[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Prowadz - rzekł teatralnie, nic sobie nie robiąc z jej naburmuszonej miny.
Poczekał cierpliwie, aż Georgia pozbiera narzędzia. Obserwując, jak kołysze
biodrami, szedł za nią krok w krok. Kiedy tak demonstrowała swoje niezadowolenie, wydała
mu się niezwykle podniecająca.
Odstawił drabinę i czekał, aż Georgia zamknie altanę na kłódkę.
- Jeśli nie kąpiel, to może mała przejażdżka? - zaproponował.
- Czy aby nie powinieneś potowarzyszyć rodzicom? - odparła Georgia zjadliwie. -
Dopiero co wrócili, a ty na razie nie poświęciłeś im zbyt wiele czasu.
- Spokojnie, nie było ich tylko trzy tygodnie. Poza tym umówiłem się z nimi na
kolację. Wtedy nagadamy się do woli. A teraz chodz ze mną. Możemy odwiedzić twoją
siostrę.
W pierwszym momencie Georgia nie wiedziała, jak wybrnąć z kłopotliwej sytuacji.
- Margot pojechała z mężem do teściów. Nie będzie ich przez cały weekend - zmyśliła
na poczekaniu.
- To przynajmniej pokażesz mi, gdzie mieszkają -nalegał Dev.
- Jest tak strasznie gorąco. Jakoś nie mam ochoty... - Georgii chwilowo zabrakło
pomysłów.
- Zamontuję dach i włączę klimatyzację. Zobaczysz, będzie wspaniale.
- Nie sądzę...
- Wiesz co? Jesteś najbardziej upartą kobietą, jaką znam.
- Musiałabym się jeszcze umyć, przebrać... -ciągnęła dalej Georgia, nie zważając na
jego słowa.
- Nie ma sprawy, poczekam...
Zawahała się. Nie chciała się dłużej z nim wykłócać. Dlatego wzruszyła tylko ramionami i
podreptała do swojego mieszkania. Dev jeszcze przez chwilę patrzył za nią, a potem ruszył w
stronę domu.
Tym razem Georgia przygotowała się do wyjścia w rekordowym czasie. Wybierając
przewiewną letnią sukienkę, suszyła i przeczesywała włosy. Była niezwykle podekscytowana.
Mimo że nie udało jej się spotkać z Samuelem, poczuła przypływ energii i nadziei. W końcu
czekało ją kolejne miłe przeżycie. Może Dev zaprosi ją na rodzinną kolację? Wtedy
poznałaby Sama jeszcze dziś. Spojrzała w lustro. A jeśli rzeczywiście tak się stanie? Jak
powinna się wówczas zachować? Co powiedzieć? Nie miała pojęcia, jak uda jej się dotrwać
do wieczora. I to był kolejny powód, by umilić sobie czas oczekiwania. Poza tym
niewykluczone, że to już ostatnia wycieczka z Devem. Bez wahania zarzuciła na ramię
torebkę i wypadła z mieszkania.
Dev czekał już na nią. Tak jak poprzednim razem stał oparty o ścianę garażu. Kiedy go
zobaczyła, jej serce znów zaczęło bić mocniej. Tylko nie bądz zbyt miła, powtarzała sobie.
Na darmo. Już czuła, jak na jej ustach pojawia się błogi uśmiech.
Ruszyli. Georgia wyglądała z okna, podczas gdy Dev skoncentrował się na jezdzie.
- A zatem, dokąd? - spytał.
- Obojętne - odparła, nie patrząc na niego.
- Możemy jechać na wystawę teksaskich roślin. Dziś rano wyczytałem coś na ten
temat w gazecie. Od razu pomyślałem o tobie. Chyba by cię to interesowało, co?
- A ciebie?
- Przyroda nie jest moją największą pasją, ale pomyślałem, że się ucieszysz. Obejrzysz
sobie rzadko spotykane rośliny, które są pod ochroną. Ale jeśli wolisz, możemy też pojechać
do Heights i obejrzeć tamtejsze ogrody wiktoriańskie.
- Gdyby nie było tak gorąco - marudziła Georgia -z chęcią pojechałabym na wystawę.
- Tam jest dużo cienia. Rozumiem, że w takim razie zgadzasz się na pierwszą
propozycję?
- Niech będzie. - Georgia oczywiście nie była zbyt zachwycona tym pomysłem, ale
skoro praca w ogrodzie sprawiała jej tak wielką przyjemność, wystawa także mogła okazać
się ciekawa. Niech Dev dzisiaj przejmie inicjatywę, pomyślała.
- Czy pracowałeś kiedyś w porcie, tak jak twój tata? - zapytała spontanicznie.
- Kilka razy podczas wakacji. Doszedłem do wniosku, że dobrze jest zbierać różne
doświadczenia. Poza tym nigdy nie przepadałem za papierkową robotą.
- Podobało ci się?
- Tak. To było dla mnie prawdziwe wyzwanie.
- A ciężka praca w biurze to nie wyzwanie?
- Też, ale na inny sposób. Chyba wolę po prostu pracę fizyczną. A twoja praca jest dla
ciebie wyzwaniem, Georgio?
Praca w szpitalu?
- Tak - powiedziała stanowczo. - Człowiek uczy się całe życie. Na pewno jest dużo
rzeczy, o których jeszcze nie wiem. Oprócz tego studiuję, co także poszerza horyzonty.
- W naszym kraju jest sporo architektów krajobrazu. To dziwne, że nie znalazłaś
mężczyzny o podobnych zainteresowaniach.
- Jak to?
- Po prostu nadal nie potrafię zrozumieć, dlaczego taka kobieta jak ty nie jest jeszcze
zamężna.
- A może lepiej jest mi samej... Dlaczego ty nie założyłeś rodziny?
- Już ci mówiłem.
- Nie. Nadal nie wiem, co się tak naprawdę stało. Zostałeś oszukany, okłamany,
porzucony?
- Nie, to nie tak. Nie jestem przecież zagorzałym przeciwnikiem małżeństwa. W
końcu na przykładzie moich rodziców widzę, że może być udane. Mama i tata mają dużo
wspólnych zainteresowań, znajomych, przyjaciół. Poza tym podstawą ich związku są
szczerość i zaufanie.
- Rozumiem, że z tobą i Elizabeth było inaczej. Dev wjechał na jakiś ogromny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnos.opx.pl
  •