazać z pamięci ich pierwszy
miesiąc małżeństwa i rozpocząć życie od nowa. Tylko jedna rzecz nie
dawała mu spokoju. Chciał koniecznie się upewnić, że Marcie bierze
środki antykoncepcyjne. Zapewniła go, że tak.
- Od jak dawna jesteś w domu? - zapytał.
- Chwilkę. Czy ciągle pada? - Strzepnęła z kurtki krople wody, po czym
powiesiła ją na wieszaku.
- Kropi. Och, coś tu wspaniale pachnie!
- Kurczak.
- Był telefon od tego zboczeńca?
- Nie.
- To dlaczego słuchawka leży obok aparatu?
Jej niebieskie oczy przesłały mu bezsłowną, lecz wymowną odpowiedz.
Westchnął ciężko.
- Chcesz drinka? - spytała.
- Jasne.
- Jesteś głodny?
- Nawet bardzo.
- Gotowy do obiadu?
- Nie!
Nie mogli sobie pózniej przypomnieć, jak się znalezli na górze. Całował
ją długo z pasją i żarem. Gdy oboje byli już nadzy, przywarli do siebie
mocno dla zwykłej przyjemności dotykania się ciałem do ciała,
męskością do kobiecości.
Czując, z jaką precyzją opuszki jego palców poruszają się po jej ciele,
Marcie jęknęła. Przyciągnęła jego głowę do swoich piersi w oczekiwaniu
na pieszczotę ust. Było to przeszywająco słodkie.
Położył się na łóżku na plecach i pociągnął ją na siebie. Nagle
uświadomiła sobie, że fale rozkoszy, jakie odczuwa, ogarniają również
jego.
Chwilę pózniej, nasycona, leżała na nim, słuchając, jak przyspieszone
uderzenia ich serc stopniowo wracają do normy.
Uniosła głowę i badawczo spojrzała mu w twarz.
- Teraz chyba jesteś gotowy do obiadu - odezwała się.
W tym momencie Chase zrobił coś, czego nie robił przez ponad dwa lata,
będąc w łóżku z kobietą: uśmiechnął się.
Przez następne dni często przyłapywał się na tym, że się uśmiecha.
Bywało, ze całkowicie zapominał o smutku, nieszczęściu i osieroceniu.
Nadal myślał o Tani, po kilka razy dziennie, ale te wspomnienia nie
działały na niego hamująco i osłabiająco. Skoro życie nie mogło być tak
słodkie, idylliczne i różowe, jak było niegdyś, dobrze, że jest przynaj-
mniej znośne.
Może nawet więcej niż znośne - przyjemnie znośne.
To Marcie sprawiła, że tak się stało.
Była wesoła i skora do żartów, inteligentna i interesująca, wymyślała
nowe miejsca, gdzie mogli pójść, i mnóstwo czynności, które mogli
razem wykonywać. Wybrali się nawet na zawody rodeo odbywające się w
pobliskim miasteczku. Zaskoczyło ją, że po tym wszystkim nadal jej się
to widowisko podoba. Kładła rękę na jego udzie i szeptała, że bardzo się
cieszy, bo tym razem jest widzem, a nie uczestnikiem.
- Wołałabym o pomstę do nieba, gdybyś pozwolił zniszczyć swoje
wspaniałe ciało.
Czerpał radość z tych prostych komplementów. Często mówiła mu takie
rzeczy. Za każdym razem zaskakiwały go i sprawiały przyjemność.
Czasami bywała słodka, kiedy indziej figlarna, a niekiedy wręcz sprośna.
Stała się jego nieodłączną częścią, co potwierdzała rodzina Chase'a. Teraz
przy każdej okazji mówiło się Chase i Marcie" na jednym oddechu. Sage
zaczęła często telefonować z daleka, z Austin, żeby spytać Marcie o radę
w tej czy innej sprawie. Devon prosiła Marcie, by towarzyszyła jej w
poszukiwaniu wyprawki dla dziecka. Wybierała się też z Laurie na
zakupy, by pomóc jej w wyborze nowej sukienki. Lucky często zadawał
sobie pytanie, jak mógł być w takim błędzie, sprzeciwiając się kiedyś ich
małżeństwu.
- Dobrze, że mnie nie posłuchałeś, Chase - powiedział ostatnio bratu. -
Miałeś rację, wybierając Marcie na żonę. Ona jest jak wygrana na loterii.
Mądra. Aadna. Ambitna. Seksowna. - Ostatnie słowo zostało
wypowiedziane z pytającą intonacją.
- Seksowna. - Chase próbował powstrzymać uśmiech, który zaczął
pojawiać się na jego twarzy, począwszy od kącika warg. Nie całkiem mu
się to udało. Jego brat zaśmiał się głośno.
- Aż tak seksowna?
- Aż tak.
- Tak sobie właśnie myślałem. Te rude... - zaczął Lucky -mają coś w
sobie, prawda? Jakiś żar wewnętrzny.
Chase niewątpliwie byłby skłonny przyznać mu rację, ale uznał tę
dyskusję za niezręczną. %7łartobliwie uderzył brata pięścią w brzuch.
- Jesteś perwersyjny, mówiąc w ten sposób o swojej ciężarnej żonie. -
Gdy była mowa o dziecku, zachowywał się spokojnie, nie okazując, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]