[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wprost, zamach.
Inne natomiast myśli, choć owijające się dokoła tego samego tematu, zaprzątały w tym
samym czasie głowę Mr Humboldta, siedzącego w swym dyrektorskim gabinecie. Obawiał
się przede wszystkim tego, aby jakieś nieprzewidziane przyczyny nie przeszkodziły tym
dwom osobom, dla których została przeznaczona półkilogramowa porcja pyroksyliny, w
przybyciu na przedstawienie.
 Od tej przeklętej sopockiej afery prześladuje mnie wyrazny pech,  zauważył Mr Hum-
boldt półgłosem  a to muszę poczytać sobie za ostrzeżenie, że już najwyższy czas wycofać
się z tej śliskiej branży i zacząć spokojny żywot bogobojnego obywatela. Z ogniem igrać nie
można...  dodał w myśli, gdyż lada iskra może przerodzić się w olbrzymi płomień, który nie
da tak łatwo stłumić się, jak pierwsze zarzewie...
Bo czyż można sobie inaczej wytłumaczyć to wyrazne igranie z niebezpieczeństwem? Oto
miast poczytać sobie za ostateczne ostrzeżenie tę okoliczność, że udało mu się olbrzymią su-
mą przekupić więziennego dozorcę, który ułatwił mu potajemną ucieczkę wobec nieuchronnie
ciężącego widma śmierci na elektrycznym krześle, które najprawdopodobniej nie ominie jego
współpracowników, Billa Monktona i Francka, on Józef Zilberman, a obecnie Adolf Hum-
boldt, dobrowolnie przybył do Chicago. Osobiście był przekonany, że pchała go do tego chęć
zemsty na Ronickim, bezpośrednim sprawcy jego nieszczęścia, gdy w samej rzeczy można to
było jedynie poczytać za zrządzenie losu, gotującego zbrodniarzowi godną zapłatę za straszne
czyny jego podłego życia.
94
Ale mister Adolf Humboldt nic myślał o tym. Bajońskie sumy ulokowane w zagranicznych
bankach miały mu zapewnić spokojny żywot, a na razie, przed opuszczeniem Chicago raz na
zawsze, chciał jeszcze oczy napawać widokiem swojej ostatniej potwornej zbrodni. Chciał,
stojąc znieruchomiały w pośrodku areny, dokoła której w takt bębna i metalicznych dzwię-
ków trąb będzie pędził z szaloną szybkością  Krwawy Sęp na dzikim stepowym rumaku,
słyszeć głuchy, potężny huk piekielnej maszyny, zainstalowanej pod siedzeniem Stefana i
Anity, i widzieć krwawe strzępy ich ciał pod szczytem głównego masztu.
To miał być finisz ostatniego programu cyrku  Wiktoria , ostatni spektakl na pożegnanie
dyrektora Adolfa Humboldta, odjeżdżającego na południe do pełnej wschodniego czaru, sło-
necznej Kalkuty.
95
ROZDZIAA XXI
ZEMSTA COWBOY A
Cyrk zamarł w dręczącej ciszy oczekiwania.
Tysiące spiętrzonych piramidalnie głów odwróciło się w jedną stronę i ciekawe spojrzenia
oparły się na drzwiach, przesłoniętych zielona kotarą.
Aż nagle, jak uderzenie gromu ryknęły mosiężne trąby i  Krwawy Sęp , niczym burza
wpadł na obszerną arenę. Jego barwny, indyjski pióropusz falował w takt szalonego biegu
konia, a pióra, ostrymi brzegami lotek wygwizdywały jakąś złowieszczą, choć dawno zapo-
mnianą pieśń dzikich Pawnisów, Komanczów, czy Arikarów, przebiegających olbrzymie po-
łacie pustynnych prerii. Przynajmniej tak zdawało się zachwyconym, żądnym tego rodzaju
emocji tysiącznym tłumom cyrkowej publiczności.
 Help!  padło po chwili jedno, krótkie słowo dyrektora Humboldta i cowboy osadził ru-
maka niemal w miejscu, aż koń przysiadł na zadzie, a spod kopyt wytrysły strumienie suche-
go piasku.
I znów donośny trzask bata Mister Humboldta i koń i jezdziec na powrót mkną w szalo-
nym galopie dokoła areny.
Grobowa niemal cisza, jaka zaległa cyrk w chwili ukazania się na arenie  Krwawego Sę-
pa , przerodziła się teraz w szmer nie ukrywanego zachwytu.
Aż nagle stało się coś, czego publiczność zresztą nie zrozumiała, a co Mr Humboldta za-
niepokoiło wyraznie. Mianowicie  Krwawy Sęp , nie czekając komendy dyrektora, osadził
konia na środku areny i szybkie, nerwowe spojrzenie skierował w stronę loży, opatrzonej
czternastym numerem.
Jakiś dziki, urwany okrzyk wydarł się teraz z piersi cowboy a. Zaczerwieniona szalonym
pędem konia twarz Jacka przyoblekła się trupią bladością a na ciało Wystąpiły krople zimne-
go potu. Nie śnił przecież, choć cudna, ukształtowana bladym uśmiechem twarzyczka Anity
wydawała mu się być uroczym, sennym mamidłem.
Na chwilę, na krótki zaledwie ułamek sekundy dotknęli się zdziwionym, jakby niepewnym
spojrzeniem i dziewczyna natychmiast nakryła zrenice koronką długich rzęs, a cowboy z
szaloną pasją ścisnął boki ścigłego wierzchowca i z miejsca rzucił się do galopu dokoła areny.
I znów rozległ się szybki, nieuchwytny wprost tętent konia, świst nastroszonych piór prze-
szywał powietrze, a zachwycona publiczność przeżywała minuty niecodziennej emocji. Nikt
nie mógł się domyśleć, jakie uczucia nurtowały w sercach obecnych tu czterech osób:
 Krwawego Sępa , Mr Humboldta, Anity i Ronickiego. Ale największa walka rozpętała się w
duszy  Krwawega Sępa . [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •